Jerkbait sie śmieje :)
#201 OFFLINE
Napisano 14 grudzień 2007 - 14:27
Oni są już uzależnieni od sterydów i innych pakerskich wynalazków
#202 OFFLINE
Napisano 14 grudzień 2007 - 15:34
Dążąc do posiadania wciąż nowych wersji programów, należy wiedzieć, ze nowa wersja to stary program z nowymi błędami. Przy podnoszeniu wersji mogą jednak zawsze wystąpić jakieś problemy. Oto jeden z nich:
Upgrade Problem
Ostatnimi czasy kolega zainstalował Upgrade programu Narzeczona 1.0 na Żona 1.0. Przy tej okazji musiał stwierdzić, że ta ostatnia aplikacja potrzebuje znacznie więcej pamięci systemu oraz zostawia niewiele wolnych „System Resources. Poza tym, aplikacja ta uruchamia dodatkowe procesy Child (1. - 3.), co dodatkowo może obciążać System Resources. Żaden z tych efektów nie jest opisany w dokumentacji ani w instrukcji użytkownika (chociaż trzeba przyznać, ze inni użytkownicy ostrzegali ' go, że należało się spodziewać takich efektów, gdyż lezą one w naturze tej aplikacji).
Nie dość, że Żona 1.0 podczas bootowania włącza się w systemowe procesy kontrolne, pozwalające na pilnowanie przebiegu innych aplikacji, z których niektóre w ogóle nie chcą pracować (Zalewanie 2.5, BridgeNight 3.6 czy też Knajpa 4.0), to System „idzie w buraki przy jakichkolwiek próbach startu tych aplikacji, jakkolwiek przedtem działały bez zarzutu. Przy instalacji, Żona 1.0 nie daje żadnych możliwości uniknięcia instalacji dodatkowych (i niepożądanych) plug-ins takich jak Teściowa 55.8 czy tez Szwagier Beta Release. Poza tym System Resources maleją z każdym dniem użytkowania programu.
Oto lista dodatkowych opcji, o które dobijają się użytkownicy Żona 1.0, a które powinny być wprowadzone w Wersji 2.0:
1. Button „Nie przypominaj mi o tym więcej
2. Minimize Button
3. Uninstall Program, który umożliwia zdeinstalowanie Żona 2.0 bez jakichkolwiek strat w System Cache lub innych Resources.
4. Multitasking Option, pozwalająca na lepsze wykorzystanie systemu.
Wielu użytkowników postanowiło uniknąć tych problemów z Żona 1.0 i pozostaje przy Narzeczona 2.0. Ale również przy takim wyborze nie da się uniknąć problemów. Po pierwsze Narzeczona 2.0 nie daje się zainstalować na istniejącą wersję Narzeczona 1.0. Przedtem program ten musi być zdeinstalowany. Niektórzy użytkownicy twierdzą, że to znany BUG, z którego należy zdawać sobie sprawę już przedtem. Jak łatwo stwierdzić, obie wersje tego programu powodują konflikty przy jednoczesnym używaniu I/O Ports. Wydawać by się mogło, że tak trywialny problem powinien być już dawno usunięty, ale gdzie tam,
Ale to nie wszystko. Uninstall Narzeczona 1.0 nie pracuje zbyt pewnie. Pozostawia on niestety niektóre elementy programu w systemie. Innym poważnym problemem obu wersji programu jest, że w nieokreślonych odstępach czasu pojawia się na ekranie informacja, z uciążliwym tekstem zwracającym uwagę, na korzyści wynikające z Upgrade na Żona 1.0.
WARNING! Żona 1.0 ma nieudokumentowany BUG: jeżeli próbuje się instalować Kochanka 1.1, zanim Żona 1.0 jest całkowicie zdeinstalowana, wszystkie zbiory MSMoney będą usunięte z Systemu, i to przed zakończeniem procesu deinstalacji... Następnie Kochanka 1.1 nie daje się zainstalować, ze względu na brakujące System Resources.
Ot, jakie to mogą być problemy z nowymi wersjami...
