Skocz do zawartości

  •      Logowanie »   
  • Rejestracja

Witaj!

Zaloguj się lub Zarejestruj by otrzymać pełen dostęp do naszego forum.

Zdjęcie

Niech ktoś mnie uszczypnie, czyli "krótki" opis Sportfish Mars Cast 270cm


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
78 odpowiedzi w tym temacie

#1 OFFLINE   Kuba Standera

Kuba Standera

    W walce z głupota nie ma wygranych, są tylko cudem ocaleni

  • Bloggerzy
  • PipPipPipPip
  • 9640 postów
  • LokalizacjaGibraltar i okolice

Napisano 15 maj 2012 - 22:54

Jako że tekst z niewiadomego powodu został poszatkowany i zmasakrowany, wklejam wykopany z mojego archiwum.

Jesli by moderatorowi który zepsuł, chciało się to naprawiać i poukładać, jak opowieść w oryginale biegła - zapraszam do dzieła.

 

 

Niech ktoś mnie uszczypnie, czyli krótki opis Sportfish Mars Cast 270cm

 

Ech, źle się dziej w państwie irlandzkim. Kryzys, deszcz, baby brzydkie, gdyby nie frytki z octem to i żarcie prozaku by nic nie dało i ani chybi męska populacja wyginęłaby w jakieś 24 i pół minuty. Choć czekajcie, przecież jeszcze mamy ryby! Sławne na całą Europę łowiska szczupaków, pstrągów, łososi i kilku gatunków ryb morskich, zupełnie dla nas egzotycznych. Czyli, może jednak, przeżyć damy radę? Chyba, że utknęliśmy na zadupiu w środkowej Irlandii, bez łodzi, bez auta, bez roweru nawet czy hulajnogi, czyli jesteśmy zdani na zapracowanych kolegów i własne giry. Ratuje nas płynąca przez miasto rzeka – Shannon. Jej nazwa wywołuje, a przynajmniej powinna, przyspieszone bicie serca u każdego zapalonego łowcy szczupaków, wszak słynie z ryb dużych, ogromnych i tych jeszcze większych. A, zapomniałem dodać, mamy maj, miesiąc w Polsce kojarzący się ze szczupakami, choć z powodu wytępienia ich na terytorium Jaśnie Rzplitej prawie do ostatniego ogona, ostatnio raczej kojarzący się z boleniem czy belonami i innymi niepełnosprawnymi rybami pocieszenia. Strach pomyśleć, z czym będzie się kojarzyć wędkarsko maj naszym dzieciom, może cierniki będą dobrze brały, albo babki, żeby podtrzymać tradycję ryb na „B”. Enyłej, wróćmy do naszego maja. Jętka fruwa na jeziorach jakimiś stadami, robiąc małą inscenizację nalotu bombowego aliantów, choć wychodzi to w efekcie robaczkom raczej tragicznie i jak u Lema, wszyscy giną. Pstrągi ponoć uwielbiają ten okres, dostają totalnego ćmoja i żrą jak wściekłe, tylko ze wracamy do początku opowieści i braku łodzi – czyli możemy sobie powzdychać, widząc płynące sporadycznie po Shannon żagielki, widząc sporadycznie zbiórki, chlupnięcia, mlaśnięcia, siorbniecia, wszystko dobre 30-40m od brzegu, czyli hen w piździu poza zasięgiem rzutu muchówką. Dobra, salmonidy odpuśćmy, pstrągi poza zasięgiem, woda niska, łososi nie ma, bassy maja właśnie okres ochronny, zresztą ostatnim czasem na wybrzeżu wiatr duje ze wschodu... Wy, którzy tu łowicie, porzućcie wszelką nadzieję? A może jednak?

Od pewnego czasu wkręciłem się w łowienie w morzu. Rzecz normalna dla kogoś mieszkającego w Krakowie, wszak ja jakoś tak zawsze lubię, pstrągi na casting, szczupaki na muchę... Od d strony powie wielu, ale tu tryumf woli nad rzeczywistością i inne takie. W każdym razie – przy każdej okazji wymykałem się nad morze i zwyczaj ten pozostał mi po powrocie do Irlandii. Zmienił się nieco obiekt polowań, miejsce nie złowionych nigdy morskich troci zajęły jakby chętniejsze do współpracy pollocki. Co się okazało – mam za słaby sprzęt, regularnie zbieram ciężkie baty od ryb w okolicy 60cm, na nic moje zaklęcia, na nic „mocarna” 17lb wędka, większość pollocków po braniu mówi „Cześć” i na hamulcu odjeżdża w najbliższe krzory, skutecznie dziękując za współpracę. Kilka telefonów i sprawa jasna – mocne 20lb, bez tego żal czasu. Rozpoczynam forumowe poszukiwania, proszę o podpowiedzi, padają różne propozycje w miarę szybkiego, w miarę taniego i nie-do-zajebania kija, aż jeden z kolegów rzuca hasło - „a słynny Mars Cast?” Zaraz zaraz, coś mi świta że słyszałem, chyba nawet machałem, wrzucam w szukajkę i a jakże, tenże sam kijek, który swego czasu przywiózł Mifek na zlot głowatkowy, oklejając taśmą i robiąc podpuchę - „ile dasz za ten kijek?”.

