Nie zrozumieliśmy się, panowie. Nie jest to z mojej strony próba zdobycia łatwej informacji, byle samemu nic nie zrobić - za darmo i podane na tacy bez wysiłku. Na wątki i pytania o pianę trafia się tutaj dość często, sporo osób interesuje się tematem, informacje są rozproszone. Autor wątku miał - moim zdaniem - fajny zamysł. Ułatwić wyszukanie, zebrać temat do kupy. Odnosiłem wrażenie (może błędne), że to forum stworzono w celu wymiany doświadczeń. Więc po prostu przyszła mi do głowy taka a nie inna myśl o tajemnicy tworzenia z piany. Czyli dlaczego wygląda to tak jak wygląda. Odpowiedzieliście i w porządeczku, o to chodziło. Każdy może mieć swoje zdanie i jest OK!
Wcześniej czy później jakieś formy i korpusiki wykonam, bo jeszcze tego nie próbowałem. Siedzę twardo w drewnie, lubię postrugać i na pewno z metod tradycyjnych nigdy nie zrezygnuję. Jednak obecnie z uwagi na brak czasu stworzenie partyjki woblerów trwa u mnie bardzo długo i zdecydowaną większość tego czasu pochłaniają etapy "od zera do podkładu". Na najprzyjemniejsze (dla mnie) malowanie sporo muszę czekać. Stąd przyszedł pomysł, co by spróbować z korpusami piankowymi. Ot i cały powód. Zawodowo na szczęście mam co robić, woblery nie przynoszą mi chleba, nie o to chodzi.
Pierwszego woblera zrobiłem 25 lat temu. Zobaczyłem fotkę w jakiejś zagranicznej gazecie i na podstawie tego zdjęcia próbowałem zrobić podobną przynętę. Fajna to była zabawa, bo widziałem tyle, że jest rybka, wystają oczka z drutu i plastikowa płytka przy pyszczku. Kombinowałem więc, robiąc po drodze różne błędy, ale w końcu zrobiłem sobie kilka przynęt działających. Wiem zatem, jak to jest dochodzić do czegoś metodą prób i błędów. I lubię to, jak chyba każdy coś tworzący.
Z pianą chodziło mi wyłącznie o ten zamysł: zebranie informacji, by ludzie mogli z nich korzystać. Ja też, jeśli zacznę coś odlewać. I tutaj zdania nie zmieniam (bo przecież każdy może mieć swoje własne) - gdy już temat piany opanuję chętnie odpowiem zainteresowanym na każde pytanie, żeby nie musieli ewentualnie marnować materiału. Nie zawsze uda się znaleźć daną informację, choć ona gdzieś jest - jak w sumie słusznie zauważył Joker.
W lurebuildingu (i w ogóle - w majsterkowaniu, modelarstwie) każdy mniej lub więcej skorzystał i korzysta z doświadczeń innych majsterkowiczów, którzy podzielili się swoją wiedzą. I tak to się kręci i rozwija.
Podstawy odlewania już opracowano, a prosta myśl jest taka, że lepiej chyba pogłówkować nad modyfikacjami, pracą i wyglądem odlewów, zamiast powtarzać wszystko od zera. Oczywiście tak na siłę jest w tym pewne zejście na łatwiznę, bo teoretycznie każdy może wszystko robić od zera.
Bez urazy, koledzy. Robicie piękne i dobre przynęty, każdy po swojemu, ale też na bazie doświadczeń nie tylko własnych. Czysta zaleta, bo wiedząc więcej, więcej można. Rozwój na forum widać gołym okiem, wystarczy zerknąć w posty obecne i te z przed dwóch lat. Myślę, że w sporej części są one wynikiem nie inaczej jak wymiany poglądów, sposobów, patentów itd.