#203 OFFLINE
Napisano 14 grudzień 2007 - 15:36
Panie Boże daj mi mądrość żebym mogła zrozumieć mojego męża , cierpliwość żeby z nim wytrzymać , wytrzymałość żeby go nie opóścić ,tylko o siłe Cię nie proszę bo bym go k... zabiła
#204 OFFLINE
Napisano 14 grudzień 2007 - 15:45
LEKCJA PIERWSZA.
Mąż idzie pod prysznic, spod którego chwilę wcześniej wyszła żona. Nagle
dzwoni dzwonek od drzwi. Po kilku sekundach sprzeczki o to, kto powinien
otworzyć, żona poddaje się, ciaśniej zawija ręcznik i biegnie po
schodach na dół.
Kiedy otwiera drzwi, widzi, że to sąsiad z naprzeciwka. Zanim zdążyła
cokolwiek powiedzieć, sąsiad składa jej propozycje: da jej 1000zł, jeśli
odwinie ręcznik i rzuci go na podłogę. Żona po chwilowym namyśle zgadza
się, pozbywa się ręcznika i staje przed sąsiadem kompletnie naga. Sąsiad
po kilku sekundach daje jej pieniądze i odchodzi bez słowa.
Zdziwiona, ale uradowana zarobkiem, owija się ręcznikiem, wraca do
łazienki, żeby dokończyć suszenie włosów. Mąż pyta:
-- Kto to był?
-- Sąsiad.
-- A oddał może w końcu mojego tysiaka?
Morał: Jeśli będziesz dzielił się ze swoimi akcjonariuszami ważnymi
informacjami na temat kredytów, wierzytelności i ryzyka, możesz zapobiec
zbędnym wydatkom.
LEKCJA DRUGA.
Jedzie ksiądz samochodem, nagle zauważył na poboczu zakonnicę. Zatrzymał
i zaproponował, że ją podwiezie. Zakonnica zgodziła się. Kiedy wsiadła,
założyła nogę na nogę, co spowodowało odchylenie się poły sukni, pod
którą ksiądz zobaczył wspaniałą nóżkę. Niestety, ponieważ co chwila
zerkał, prawie doprowadził do wypadku. Kiedy odzyskał panowanie nad
samochodem, postanowił spróbować szczęścia -- położył dłoń na kolanie
zakonnicy. Ta spojrzała na niego i zapytała:
-- Ojcze, czy pamiętasz psalm 42?
Ksiądz zawstydził się, ale zabrał rękę i przeprosił. Jednak mimo
wszystko ciągle zerkał. Po chwili, pod pretekstem zmiany biegu, znów
jego dłoń spoczęła na jej kolanie. Zakonnica znów zapytała:
-- Ojcze, czy pamiętasz psalm 42?
Ksiądz ponownie przeprosił -- przepraszam siostro, ciało jest słabe i
zabrał rękę.
Kiedy dojechali na miejsce, ksiądz szybko pobiegł do swojego pokoju,
otworzył Biblię i poszukał psalmu 42. Po chwili znalazł i jego wzrok
padł na słowa:
Jak łania pragnie
wody ze strumieni,
tak dusza moja pragnie
Ciebie, Boże!
Morał: Bądź dobrze poinformowany w dziedzinach dotyczących swojej pracy,
bo inaczej możesz przegapić niezła okazję.
LEKCJA TRZECIA.
Przeważnie pracownicy najniższego szczebla grają w piłkę nożną.
Menedżerzy średniego szczebla wolą tenis, samo szefostwo zaś gra tylko w
tenisa.
Morał: W miarę jak wspinasz się po korporacyjnej drabinie, twoje kulki
się zmiejszają. Pamiętaj o tym!
LEKCJA CZWARTA.
Sprzedawca, zaopatrzeniowiec i ich szef znaleźli starą lampę oliwna. Jak
zwykle przy takim znalezisku, okazało się, że jest w niej dżin, który
obiecał spełnić im po jednym życzeniu.