Fajna węda, dobrze leżała w ręce, cena jakaś śmieszna, tylko długa, trochę za bardzo, bo aż 3 metry. Ale szukajka forumowa wypluwa ze swoich zasobów info że jest i wersja 9'. Wrzucam w wujka google i wyskakuje z ceną sklepową... całe 181pln! Powrót do forum, czy na pewno nie pomieszało się mi, no tak, ten sam kij, tani jak barszcz. Widząc cenę w okolicy 45e zastanawiam się całe 3 sek i klikam „kup”, po czym rozpoczyna się okres długiego oczekiwania na przesyłkę.

W międzyczasie z braku laku męczę szczupaki, co mieszkają mi pod oknem (a jakże, mieszkam nad samą wodą). Takie krótkie wypady, codziennie 2-3 godzinki rzucania, jednak masakrycznie niska woda raczej nie sugeruje szans na jakieś ryby. Owszem, trafiają się, nawet i 6 w ciągu dnia, ale wszystko w jakimś mizernym rozmiarze, okraszone jedną 80parę i jedna 70 parę, jak na potencjał miejsca i już pewnie z 10 dni łowienia to miazga zupełna. Można by oczywiście pójść na łąki, całe z 300 metrów w dół rzeki i poszukać ryb w znanych z czasów pływania po Shannon dołkach, ale... komu by się chciało, na te naprawdę dobre miejsca mam dość daleko, poza zasięg tuptania.

Udało się nawet zabrać z kumplami na dolny odcinek, ale wybranie muchówki jako metody przy wietrze 50km/h to zły pomysł, drugi wypad – dzisiaj, z castem, nie przynosi nawet ryby, jakaś studnia, ryby uciekły. Z nosem na kwintę wracam do domu,tylko po to by powitać kuriera szczerzącego się w uśmiechu z moją tubą. Wędki przyszły!!

Szybkie rozgrzebanie paczki i wyciągam dwa kije (Ramay skusił się na drugi). No, jest dobrze. Na przelotce wisi plakietka „Fuji Alconite”. Whaat? Alconite'y w kiju za 180pln? Oglądam wędkę, no cóż, sprawę w co uzbrojona pozostawiam ludkom co się na tym znają, jak dla mnie to chyba alconite rzeczywiście jest? Kij zrobiony w miarę schludnie, przelotki nie pozalewane lakierem bardzo, blank ciemnoczerwony, coś przypomina ;) Obie części wchodzą w siebie doskonale, uchwyt przypominający znane i posiadane wcześniej exposed fuji – no, jest dobrze. Jak za te pieniądze, to niech mnie ktoś uszczypnie, bo chyba śpię. Producent opisał wędkę jako 6-10 gram. Nie wiem czy śmiać się, czy płakać? Z tego co mówił Mifek to 50g to luz zupełny, 70-da-rady.

