Janku, ja nie uwierzę w to, że świetny wędkarz podzieli się z ogółem swoją z trudem zdobytą wiedzą. Po pierwsze po co miałby to robić, skoro odbiorcy są czysto anonimowi. Po drugie może napisać trochę dyrdymałów, a czytelnicy i tak tego nie zweryfikują. Po trzecie chyba zdajesz sobie sprawę, że Polska przy swoim ubogim rybostanie, ubóstwie w łowiska i łapczywości ogromnej rzeszy wędkarzy, nie jest dobrym miejscem do opowiadania co, gdzie i na co. Co do Pana Marka, to przy całym mym szacunku dla niego jako wędkarza, trudno mi sobie wyobrazić by parę lat temu dał jasną receptę na łowienie wiślanych sumów, będąc tamże przewodnikiem wędkarskim. To finansowa porażka. Dlatego kolorowa prasa wędkarska jawi mi się w gruncie rzeczy bezwartościową broszurą reklamową przeplecioną mało wnoszacymi artykułami o powtarzalnej treści, mającymi uwiarygodnić całość jako branżowy periodyk. A co do internetu, to dla średnioogarniętego wędkarza jest on nieprzebraną skarbnicą wiedzy na niemal każdy temat. Nie widzę nawet sensu porównywania go z papierową prasą. Ilość materiału, od filmów, po artykuły i fora z żywym kontaktem są niezaprzeczalnie bardziej wartościowe. Chociażby z tego powodu, że znaczna część treści znalazła się w sieci bezinteresownie i w ramach budowania jakiejś społeczności.
Zgodzę się z Tobą Maćku bo robię podobnie. Od tłumów nad wodą zdecydowanie bardziej cenie sobie spokój dla tego bardzo lubię łowić sam lub z nielicznymi osobami.
Jak najbardziej masz również rację z internetem że jest kopalnia wiedzy szczególnie tej którą nas interesuje. Chcesz kupić okoniowy kij, pytasz i otrzymujesz odpowiedź. W prasie skazany jesteś na to co w niej jest i nie zawsze jest to dla danej osoby interesujące, np. wyczynowe łowienie uklei. Podsumowując myślę że z jednego jak i drugiego można wybrać coś interesującego dla siebie, więc pewnie kupię nowy miesięcznik i sam sobie wyrobię zdanie.