Pierwszy wyrwał sie sprzedawca:
-- Chciałbym być na Wyspach Bahama, pływać ścigaczami, bez trosk, bez
problemów o nic.
Puf -- znikł. Następny był zaopatrzeniowiec:
-- Chcę być na Hawajach, leżeć na leżaku, być masowanym przez moją
osobistą masażystkę, z nieskończonym zapasem pinacolady pod ręką.
Puf -- znikł. Przyszła kolej na życzenie szefa.
-- A ja chcę, żeby ta dwójka była w biurze za pół godziny.
Morał: Zawsze czekaj, zanim szef nie powie swojego.
#205 OFFLINE
Napisano 14 grudzień 2007 - 20:21
#206 OFFLINE
Napisano 15 grudzień 2007 - 17:26
No ale taki był zapalony że nie zauważył że jego przyrodzenie weszło mu miedzy deski w ławce zamiast tam gdzie trzeba.
Dziewczyna widząc co się dzieje mówi do niego.
- Słuchaj, walisz w dechę.
Na to on:
- Wiem, wiem, ha, ha jebaka zemnie co!?
#207 OFFLINE
Napisano 15 grudzień 2007 - 17:39
#208 OFFLINE
Napisano 15 grudzień 2007 - 21:02
@biosteron poprostu masakraLeży chłopak z dziewczyna na ławce i nieźle nią obraca.
No ale taki był zapalony że nie zauważył że jego przyrodzenie weszło mu miedzy deski w ławce zamiast tam gdzie trzeba.
Dziewczyna widząc co się dzieje mówi do niego.
- Słuchaj, walisz w dechę.
Na to on:
- Wiem, wiem, ha, ha jebaka zemnie co!?
#209 OFFLINE
Napisano 17 grudzień 2007 - 15:26
#210 OFFLINE
Napisano 17 grudzień 2007 - 15:29
#211 OFFLINE
#212 OFFLINE
Napisano 20 grudzień 2007 - 17:56
- HA HA KAPTURKU, Nareszcie cie pocaluje tam, gdzie jeszcze nikt cie nie całowal !
Kapturek patrzy na niego zdziwiona i mowi:
- Chyba, kurwa, w koszyk...
#213 OFFLINE
Napisano 20 grudzień 2007 - 18:15
- A co to takie piękne do mnie przyszło ? Małpka ?
Facet nic
- A może Napoleon albo jaki Książe ?
Facet nic
- A może to taki piękny przybysz z obcej planety nas odwiedził ?
A facet na to:
- Panie, kurwa, ogarnij Pan ten sajgon, bo mi tu kazali neostradę podłączyć
#214 OFFLINE
Napisano 20 grudzień 2007 - 18:56
#215 OFFLINE
Napisano 20 grudzień 2007 - 19:03
policjant: czy ma pani gaśnicę?
blondynka: tak.
policjant: a trójkącik?
blondynka: niestety nie, wczoraj zgolilam
#216 OFFLINE
Napisano 20 grudzień 2007 - 19:35
- To jest Sakiro Suzuki z Japonii.
Lekcja sie zaczyna. Nauczycielka mowi:
- Dobrze, zobaczymy jak sobie radzicie z historia. Kto mi powie czyje to sa slowa: Dajcie mi wolność albo smierc?
W klasie cisza jak makiem zasial, tylko Suzuki podnosi reke i mowi:
- Patrick Henry 1775 w Filadelfii.
- Bardzo dobrze Suzuki. A kto powiedzial: Panstwo to ludzie, ludzie nie powinni wiec ginac?
Znowu wstaje Suzuki:
- Abraham Lincoln 1863 w Waszyngtonie.
Nauczycielka spoglada na uczniow z wyrzutem i mowi:
- Wstydzcie sie. Suzuki jest japonczykiem i zna amerykanska historie lepiej od Was!
W klasie zapadla cisza i nagle slychac czyjs glosny szept:
- Pocaluj mnie w dupe pieprzony Japonczyku!!!