No dobra, nie po to mieszkam nad wodą, by teraz czekać do jutra na test kija. Zakładam ciuchy wędkarskie, już drugi raz dzisiaj, żona szczerzy się do mnie w uśmiechu niczym rottweiler sąsiada, ten co zawsze chciał mnie pogryźć. Nie Kochanie, później obejrzymy wspólnie film, teraz muszę sprawdzić wędkę. „Nową?” - córka mojej teściowej ma refleks niczym rewolwerowcy w samo południe. Ech, to się wsadziłem na minę. „No tak, wiesz, musiałem, na ocean”. Nim warkot zamieni się w gardłowy bulgot krzyczę „Ale była tania!” i wybiegam, zatrzaskując szarżującej małżonce płci żeńskiej drzwi przed nosem... Ech, czujna jak czekista, do drzwi sadzi szybciej od charta, a jak capnie to jak amstaf, nie puszcza. Dobrze że ma wielkie serce i krótka pamięć, zanim wrócę może zdąży zapomnieć? Prawie że zlatuję po schodach, sprawdzam w biegu czy przynęty itd. mam ze sobą, już, bramka przede mną, 15 metrów, 10... „weź dzieci”, drze się przez okno. Kuźwa, gdzie je tych sztuczek uczą? No dobra, powrót po dzieci, negocjacje w drzwiach, hałaśliwa drogą arabskiego targu spotkaliśmy się w połowie naszych oczekiwań, znaczy jednego biorę, drugi zostanie lepić z plasteliny. Tyle dobrze, starszy czuje bazę, nie zginie na rybach. By dojść nad wodę trzeba zejść po schodach, dojść do bramki – 15 metrów, jak wyżej, przejść przez wąską uliczkę i już możemy łowić, rozkoszować się urokami „mighty Shannon”. Ok, stajemy na murku, woda niska, do wody dobre 5 metrów w dół, zaczynamy próby. Do kija dokręcony multik Daiwa Bay Casting Special, jeden z najlepszych multików jaki kiedykolwiek wpadł mi w ręce, oczywiście jak większość dobrego sprzętu jaki mam dzięki Bujo. Na multik nawinięty Stren 14lb, do tego przypon ok 30 cm z 40lb hard mono Visiona i wio, rzucamy. Ale ale, nasze miejsce na końcu murka zajęte, dwóch Paddych wpadło coś ułowić. Wędki z Lidla, śmierć płotkom. Pierwszy rzut by wyczuć sprzęt – zakładam gnoma nr 2 (pozdrowienia dla Mirata :D ). Frunie to i frunie, ale ewidentnie multik za bardzo skręcony. Kilka klików magnetyka w dół i już nie klików docisku i pierduuut, poszło, z multika tylko chmura wody. Leci ten gnom, leci, dziecko zaczęło się mi nudzić, a gnom leci dalej, normalnie jak ten Małysz ze skeczu. Takiego zasięgu dawno nie widziałem. Robi wrażenie. Ok, coś cięższego, perch 12 ze stajni Salmo. I fru, leci, wspaniale koziołkując w powietrzu. Kilka rzutów, nic się nie dzieje, na taśmę idzie executor 12, whitefish 13, pike 13 – wszystko lata pięknie, aż dech mnię zapiera. No końcu murku zamieszanie, okazuje się że jeden z Paddych zkilował plotkę i na tak przyrządzony specyjał zapiął szczupaka. Osz.... To ja po jakiś zadupiach, a Peresadą, pół dnia gotuję wodę jerkami, jakieś szczyty finezji szczupakowej osiągając by zejść bez dotknięcia, a ten tu płotkowy morderca ledwo w wodę chlupnął już szczupaka holuje? Kurde, ładniejszy ten szczupak, z 80 cm jak obszył, teleskop z lidla aż trzeszczy, kołowrotek dowalony na beton, usiłuje nakrecić rybę na wędkę! Wyszarpał go na spokojniejsza wodę, tam ryba nadal chyba nie dowierza, w jak frajerski sposób zaraz pożegna się z łez padołem. Paddy szczerzy w uśmiechu resztki zębów, drugi pohukując robi jakiś performance ornitologiczny, skacze po murku jak wróbel chory na wściekliznę, zamiast pomóc z rybą. Ok, stomatologiczny koszmar wydaje się mieć pomysł, gardłowymi pokrzykiwaniami zgania po drabince z podbierakiem wróblowatego nad samą wodę, wróblowaty wodę młóci podbieraczkiem na płotki skutecznie natleniając ją, ale dośc nieskutecznie podbierając rybę. Syn się zaśmiewa, Paddy z ryżego robi się pomidorowy, wróblowaty nad wodą zaraz się skąpie i tyle będzie frajdy. Szermierki piratów z karaibów to przy tym duecie paradontycznym jakieś smutne widowisko. W końcu chyba 20 próba podebrania ryby kończy się tym czym musiała się skończyć – ryba poszła w cholerę z zestawem (dobrze ze kotwica wisała na zewnątrz pyska), wróblowaty zastękał się wyłażąc po drabinie, szczerbaty stoi nie mogąc uwierzyć jak ulotne są te krótkie chwile szczęścia jakimi obdarza nas życie. Ja oczywiście taktownie chowam za pazuchę naszpilowaną laleczkę voodoo i udając ze wcale-nie-jest-mi-wesoło idę na druga stronę murku, odreagować ten wyszukany pokaz drabinkowej wspinaczki. Do kija zapinam coraz cięższe wabie, kopyto 6” z główką 25g – czuć już że kij dostaje lekkich wypieków, ale to jest naprawdę sporo. Fatso 10 pływający – bez problemu, proszę bardzo, frunie jak złoto, z 1/3 dalej niż rzucam zwykle, tonący – tak samo, ale już nie chcę żyłować kija, więc rozpoczynam próby z lżejszymi, lotnymi wabiami. Executor 