No i właśnie odpowiedziałeś nieświadomie wszystkim czym jest C&R. Jestem częściej przeciwko temu niż za. Słyszy się głosy, że jak ja nie wezmę to inny weźmie. Oczywiście to błędne koło. Odpowiedź jest inna. "jak ja nie wezmę to kupię ją w sklepie, a raczej Ty wolisz ją kupić w sklepie niż zabrać złowioną przez siebie, choć tą co kupujesz, to może jest z tego samego łowiska". Tylko już nie tak świeża. C&R to bardzo mądra metoda, ale trzeba ją też mądrze stosować. Wszystko zależy od tego kto dzierżawi wodę i jak o nią dba. Większość z nas nie dzierżawi żadnej wody. Kiedy złowię sandacza na wodach w mojej okolicy to zawsze go zabieram, bo to ryba handlowa a rzekł bym, że przemysłowa (przestrzegam ograniczeń). Jest na nią popyt szczególnie w USA i na zachodzie i dzierżawcy chętnie ją wpuszczają do dzierżawionych jezior. Czekają 3 lata a potem zostawiają wędkarzom 25 -35 cm sndaczyki. Oczywiście w trzecim roku jest eldorado, ale zaraz po zimie jak by ryba zginęła. Okoń natomiast często jest odławiany, szczególnie ten duży, i sprzedawany do komercyjnych łowisk NO KILL. Na przykład do Wersminia i myślę, że to dobry pomysł, bo tam może dożyją do starości. Choć kłusownictwo wędkarskie na tego typu wodach, jak słyszałem od właścicieli takich łowsk, jest ogromne... Byłem w klubie pstrągowym, sami płaciliśmy za narybek pstrąga, sami je odławialiśmy do tarła, sami je wycieraliśmy i wszyscy o nie dbaliśmy. Tutaj C&R ma istotne znaczenie i to popieram. Ale nie rozumiem tępego i bezmyślnego powtarzania kwestii o której nie ma się pojęcia ichtiologicznego i rynkowego. Może to brutalne i znajdą się przeciwnicy mojego zdania, ale PZW też odławia i sprzedaje ryby, tylko że "po cichu". Choś zgodnie z założeniam to tylko tam powinno się stosować C&R i na wodach tego typu jak pstrągowe o które równiez dbałem. Na wodach dzierżawionych przez "firmy", uważam, że nie ma takiej potrzeby. Łowię na jeziorze, którego dzierżawca kocha ryby i robi to bardziej dla przyjemności. Czeka aż wędkarze zakończą sezon i kilka razy stawia siatki. Robi to szybko, żeby nie zabić ryb. Osobniki cenne dla jeziora wypuszcza (np. sandacze powyżej 70 cm, a część lecz nie wszystko poniżej zabiera na handel, bo z czegoś musi żyć. Na tym zbiorniku stosuję C&R ze względu na niego, bo to wyjątkowy człowiek). Będą hejty na pewno i będzie ich mnóstwo
i pewnie porównacie mnie do byłego ministra szyszko (celowo z małej). A i jeszcze jedno. Nie znam dokładnych źródeł, ale wiem od Szweda, że ryba złowiona z głębokości powyżej 7 m nie przeżyje jeśli się ją wypuści. Wspominam o tym bo UWM w Kortowie z Olsztyna miał prowadzić badania na temat głębokości i przeżywalności ryb po ich wypuszczeniu, ale w Szwecji wędkarze o tym podobno wiedzą, bo już takie badania przeprowadzono w ich kraju....
Rodu, on 25 Dec 2017 - 09:58, said:
100 % za .
Ja natomiast uważam ,i wiem , że jest to wbrew niektórym tu wypowiadającym się , jak chcę zjeść rybę to idę i kupuję ją w sklepie .
Za mało ich w naszych wodach , za granicą także populacja drastycznie się zmniejsza .
Użytkownik adatom edytował ten post 07 październik 2018 - 23:53