" Uświadamia mi ona, że kij jelcowo-lipieniowo-pstrągowy mod/slow został ukonstytuowany w latach '70-80 m.in. przez różne modele Shakespeare. "
Bajdy Krzysiu. Nic takiego nie mogło się wtedy i z prostej przyczyny ukonstytuować. W latach 70, 80-tych i wcześniej żaden muszkarz nie interesował się tak poważną rybą jaką jest jelec. Po drugie istniał wyraźnie zarysowany podział (klejonek, później szklaków) na wędziska lipieniowe i pstrągowe. Łowiono w zasadzie tylko na mokrą muchę, która w przypadku pstrąga była najczęściej muchą zwaną do dzisiaj trociową, czyli stosunkowo dużą. Wędziska pstrągowe miały rzadziej dziewięć stóp, najczęściej dziesięć, a czasem więcej. Ponieważ ówcześni wędkarze i wytwórcy wędzisk mieli trochę oleju w głowie, to zdawali sobie sobie sprawę, że wędzisko lipieniowe musi spełniać jednak inne wymagania. Nie ma absolutnie powodu by było tak długie i tak mocne. Ryba tego nie wymaga, a muchy woli dużo mniejsze. Kiedy pod koniec 60-tych zaczęto łowić u nas lipienie na Dunajcu na suchą, z natury rzeczy wędziska zaczęły bywać krótsze i jeszcze delikatniejsze. Pamiętam takie produkowane nawet przez spółdzielnię w Krakowie na przełomie 60/70. Oczywiście produkowali je także nasi prywatni wytwórcy. Te lipieniowe nadawały się też doskonale do łowienia pstrągów w mniejszych rzekach na południu. Bo na rzekach pomorskich i mazurskich do czasu pojawienia się krótkiej nimfy nadal królowały te klasyczne-pstrągowe. Życzę Krzysztofie powodzenia w szukaniu jednego wędziska idealnie spełniającego wymagania jelca, lipienia i pstrąga. No i jeszcze czasem zatokowego szczupaka. Wróć do "Wędkarstwa muchowego" J. Jeleńskiego, gdzie znajdziesz potwierdzenie, napisz do W. Węglarskiego i zapytaj, co ma na ten temat do powiedzenia? Nie kombinuj z udowodnieniem na siłę swojej tezy, że było/jest takie jedno wędzisko.