9 – leci jak marzenie, 10g woblerek wertykalny – frunie że hej. Wielkim plusem jest czułość wędki, kij jest szybki, cięty, każde trącenie przynęty o rośliny czuć doskonale. Jako że kij ma służyć do łowienia pollocków, wybieram przynętę pod te ryby – żółte kopyto, 8cm, na 20g główce. Rzut tym to zasięg prawie 2x tyle co jerkami, kopyto wpada do wody dość daleko, w miejscu gdzie mieszają się nurty. Wpada do wody, pierwsze poderwanie i praktycznie natychmiast następuje potężne, wyrywające wędkę z reki branie. Ja pierdziu, wszystkiego się spodziewałem, tylko nie madafakicznego strzału w gumkę wyglądająca jak plemnik moich jerków, którymi młócę dzisiaj wodę dobrą dniówkę, jak proletariusz przy maszynie. Ryba od razu pokazuje że ma mnie głęboko koło płetwy odbytowej i ostro odchodzi w kolejna rynnę z mocnym nurtem, mając na uwadze jedynie 14lb plecionkę dość czujnie dokręcam hamulec. Kij nie obczajony, ale coś czuję, że ryba jest z tych większych, jednak dość szybko udaje się ją nakłonić do zmiany planów i wraca w moją stronę. Jeden nurcik, drugi, zeszła sporo w dół, murek się kończy, nie zejdę za nią. FUCK, Paddy zamordował kolejną płotkę i wrypał zestaw centralnie w miejsce przez które muszę przeciągnąć rybę. Na prośbę o zwinięcie zestawu zamiast typowo polskiego syku „sp...” reaguje szczerym uśmiechem. O boże, wolałbym żeby tego nie powtarzał...Wróblowaty znowu zaczyna swój taniec godowy, więc robię się czujny, co tym razem zamierza. A jakże, już trzyma podbierak w swoich wróblo-łapkach. Z trudem powstrzymuję go przed kolejnym desantem po drabinie nad wodę. Ryba w tym czasie jakby rozmyśliła się trochę i robi odjazd, chwilę później drugi, już krótszy, powoli czuję że słabnie. Kij gnie się w dobrych 2/3, ładnie pracuje pod rybą, amortyzując szamotaninę i umożliwiając mi pacyfikację wróbla. Teraz najtrudniejszy jak się mi wydawało moment, pod samymi nogami mam najsilniejszy nurt, uderzający o murek z żywiołem, muszę rybę przeciągnąć za murek, na spokojną wodę. Ryba się wynurza, kurde forfiter prawie że! Łypie na mnie złym okiem, a ja nie ma czikena dla niego :D Ok, szybki manewr i ryba jest już na spokojnej wodzie. Szczerbaty jakiś bardziej pokumany, rozkłada podbierak, zbiega na dół po drabinie, jest gotów. Szkoda ze szczupaczyca jakby trochę mniej, odchodzi prosto pod larseny, w miejsce gdzie straciłem swojego największego do tej pory szczupaka – dobre 120cm. Jedyne co mi zostaje to rzec STOP! I zatrzymać ją siłowo, co trochę mnie martwi, bo bety niezbyt mam mocne. Udaje się to i ryba zmierz prosto w objęcia szczerbatego i jego podbieraka. Tyle ze podbierak jest za mały, nadaje się to może na płotki, nie na zębacza. Szczerbaty usiłuje podbierakiem zajść ją od tyłu, czego jedynym skutkiem jest wk... ryby i kolejny bezsensowny odjazd przedłużający niepotrzebnie walkę i zmniejszający szanse ryby na dojście do siebie. W tym czasie udaje się mi jeszcze wręczyć wróblowatemu aparat ustawiony w mode małpy – niech cyka. W końcu szczerbaty ładuje rybi łeb w podbierak i podrzucając, podrygując wtelepuje całą rybę do środka. Ryba się rzuca, szczerbaty niebezpiecznie kołysze na drabince, ok, złapał się lepiej, z małpia zwinnością pnie się do góry. Wróblowaty zamiast fotki cykać pokrzykuje żeby dać mu podbierak, wyrywa rączkę z rąk, usiłuje podnieść rybę na całej długości podbieraka, który łamie się z chrupnięciem, ryba zaplątana w siatkę smutnie zwisa pod kątem 90st od rączki, trzymającej się na jakiś ostatkach ułamanego aluminium. Za siatkę łapie szczerbaty, ja za linkę i wyciągamy rybę do góry. Zuch chłopak, dał radę. Kładziemy ostrożnie rybę na torbie podłożonej przez jednego z Iroli, multitoolem wyciągam płytko zahaczony hak. Szybkie mierzenie – troszkę ponad 38 cali, czyli trifiter jednak, metra nie przekracza. Szybkie foto i rura żeby wypuścić jak najszybciej do wody. Lecę po murku, droga do płytkiej wody daleka, ale co to – podpłynął przed chwilą z drugiej strony cruiser – duży jacht motorowy. Długo nie myśląc z murku na pokład, z mnóstwem szalonych uśmiechów tłumaczę przerażonej załodze obecność rozczochranego emigranta z wielką ryba na ich łodzi, przebijam się przez załogę, na rufę, tam na rufie trochę niżej, mogę się schylić i rybę położyć do wody. Dobrze że załoga wędkuje, zamiast kija golfowego w ruch idą aparaty. Ryba potrzebuje zaledwie kilku ruchów w wodzie by się naprężyć i jednym, ochlapującym mnie skokiem odejść z powrotem w herbaciane nurty Shannon. Zwijam się z jachtu zanim się rozmyślą i jednak wezwą Gardę, gratulacje po drodze. Wszyscy z niezłym zonkiem, że mógł zabić a puścił.

