Hej,
obecnie łowię sprzętem z dolnej półki - combo daiwa sweepfire (kołowrotek + spinning), cw 5-20 g. Ogólnie sprzęt nie jest zły, czuję pracę przynęty dość dobrze, stuknięcia o dno itp. Problemem jest łowienie na duże obrotówki - rozmiar 5 - czuję opór i na dodatek wędka się wygina i czuję opór jakbym ciągnął średniej wielkości gałąź, albo kępę zielska. Łowienie na woblery do 10 cm jest w miarę ok, może trochę opór jest, ale mi to nie przeszkadza.
Jako że nastawiam się głównie na szczupaka, to zaczynam myśleć o nowej wędce, pozwalającej mi okazyjnie łowić na większe przynęty - 30, 40 gram, ale to nie będzie więcej niż 10% mojego łowienia. 20% to będą większe obrotówki, 20% woblery a 50% to gumy 7-15 cm, gdzie 10 cm będzie najczęściej wybieraną wielkością. Z główką 5-10 g przynęta będzie ważyła 15-20 gr. Pytanie, czy nie są to zbyt wygórowane wymagania dla wędki i czy nie lepiej kupić coś cw 10-30g, a większe przynęty sobie odpuścić czy po prostu pomęczyć się raz na jakiś czas?
I jaka wędka? Słyszałem dobre opinie o DAM Yagi, i cena jest taka ile chcę wydać. Chodzi mi o to, że nie chcę na razie kupować nic z wyższej półki, bo nie wiem, co będzie się na moich łowiskach sprawdzało i czy mi odpowiada, a dwa, że mam praktycznie zerowe doświadczenie z kijami spinningowymi - mój obecny to pierwszy kijek co ma 'spinning' w nazwie, wcześniej był to teleskop Jaxon'a kupiony w 1997 za 35 zł
Dzięki!