Kilka dni temu, to i ja miałem stan przed zawałowy
A było to tak, wyjazd na fiszki, standardowo na miejscu po uzbrojeniu się zamykam samochód z kluczyka ( pilot się popsuł ) i kluczyki wkładam do bocznej małej kieszonki w kamizelce zapinanej na suwak. Po skończonym łowieniu, będąc już w pobliżu samochodu sięgam do kieszonki po kluczyki, a tam zamek odsunięty i kluczyków nie ma! pierwsze moje słowa na głos to : O Qu...a! a przed oczami przelatuje mi obraz mojej dzisiejszej wędrówki, chaszcze trawy i pokrzywy ! podchodzę pod samochód i padają moje drugie słowa obrażające Pana Boga, i nie wieżę w to co widzę, kluczyki są w drzwiach ! dziś się śmieje z tego, ale w tedy to serio chyba miałem stan przed zawałowy dodam, że nie był to tylko 1 kluczyk do samochodu a splot kilku ważnych kluczy.
a ja miałem tak... zgubiłem komórkę na rybach - wtedy tak myślałem. O pierwszej w nocy postanowiłem, że wrócę do domu (40km) po drugi tel., będę chodził po miejscach gdzie byłem,w międzyczasie dzwoniąc i nasłuchując zguby. Kilka godzin tak latałem. a i przygodę jedną miałem, jakiś koleś mający domek nad bugiem, widząc światła tel. wziął mnie za złodzieja i z bejsbolem atak przeprowadził... wróciłem do domu taki zmęczony.... ale ta historia ma szczęśliwy finał bo tel znalazł się. Był w woderach, pech chciał, że gdy poleciałem po tel(za pierwszym razem) zabrałem z samochodu wodery i zostawiłem je w garażu.
Użytkownik tibhar edytował ten post 23 czerwiec 2017 - 19:18