Sandacze 2020
#221 OFFLINE
Napisano 03 styczeń 2021 - 19:45
- G_rzegorz, Delbanka i jacek.hetflaisz lubią to
#222 OFFLINE
Napisano 03 styczeń 2021 - 20:15
Zabić wodę można w sezon lub dwa. Moje wody też dotknęła wędkarska gospodarka rabunkowa. Perspektyw do poprawy nie widać, może i presja wędkarska wyraźnie spadła to efektów odrodzenia nie widać i długoooooo widać nie będzie. Niestety, ale wszyscy skutecznie łowiący wędkarze są obserwowani i każdy kadr można rozgryźć... sezon temu wyciągałem dziesiątki sandaczy z małego jeziora ocierając się o ryby 90cm...w tym roku nie miałem tam sandaczowego kontaktu...
Majowe gruntówki z rybką, trupkiem czy filetem na tarliskach potrafią zrobić swoje, niestety 😠.
- Delbanka lubi to
#223 OFFLINE
Napisano 03 styczeń 2021 - 20:57
Wysłane z mojego SM-G950F przy użyciu Tapatalka
- Mateo1989 lubi to
#224 OFFLINE
Napisano 03 styczeń 2021 - 22:58
Te dylematy "pisać czy nie ?" , "publikować czy może milczeć ?" towarzyszą mi od początku mojej przygody z Forum . Wewnętrzna skłonność do pochwalenia się , publicznego mniej lub bardziej aplauzu tkwi zapewne w każdym z nas . Być może osobom traktującym tę pasję użytkowo , lodówkowo i kulinarnie nie jest to potrzebne, bo oto przynoszą rodzinie i znajomym jako łowcy kilogramy pyszności i to jest czysty splendor i chwała . O łbie zdobyczy nad kominkiem nawet nie wspomnę . Ci z kolei , którzy mają jakieś swoje zamknięte grono pasjonatów , dzielących w pełni ideę nieuśmiercania ryb i dające tym samym pole do popisu oraz wewnętrznej rywalizacji , realizują się zapewne w ten sposób . Ja wędkuję najczęściej sam . Wynikami pochwalić się nie mam za bardzo komu , bo albo to nie jest do końca bezpieczne dla wody , albo tych osób już nie ma . Z perspektywy kilku lat oceniam , że to nie moja pisanina zepsuła wodę , choć w jakiejś niewielkiej mierze mogła do tego się przyczynić . Wędkarze sumowi i karpiowi , którzy z racji specyfiki ubiegłego roku i nadmiaru wolnego czasu trafili na ryby niejako samoistnie , bo przecież one fizycznie były w tej wodzie , dokonali tej rzezi za pomocą swoich wyrafinowanych i niezwykle skutecznych narzędzi połowu . Dołączyła do tego rzesza "normalnych" moczykijów , ich obserwacje z pola walki oraz poczta pantoflowa . A nie analiza jerkbaitowych 'Wieści znad wody" , wątek "Sandacze 2020". Wystarczyło zainwestować "tysiącpincet" w łódeczkę zdalnie sterowaną i żywców nakupić, coby działalnością przetwórczą się zająć . Wydaje mi się więc , że moje "palców swędzenie do długopisu i aparatu" nie wpłynęło żadną miarą na to zjawisko .
Analizując moje połowy z kilku lat i obserwacje znad wody , trafiłem prawdopodobnie na pik sandaczowy dla tej zapomnianej nieco wtedy wody , który już się skończył .Polski wędkarz jest jak radar i wykryje rybę w najmniejszej kałuży . Jeśli w środku szczerego pola , pod lasem , zobaczysz nagle pięć samochodów nad strugą przypominającą rów melioracyjny to wiedz , że to nie miłośnicy bystrych przelewów i kleników oczkujących tam się zjechali . To pewnie szczupaczków kilka idących na tarło tam utknęło , lub ze stawów spuszczanych karpiów pod półtora kila pływa stadko . Takie dzikie realia panują wszędzie .
Ja ze swojej strony życzę Ci , żeby każdy sandacz wzbudzał całą masę emocji i był niezwykły . U mnie poziom ekscytacji na rybach , mimo lat upływu , jest nadal bardzo wysoki i to traktuję ( poza rybami , które są najistotniejsze ) jako wartość samą w sobie , zręczność pióra powodującą zapewne ...
Może trochę się rozpędziłem o tej Twojej cegiełce do pustoszenia wody, być może akurat Twoje opisy nie zachęciły ani jednego "zwyczajnego" wędkarza do odławiania sandaczy. Choć to mało prawdopodobne, bo zawsze się znajdą "czytacze", którzy czerpanie wzorców z tych świetnych opisów ograniczają do odławiania ryb, w poważaniu mając dalsze czynności, gdy zdrowe ryby lądują za burtą.
Swoim zwyczajem już od lat, "swoje" mety zdradzam tylko zaufanym kolegom, którzy nie spustoszą wody, a łowić mogą do woli. Również nie oczekuję od nikogo żadnych namiarów na ryby, jeśli ktoś mi ufa-opowie. Ale i tak najprzyjemniejsze jest samodzielne znalezienie miejscówek, to taki element atawistycznego spełnienia i źródło wielkich radości.
Jak piszesz, pewnie nie jesteś przyczyną samozagłady, bo wieść szybko się niesie, wystarczy parę osób, parę cichych raportów o wspaniałych rybach do złowienia. Szkoda tej wody, a w zasadzie tych ryb, bo woda i inne ryby tam zostaną. Rzeczywistość jest silniejsza niż złudne nadzieje.
- tlok i wujek lubią to
Użytkownicy przeglądający ten temat: 3
0 użytkowników, 3 gości, 0 anonimowych