 

Podsumowanie

Komu się przyda? Łowiącym w rzekach. Sandacze, pewnie bolenie, szczupaki. Taki cięższy zestaw rzeczny. Na pewno łowiącym w morzu, czy na trocie, czy na belony, czy pewnie na pollocki, może nawet na bassy (to musi ktoś znający temat kij obejrzeć).

Realny wyrzut kija jak dla mnie to 10-60g, z tym ze przy 60 to bym już ostrożny był z dynamiką rzutu. 70 gram można, z czuciem i dość daleko, więc tak bezpiecznie to powiedzmy 10-50g, tu bym się nie zastanawiał. Moc pewnie 15-20lb realnie.

Jak za swoją cenę, to wędka jest świetna, nie zawaham się powiedzieć ze oferuje podobne możliwości co kije 3x droższe. Oczywiście, dla ceniących sprzęt może być trudna do zaakceptowania marna jakość korka, wielka naklejka made in china. Jak dla mnie – nie ma to znaczenia. Gdybym zapłacił za wędkę tysia, to bym kręcił trąbą, a za 1,87PLN za cm złowionej ryby nie zamierzam :D

Załączone pliki


  • mifek lubi to

#2 OFFLINE   Kuba Standera

Kuba Standera

    W walce z głupota nie ma wygranych, są tylko cudem ocaleni

  • Bloggerzy
  • PipPipPipPip
  • 9640 postów
  • LokalizacjaGibraltar i okolice

Napisano 15 maj 2012 - 23:03

Wędki przyszły!!
Szybkie rozgrzebanie paczki i wyciągam dwa kije (Ramay skusił się na drugi). No, jest dobrze. Na przelotce wisi plakietka „Fuji Alconite”.

.
Do kija dokręcony multik Daiwa Bay Casting Special, jeden z najlepszych multików jaki kiedykolwiek wpadł mi w ręce, oczywiście jak większość dobrego sprzętu jaki mam dzięki Bujo. Na multik nawinięty Stren 14lb, do tego przypon ok 30 cm z 40lb hard mono Visiona i wio, rzucamy.

Załączone pliki


  • mifek lubi to

#3 OFFLINE   Kuba Standera

Kuba Standera

    W walce z głupota nie ma wygranych, są tylko cudem ocaleni

  • Bloggerzy
  • PipPipPipPip
  • 9640 postów
  • LokalizacjaGibraltar i okolice

Napisano 15 maj 2012 - 23:06

Ale ale, nasze miejsce na końcu murka zajęte, dwóch Paddych wpadło coś ułowić. Wędki z Lidla, śmierć płotkom. Pierwszy rzut by wyczuć sprzęt – zakładam gnoma nr 2 (pozdrowienia dla Mirata :mellow: ). Frunie to i frunie, ale ewidentnie multik za bardzo skręcony. Kilka klików magnetyka w dół i już nie klików docisku i pierduuut, poszło, z multika tylko chmura wody. Leci ten gnom, leci, dziecko zaczęło się mi nudzić, a gnom leci dalej, normalnie jak ten Małysz ze skeczu. Takiego zasięgu dawno nie widziałem. Robi wrażenie. Ok, coś cięższego, perch 12 ze stajni Salmo. I fru, leci, wspaniale koziołkując w powietrzu. Kilka rzutów, nic się nie dzieje, na taśmę idzie executor 12, whitefish 13, pike 13 – wszystko lata pięknie, aż dech mnię zapiera. No końcu murku zamieszanie, okazuje się że jeden z Paddych zkilował plotkę i na tak przyrządzony specyjał zapiął szczupaka. Osz.... To ja po jakiś zadupiach, a Peresadą, pół dnia gotuję wodę jerkami, jakieś szczyty finezji szczupakowej osiągając by zejść bez dotknięcia, a ten tu płotkowy morderca ledwo w wodę chlupnął już szczupaka holuje? Kurde, ładniejszy ten szczupak, z 80 cm jak obszył, teleskop z lidla aż trzeszczy, kołowrotek dowalony na beton, usiłuje nakrecić rybę na wędkę! Wyszarpał go na spokojniejsza wodę, tam ryba nadal chyba nie dowierza, w jak frajerski sposób zaraz pożegna się z łez padołem. Paddy szczerzy w uśmiechu resztki zębów, drugi pohukując robi jakiś performance ornitologiczny, skacze po murku jak wróbel chory na wściekliznę, zamiast pomóc z rybą. Ok, stomatologiczny koszmar wydaje się mieć pomysł, gardłowymi pokrzykiwaniami zgania po drabince z podbierakiem wróblowatego nad samą wodę, wróblowaty wodę młóci podbieraczkiem na płotki skutecznie natleniając ją, ale dośc nieskutecznie podbierając rybę. Syn się zaśmiewa, Paddy z ryżego robi się pomidorowy, wróblowaty nad wodą zaraz się skąpie i tyle będzie frajdy. Szermierki piratów z karaibów to przy tym duecie paradontycznym jakieś smutne widowisko. W końcu chyba 20 próba podebrania ryby kończy się tym czym musiała się skończyć – ryba poszła w cholerę z zestawem (dobrze ze kotwica wisała na zewnątrz pyska), wróblowaty zastękał się wyłażąc po drabinie, szczerbaty stoi nie mogąc uwierzyć jak ulotne są te krótkie chwile szczęścia jakimi obdarza nas życie. Ja oczywiście taktownie chowam za pazuchę naszpilowaną laleczkę voodoo i udając ze wcale-nie-jest-mi-wesoło idę na druga stronę murku, odreagować ten wyszukany pokaz drabinkowej wspinaczki.