- Kto to powiedzial? - krzyknela nauczycielka na co Suzuki podniosl reke i bez czekania wyrecytowal:
- General McArthur 1942 w Guadalcanal oraz Lee Iacocca 1982 na walnym zgromadzeniu w Chryslerze. W klasie zrobilo się jeszcze ciszej i tylko dalo się tam uslyszec cichy szept:
- Rzygac mi sie chce...
- Kto to byl? - wrzasnela nauczycielka, na co Suzuki szybko odpowiedzial:
- George Bush senior do japonskiego premiera Tanaki w 1991 podczas obiadu.
Jeden z naprawde juz wkurzonych uczniow wstal i powiedzial kwasno:
- Obciagnij mi druta!!!
Na to nauczycielka zrezygnowanym tonem:
- To już koniec. Kto tym razem???
- Bill Clinton do Moniki Levinsky w 1997 roku w Gabinecie Owalnym w Białym Domu - odparl Suzuki bez drgnienia oka...
Na to inny uczen wstal i krzyknal:
- Suzuki to kupa gowna!!!
Na co Suzuki:
- Valentino Rossi w Rio na Grand-Prix Brazylii w 2002 roku
Klasa już calkowicie popada w histerie, nauczycielka mdleje,gdy otwieraja się drzwi i wchodzi dyrektor i mowi:
- Kurwa, takiego burdelu to ja jeszcze nie widzialem...
Suzuki:
- Leszek Miller do wicepremiera Hausnera na posiedzeniu komisji budzetowej w Warszawie w 2003 roku....
#217 OFFLINE
Napisano 20 grudzień 2007 - 19:45
przez Św. Piotra, który rzekł mu:
- Witamy ! Ale najpierw musimy załatwić drobny problem... Tak rzadko
widujemy tu premierów, że nie jesteśmy pewni, co mamy z tobą zrobić.
Szef chce, żebyś spędził jeden dzień w piekle i jeden dzień w niebie.
Potem
będziesz musiał wybrać miejsce, w którym będziesz chciał spędzić
wieczność.
- Ależ ja już zdecydowałem, chcę zostać w niebie
- Żałuję, ale mamy swój regulamin.
Św. Piotr prowadzi Jarosława do windy, która wiezie go do piekła.
Gdy drzwi otworzyły się, znalazł się na znakomitym, zielonym polu
golfowym, słońce świeci na bezchmurnym niebie i jest łagodne 25C. W dali
rysuje
się wspaniały pawilon klubowy. Przed budynkiem jest jego ojciec, ksiądz
Rydzyk i premier Jan Olszewski. Jest tu także znaczna część prawicy.
Wszystkie
te piękne postacie zabawiają się, szczęśliwi, ubrani elegancko, choć
swobodnie (Dior, Versace, Armani, etc.). Podążają na jego spotkanie,
ściskają go
serdecznie i rozpoczynają się wspomnienia z przeszłości i homeryckie
debaty (ha! ha!). Zagrali przyjacielską partię golfa, potem zjedli
wystawny
obiad z kawiorem i homarem. Diabeł oferuje także lody...
- Wypij jeszcze Margheritę i wypocznij sobie, Jarku.
- Och, no ... , nie mogę pić, złożyłem przysięgę.
- E tam, mój drogi, tu jest piekło. Możesz jeść i pić wszystko co
chcesz bez obawy. Od tej chwili będzie tylko coraz lepiej!
Kaczyński wypija swój koktajl i zaczyna nabierać przekonania, że
diabeł jest całkiem sympatyczny. Jest grzeczny, opowiada niezłe kawały,
lubi
zabawne sytuacje itd.
Bawili się tak dobrze, że nawet nie zauważyli kiedy minął im czas... W
końcu nadeszła godzina odejścia. Wszyscy przyjaciele uścisnęli go i
Kaczyński
wsiadł do windy wiodącej do nieba.
Święty Piotr oczekiwał go przy wyjściu.
- Teraz pora na wizytę w niebie - rzekł mu staruszek otwierając drzwi
do raju.
