Amerykanie zrzucili szpiega na daleką Syberię
szkolili go wiele lat, język perfekt, wszystkie dobre lewe dokumenty, ruble itd.
ma za zadanie przemieścić się do Moskwy, zatrudnić się na Kremlu i szpiegować Putina
gość wylądował w śniegu, zakopał spadochron, przebrał się w cywilne ciuchy, papachę i poszedł do wioski
zachodzi i mówi, że potrzebuje pomocy, bo zabłądził i nie wie gdzie dworzec kolejowy, a jedzie do Moskwy
lokalsi przyjęli go i pytają, co za jeden
aaa - mówi - jadę z Kamczatki do Putina pracować, tu mam papiery, dokumenty, skierowania, delegacje itd.
chłopi patrzą: no Ruski, nasz.... ale coś jakby nie Ruski...
naradzili się i mówią: zrobimy test
wyciągnęli wielką flachę bimbru i chlali razem 3 dni, a szpieg równo z nimi pił
ale... no Ruski, nasz.... ale coś jakby nie Ruski...
wymyślili, że musi zjeść gar pierogów z ziemniakami pod ogórki kiszone ze śmietaną
szpieg wszystko zjadł i o jeszcze prosi...
no Ruski, nasz.... ale coś jakby nie Ruski...
do bani poszli... siedział w temperaturze 100 stopni razem z chłopami, witkami brzozowymi się smagali, potem siedzieli pół godziny w przerębli na jeziorze, pili bimber, palili tabakę...
no Ruski, nasz.... ale coś jakby nie Ruski...
- wiem, mówi jeden chłop: dajmy mu 2 grube baby, dojarki z kołchozu; zobaczymy czy poradzi
przeleciał obie baby po 3 razy, wszystko jak swój; baby zachwycone
no Ruski, nasz.... ale coś jakby nie Ruski...
uradzili, że jednak zadzwonią na milicję
pały przyjechały, zabrali go do pierdla i potem wywalili z Rosji na zbity pysk
szpieg staje przed szefem CIA i zeznaje, jak było
szef fest wku...ny, takie koszty, tyle starań, tyle zabiegów
i końcu mówi: eeeechhhh..., wy Murzyni to wszystko spierdolicie
;-)