.
Jako że kij ma służyć do łowienia pollocków, wybieram przynętę pod te ryby – żółte kopyto, 8cm, na 20g główce. Rzut tym to zasięg prawie 2x tyle co jerkami, kopyto wpada do wody dość daleko, w miejscu gdzie mieszają się nurty. Wpada do wody, pierwsze poderwanie i praktycznie natychmiast następuje potężne, wyrywające wędkę z reki branie.

Załączone pliki


  • mifek lubi to

#4 OFFLINE   Kuba Standera

Kuba Standera

    W walce z głupota nie ma wygranych, są tylko cudem ocaleni

  • Bloggerzy
  • PipPipPipPip
  • 9640 postów
  • LokalizacjaGibraltar i okolice

Napisano 15 maj 2012 - 23:09

Ja pierdziu, wszystkiego się spodziewałem, tylko nie madafakicznego strzału w gumkę wyglądająca jak plemnik moich jerków, którymi młócę dzisiaj wodę dobrą dniówkę, jak proletariusz przy maszynie. Ryba od razu pokazuje że ma mnie głęboko koło płetwy odbytowej i ostro odchodzi w kolejna rynnę z mocnym nurtem, mając na uwadze jedynie 14lb plecionkę dość czujnie dokręcam hamulec. Kij nie obczajony, ale coś czuję, że ryba jest z tych większych, jednak dość szybko udaje się ją nakłonić do zmiany planów i wraca w moją stronę. Jeden nurcik, drugi, zeszła sporo w dół, murek się kończy, nie zejdę za nią. FUCK, Paddy zamordował kolejną płotkę i wrypał zestaw centralnie w miejsce przez które muszę przeciągnąć rybę. Na prośbę o zwinięcie zestawu zamiast typowo polskiego syku „sp...” reaguje szczerym uśmiechem. O boże, wolałbym żeby tego nie powtarzał...Wróblowaty znowu zaczyna swój taniec godowy, więc robię się czujny, co tym razem zamierza. A jakże, już trzyma podbierak w swoich wróblo-łapkach. Z trudem powstrzymuję go przed kolejnym desantem po drabinie nad wodę. Ryba w tym czasie jakby rozmyśliła się trochę i robi odjazd, chwilę później drugi, już krótszy, powoli czuję że słabnie.

.
Udaje się to i ryba zmierz prosto w objęcia szczerbatego i jego podbieraka. Tyle ze podbierak jest za mały, nadaje się to może na płotki, nie na zębacza. Szczerbaty usiłuje podbierakiem zajść ją od tyłu, czego jedynym skutkiem jest wk... ryby i kolejny bezsensowny odjazd przedłużający niepotrzebnie walkę i zmniejszający szanse ryby na dojście do siebie. W tym czasie udaje się mi jeszcze wręczyć wróblowatemu aparat ustawiony w mode małpy – niech cyka. W końcu szczerbaty ładuje rybi łeb w podbierak i podrzucając, podrygując wtelepuje całą rybę do środka. Ryba się rzuca, szczerbaty niebezpiecznie kołysze na drabince, ok, złapał się lepiej, z małpia zwinnością pnie się do góry. Wróblowaty zamiast fotki cykać pokrzykuje żeby dać mu podbierak, wyrywa rączkę z rąk, usiłuje podnieść rybę na całej długości podbieraka, który łamie się z chrupnięciem, ryba zaplątana w siatkę smutnie zwisa pod kątem 90st od rączki, trzymającej się na jakiś ostatkach ułamanego aluminium. Za siatkę łapie szczerbaty, ja za linkę i wyciągamy rybę do góry.

