Dziś nie zmarzłem
W okolicy południa były dwie godzinki nad wodą. Wybór padł na ten sam odcinek co wczoraj, bo.... zgubiłem miarkę i podpórkę do telefonu. Dziś woda co najmniej pół metra wyższa. Przeszedłem jeszcze dłuższy odcinek niż wczoraj i nawet trącenia nie zanotowano. Aż dziwne. Warunki może nie idealne, ale wydawało się, że ryb tu sporo, więc cokolwiek powinno przynajmniej dać znak życia. A tu nic. Może przez za wysokie ciśnienie. Może przez duży mróz w nocy. Może godziny nie te, bo tak naprawdę w zimie lepsze są popołudnia. Może, może, może..... Może po prostu nie biorą i już. Przynajmniej zguby się znalazły. Wypadły z kieszeni, kiedy wpadłem w bobrową dziurę. Na koniec, wróciłem na chwilę w to samo miejsce, w którym wczoraj zameldował się największy kleń. Miało być max 10 rzutów i do domu. W pierwszym rzucie pewne branie i tępy, gruby opór. Będzie koń! Ryba ciężko, powoli daje się podholować pod prąd. Pod nogami w mętnej wodzie wyłania się klucha. Na szczęście, bo do końca nie byłem pewny, czy to aby nie coś innego. Ciut lepszy od wczorajszego. Niektórzy czasem się dziwią, że nastawiając się na klenie biorę w sumie mało kleniowy kaliber sprzętu. Ale przy tych rybach, na dużej rzece, z daleka i w dobrze płynącej wodzie, taki kaliber po prostu naprawdę jest potrzebny.
3 — kopia.jpg 141,57 KB
50 Ilość pobrań
NOMINACJA DO KONKURSU "OPIS MIESIĄCA"
Użytkownik bartsiedlce edytował ten post 23 luty 2019 - 20:57