Przez 24 godziny Kaczyński miał przebywać z Turowiczem, Giedrojciem,
Szczepańskim, Kisielewskim, całym bractwem życzliwych ludzi,
przechadzających się po Polach Elizejskich, rozprawiających na tematy
znacznie ciekawsze niż pieniądze i traktujących się z kurtuazją.
Żadnego złego zagrania ani świńskiego kawału; żadnego zachwycającego
pawilonu klubowego, tylko zwykła jadłodajnia. Jako że ludzie ci nie
należeli do bogaczy, nie znalazł tu nikogo dobrze znanego, nikt też w nim
nie
rozpoznał ważnej osobistości ani kogoś wyjątkowego. Gorzej! Jezus jest
kimś w rodzaju hippisa, osobą nieodpowiedzialną, która wciąż mówi tylko o
wieczystym pokoju i powtarza w nieskończoność komunały bez wyrazu :
- Wygnać przekupniów ze Świątyni, Trudniej będzie bogaczowi wejść
do mojego królestwa, niż wielbłądowi przejść przez ucho igielne itd.
Gdy dzień skończył się, Święty Piotr wrócił ...
- No, Jarosławie, teraz musisz wybrać.
Kaczyński zastanowił się przez minutę i odrzekł :
- Nigdy nie przypuszczałem, że dokonam podobnego wyboru. Ech, dobra.
Stwierdzam, że niebo jest interesujące ale jestem przekonany, że będę
czuł się znacznie swobodniejszy w piekle, wśród moich przyjaciół.
Święty Piotr odprowadził go aż do windy i Jarosław Kaczyński zjechał
znowu do piekła . Gdy drzwi otworzyły się, znalazł się w środku wielkiej
równiny, wypalonej i pustej, pokrytej toksycznymi wylewami i odpadkami
przemysłowymi.
Z przerażeniem dostrzegł wszystkich swoich przyjaciół na kolanach,
powiązanych wzajemnie łańcuchami, którzy zbierali śmieci, aby je
wrzucać do wielkich, czarnych worów. Stękali z bólu, zanosili skargi na
swoje
tortury; ręce i twarze mieli czarne od brudu. Diabeł zbliżył się,
obejmując
go
za ramiona swoją włochatą i śmierdzącą łapą.
- Nie rozumiem - bełkotał Kaczyński w stanie szoku- gdy byłem tu
wczoraj, było pole golfowe i pawilon klubowy. Jedliśmy kawior i homara i
podpiliśmy sobie. Podskakiwaliśmy jak zające i bawiliśmy się świetnie...
Teraz
widzę tylko pustynię wypełnioną nieczystościami i wszyscy mają wygląd
żałosny.
Diabeł spojrzał na niego, uśmiechnął się i szepnął do ucha:
- Wczoraj mieliśmy tu kampanię wyborczą; dzisiaj zagłosowałeś na nas!
#218 OFFLINE
Napisano 20 grudzień 2007 - 19:53
#219 OFFLINE
Napisano 20 grudzień 2007 - 20:22
- Co Pani wiadomo na temat programu ekonomicznego dla Polski realizowanego przez gabiten Donalda Tuska?
Dziewczyna milczy.
- No to co Pani wie o polityce społecznej tego gabinetu?
Dziewczyna milczy.
- A wie Pani kto to jest Donal Tusk?
Dziewczyna milczy. Profesor myśli, że jest niemową:
- A skąd Pani pochodzi?
- Z Bieszczad Panie Profesorze.
Profesor podszedł do okna, wygląda na ulicę, chwilę się zastanawia i mówi do siebie:
- Kurwa... może by tak wszystko pierdolnąć i wyjechać w Bieszczady!
#220 OFFLINE
Napisano 20 grudzień 2007 - 20:53
Co panu jest, panie Magistrze?
Kwaśniewski -
Panie doktorze, im bardziej boli mnie goleń, tym bardziej IV RP mnie podsłuchuje!
Użytkownicy przeglądający ten temat: 8
4 użytkowników, 4 gości, 0 anonimowych
-
Andrzej@45, gacupisz, xnt@, Wedkarz 1987