Arku na Sanie zakaz zabijania lipieni obowiązuje już od ładnych kilku lat. Obecnie to nie problem zabijania lipieni przez wędkarzy. Przejawów kłusownictwa tez się nie widuje a jeżeli nawet są to myślę, że na znikomą skalę. Dawne czasy, które wspominasz były rzeczywiście inne. Wędkarze zabijali lipienie na potęgę a łowiących było nieporównywalnie więcej niż obecnie. Ilość ryb w rzece przypominała studnię bez dna. Istotne by obecnie mądrze ocenić przyczyny porażki. Moim zdaniem uporczywa zamiana ryb pochodzących masowego naturalnego tarła na te z zarybień była błędem. Coroczny odłów lipieni z rzeki do tarła w hodowli przyniósł odwrotny efekt od oczekiwanego. Im więcej ryb odłowiono do hodowli tym mniej brało udział w naturalnym tarle. Możliwe, że te pochodzące z hodowli zatracały instynkt płynięcia do tarlisk w Hoczewce i Olszance. Warto przypomnieć, że odcinek, Hoczewki na którym wycierały się lipienie to około 40 kilometrów rzeki. Dodatkowo pewnie pogorszyły się warunki odbycia udanego rozrodu ryb. Przywrócenie takiego stada podstawowego może się okazać niewykonalne. Brnięcie w zarybienia materiałem z basenów może nie przynieść oczekiwanego efektu Przecież takie zarybienia są co roku i jakoś nic z tego nie wynika. Albo materiał jest kiepski, albo nieprzystosowany do życia w rzece. Trudna sytuacja. Tu warto zwrócić uwagę na dobre przykłady. Mam na myśli rzeki pomorskie gdzie lipienie są i to w zadziwiająco dużych ilościach. Zarybień praktycznie niema a ryby są. czyli co cud? Woda w tamtych rzekach nie jest jakaś specjalnie czystsza od tej w Sanie. Myślę a nawet wiem, że ryby są dzikie. Im bardziej naturalne, przystosowane do warunków dzikiej rzeki tym lepiej. W przypadku Sanu najlepszym rozwiązaniem będzie przywrócenie naturalnego tarła lipieni na masową skalę i tu podkreślam w dopływach. Czy to w ogóle jest wykonalne i czy jest wola takiego działania? Obawiam się, że nie.
Użytkownik Zielony edytował ten post 19 grudzień 2020 - 18:30