wspaniali Panowie struganie lipowej deseczki czy odlewanie piankowego bobka i zabawa kawałkiem poliwęglanowej płytki to nie jest lot w kosmos. Owszem lubię i podziwiam te dzieła ale emocje z tym związane są zbyt nieadekwatne do finalnego produktu.
Nie zgodzę się z tym. Myślę, że każdy z nas ma lub miał woblerka, który łowił zawsze i ratował tyłek nad wodą. Niby wobler taki sam jak pozostałe w pudełku ale jednak robi różnice i łowi. Pomyśl, że są osoby które wiedzą dlaczego tak się dzieje i potrafią świadomie zrobić takiego woblerka. Ja sam byłem niedowiarkiem i też uważałem wobler to wobler pływa to łowi !! Pewnego dnia w ręce wpadł mi woblerek, mały, brzydko pomalowany, ciężko było go ustawić taki złoty krąpik - pojechałem z nim nad wodę i się zaczęło, po prostu łowił i tak było zawsze gdy go zakładałem na koniec mojego zestawu.
Miałem bardzo często okazję porównywać wyniki ze znajomym, który łowił innymi przynętami (woblerkami i gumkami) i wyniki zawsze miał dużo słabsze. Często było tak, że chciał wracać do domu bo stał w miejscu, rzucał i rzucał i nic. Ja podchodziłem i spod nóg wyjmowałem mu ryby i tym właśnie udowadniałem, że ryby są.
To nie jest do końca tak jak piszesz, że zrobienie woblerka to nie odkrywanie ameryki. Zrobienie świadomie woblerka o unikalnej akcji to wyższa szkoła jazdy. A robienie takich woblerków seryjnie to jest właśnie lot w kosmos.
Wiem, że nic nie wniosłem do tematu. Sam robię woblery ale to jak na razie otrzymuję tą klasyczną akcję woblerka, świadomie ale to nie jest jeszcze to. Woblery oczywiście łowią i jestem z nich zadowolony ale uczę się dalej i co najważniejsze szanuje ludzi, którzy mają ode mnie większy bagaż doświadczenia i ogromną widzę.
Może kiedyś i ja polecę w kosmos ...