Załączone pliki


  • mifek i krystiano1981r lubią to

#5 OFFLINE   Kuba Standera

Kuba Standera

    W walce z głupota nie ma wygranych, są tylko cudem ocaleni

  • Bloggerzy
  • PipPipPipPip
  • 9640 postów
  • LokalizacjaGibraltar i okolice

Napisano 15 maj 2012 - 23:12

Zuch chłopak, dał radę. Kładziemy ostrożnie rybę na torbie podłożonej przez jednego z Iroli, multitoolem wyciągam płytko zahaczony hak. Szybkie mierzenie – troszkę ponad 38 cali, czyli trifiter jednak, metra nie przekracza.

.
Szybkie foto i rura żeby wypuścić jak najszybciej do wody. Lecę po murku, droga do płytkiej wody daleka, ale co to – podpłynął przed chwilą z drugiej strony cruiser – duży jacht motorowy. Długo nie myśląc z murku na pokład, z mnóstwem szalonych uśmiechów tłumaczę przerażonej załodze obecność rozczochranego emigranta z wielką ryba na ich łodzi, przebijam się przez załogę, na rufę, tam na rufie trochę niżej, mogę się schylić i rybę położyć do wody. Dobrze że załoga wędkuje, zamiast kija golfowego w ruch idą aparaty. Ryba potrzebuje zaledwie kilku ruchów w wodzie by się naprężyć i jednym, ochlapującym mnie skokiem odejść z powrotem w herbaciane nurty Shannon. Zwijam się z jachtu zanim się rozmyślą i jednak wezwą Gardę, gratulacje po drodze. Wszyscy z niezłym zonkiem, że mógł zabić a puścił.

Podsumowanie
Komu się przyda? Łowiącym w rzekach. Sandacze, pewnie bolenie, szczupaki. Taki cięższy zestaw rzeczny. Na pewno łowiącym w morzu, czy na trocie, czy na belony, czy pewnie na pollocki, może nawet na bassy (to musi ktoś znający temat kij obejrzeć).
Realny wyrzut kija jak dla mnie to 10-60g, z tym ze przy 60 to bym już ostrożny był z dynamiką rzutu. 70 gram można, z czuciem i dość daleko, więc tak bezpiecznie to powiedzmy 10-50g, tu bym się nie zastanawiał. Moc pewnie 15-20lb realnie.
Jak za swoją cenę, to wędka jest świetna, nie zawaham się powiedzieć ze oferuje podobne możliwości co kije 3x droższe. Oczywiście, dla ceniących sprzęt może być trudna do zaakceptowania marna jakość korka, wielka naklejka made in china. Jak dla mnie – nie ma to znaczenia. Gdybym zapłacił za wędkę tysia, to bym kręcił trąbą, a za 1,87PLN za cm złowionej ryby nie zamierzam :mellow:

Załączone pliki

  • Załączony plik  38cali.jpg   97,91 KB   1550 Ilość pobrań


#6 OFFLINE   aTomek

aTomek

    Forumowicz

  • +Forumowicze
  • PipPip
  • 214 postów
  • LokalizacjaTarnów i okolice

Napisano 15 maj 2012 - 23:23

Kuba - przez Ciebie nie będę wyspany :mellow:
Przeczytałem 1 część, mam już wyłączyć machinę a tu kolejny kawałek itd...
Super napisane.

#7 OFFLINE   godski

godski

    SUM

  • +Forumowicze
  • PipPipPipPipPip
  • 15616 postów
  • LokalizacjaWarszawa

Napisano 15 maj 2012 - 23:38

Już zamówiony. Mars Cast 2,70.180,00 + wysyłka 20,00 kurierem za pobraniem. Dzięki za relację.

#8 OFFLINE   Predatorhunter

Predatorhunter

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 2076 postów
  • LokalizacjaHanau
  • Imię:Kamil

Napisano 16 maj 2012 - 02:31

:lol: :lol: Swietnie napisane! Usmialem sie jak nigdy. You made my day Kuba haha

#9 ONLINE   Guzu

Guzu

    (G)uzurpator

  • PATRON
  • PipPipPipPipPip
  • 14828 postów
  • LokalizacjaPodkowa
  • Imię:Daniel

Napisano 16 maj 2012 - 14:09

Dobre story!

Dzieki!!!

Pozdrawiam

Guzu



#10 OFFLINE   Tomaszek

Tomaszek

    Forumowicz

  • +Forumowicze
  • PipPip
  • 477 postów
  • LokalizacjaCo. Kerry

Napisano 16 maj 2012 - 16:10

Kuba, witaj w kraju!

