Prócz autora zdjęcia – nikt nie dojdzie, czy było to „byle jakie” mierzenie – czy też celowe działanie. Faktem jest, że zdjęcie pokazuje nieprawdę. Faktem numer dwa jest też to, że przy dzisiejszych możliwościach edycyjnych pokazywanie nieprawdy na fotkach jest bardzo łatwe, nagminne i powszechne. Ba!!! Zdjęcia Tadka też pokazują pewien rodzaj nieprawdy. I moje też. I Guza i Rheinanglera i Melanżyka i wszystkich innych. Prosty zabieg z perspektywą – przy dzisiejszych idiotenaparatach które nie mają problemów z głębią ostrości i…. na wszystkich tych fotkach albo ryby mają po dziewięć dych… albo my wszyscy po metr dziesięć.
I wszystko jest w jak najlepszym porządku. Takie fotki są ładnie skomponowane, są fajną pamiątką, swoistą kontynuacją wędkarstwa „nad wodą” i … działają na wyobraźnię.
Byleby tylko nie przegiąć. Przegiąć można w różne strony – produkować aparatem i programem graficznym swoje niespełnione wędkarskie marzenia, naciąć się na takiego mitomana i zafundować sobie niepotrzebny stres, ale też – publicznym, niepotrzebnym, często idiotycznym śledztwem „pojechać” po kimś kto naprawdę łowi świetne ryby.
Dlatego już dawno przestałem się ekscytować centymetrami – bo w każdej przestrzeni publicznej, w dłuższym przedziale czasu i tak widać kto i co łowi – a kto by tylko bardzo chciał....