#11 OFFLINE   Kuba Standera

Kuba Standera

    W walce z głupota nie ma wygranych, są tylko cudem ocaleni

  • Bloggerzy
  • PipPipPipPip
  • 9640 postów
  • LokalizacjaGibraltar i okolice

Napisano 16 maj 2012 - 16:18

hej hej
Niech się usadowię trochę to Was nawiedzę <_<

#12 ONLINE   popper

popper

    Ekspert

  • +Forumowicze
  • PipPipPipPip
  • 9515 postów
  • LokalizacjaDolny Śląsk
  • Imię:Waldek

Napisano 16 maj 2012 - 16:42

Dynamicznie. Z jajem. A na koniec z rybą. Kapitalnie się składają te literki :mellow:

#13 OFFLINE   Tomek_N

Tomek_N

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 1229 postów
  • LokalizacjaFrankfurt nad Menem

Napisano 18 maj 2012 - 20:51

Swietnie opisane!

#14 OFFLINE   Fatso

Fatso

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 2668 postów
  • LokalizacjaWarszawa, Choszczówka
  • Imię:Michał

Napisano 19 maj 2012 - 21:03

Dopiero teraz przeczytałem, stąd tak późny komentarz. Krótki: Kuba! Świetnie się to czytało. Gratuluję pióra ... no może raczej klawiatury i dziękuję. Dziękuję tak naprawdę bardziej za przyjemność wielką, jaką tekstem tym mi sprawiłeś, niż za recenzję kija, bo takiego nie potrzebuję. Aczkolwiek gdybym jednak potrzebował, to taki opis kija bije na głowę wszelkie sucho-techniczno-numeryczne recenzje.

Pzdr,
Fatso

P.S. Chyba ta Zielona kraina dobrze na Twe pisarstwo wpływa :mellow:

#15 OFFLINE   tpe

tpe

    www.basshunting.blogspot.ie

  • PRZEDSTAWICIEL MARKI
  • PipPipPip
  • 3528 postów
  • LokalizacjaIre
  • Imię:Tomek

Napisano 20 maj 2012 - 00:29

Dobre! :lol: A do normalnego kołowrotka takiej wędki nie robią?

#16 OFFLINE   Roch

Roch

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 809 postów
  • LokalizacjaTuam, Irlandia

Napisano 20 maj 2012 - 22:30

Dobre! :lol: A do normalnego kołowrotka takiej wędki nie robią?


Nie bluźnij!



#17 OFFLINE   tpe

tpe

    www.basshunting.blogspot.ie

  • PRZEDSTAWICIEL MARKI
  • PipPipPip
  • 3528 postów
  • LokalizacjaIre
  • Imię:Tomek

Napisano 21 maj 2012 - 01:53

[quote]
Dobre! :lol: A do normalnego kołowrotka takiej wędki nie robią?
[/quote]

Nie bluźnij!


[/quote]

Rochu, jak połowisz w oceanie multikiem przy zimnym wiaterku, paluszki szybciutko odmówią posłuszeństwa No i ta sól...A nie każdy ma przy sobie wazelinę :lol:

#18 OFFLINE   kmr1

kmr1

    Forumowicz

  • +Forumowicze
  • PipPip
  • 448 postów
  • LokalizacjaBug i okolice
  • Imię:Krzysztof

Napisano 22 maj 2012 - 08:15

Kuba, story wyśmienite, ja tylko dorzucę, że 3m Mars Cast jako armata na Wielką Rzekę sprawdza się idealnie, można rozwinąć duuuużo plecionki.
Polecam

#19 OFFLINE   Negra

Negra

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 3372 postów
  • LokalizacjaNiebo

Napisano 05 czerwiec 2012 - 10:10

Wiecej takich opowiadan!!!Mistrzostwo

#20 OFFLINE   rybak109

rybak109

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 558 postów
  • LokalizacjaAllenstein
  • Imię:Szymon
  • Nazwisko:Tomaniuk

Napisano 22 lipiec 2012 - 13:47

Hej Kuba,

czytając Twój tekst wpadłem na pewien pomysł :mellow:

tzn. chciałbym tyt. wędkę (model o długośći 300 cm) skrócić w ten sposób że zrobił bym z niej patyk o długości około 2 m :D tzn. góry bym oczywiście nie ruszał natomiast dół przyciąłbym do około 50 cm i zamontował na nim uchwyt. powstanie wtedy niesymetryczny skład, który miałby służyć do łowienia szczupłych głównie za pomocą przynęt zbliżonych wagowo do sliderów 10S.

Czy w oparciu o użytkowanie krótszego modelu myślisz że taki prototyp da radę takim przynętom?

pozdrawiam




Użytkownicy przeglądający ten temat: 4

0 użytkowników, 4 gości, 0 anonimowych