te rejestry, co niby mają poprzez liczby i statystykę objawiać komuś prawdę o presji na dany odcinek np. rzeki, to jest totalna stuprocentowa ściema......jeżeli władze jakiegokolwiek Okręgu nie wiedzą, jaka jest presja na ich wodach, to widocznie są to 'spadochroniarze' z drugiego końca przynajmniej Polski, a może i Wszechświata.....typowa dla komuny biurokracja
na pewno są miejsca, gdzie rejestry obecności mogą się przydać, jakieś wyjątkowo specjalne łowiska czy kilka kilometrów nietuzinkowej rzeki.....tam być może powinno się limitować nie tylko ilości zabieranych ryb (albo w ogóle zabraniać), ale także pogłowie dobowędkarzy
co innego rejestry ryb złowionych i zabranych, o ile naiwnie ktoś wierzy w ich rzetelne wypełnianie.....no ale to można zaakceptować jako coś przynajmniej z założenia logicznego.....brutalna prawda jest jednak taka, że wody nie da się zarybić ani fakturami, ani rejestrami.....tak samo w ZUSie nie przybyło pieniędzy po wprowadzeniu bardzo nowoczesnego systemu informatycznego za grube miliardy oraz całej talii równie nowoczesnych formularzy na każdą okazję......trzeba było jedynie wybudować kolejne wielopiętrowe siedziby i zatrudnić kolejnych urzędników
ja martwię się o coś zupełnie innego, dziś w internecie napotkałem taki oto niewinny obrazek:
oczywiście każdy od razu wskaże podstawową różnicę, że my przecież tylko złów i wypuść.....tym gorzej.....tak, prawdziwy wróg istnieje, ale nie jest to ani grono rednaczy tego czy innego miesięcznika, ani jacyś mityczni czy nie esbecy na stanowiskach w strukturach PZW, ani 'roszczeniowi' członkowie tegoż, nawet nie 'dziady' z wiadrami po emulsji.....warto o tym wiedzieć, zanim się pozagryzamy wewnątrz własnego środowiska.....własne środowisko powinno się zmieniać mądrze, z poszanowaniem różnorodności, bez rewolucji, no i ze świadomością, w którym kierunku zmierza świat.....nie schowamy się z naszą pasją przed polityką i poprawnością polityczną, rzeczywistość nas dopadnie, musimy być przygotowani......nie będą się liczyć żadne argumenty poza siłą.....z naszej strony jedyną bronią póki co jest masowość, co ma może ten minus, że godzimy się na pewnego rodzaju bylejakość statystycznego wędkarza......ale elitarne wędkarstwo, ograniczone do jakiejś nieznaczącej grupki szalenie oświeconych jednostek, zostanie zmiecione z powierzchni planety w try miga, do tego prawdopodobnie za akceptacją samych zainteresowanych, którzy po likwidacji nie tylko zadziorów, ale także haczyków, uznają równość międzygatunkową i nie będą w stanie dalej przykładać ręki do cierpienia niewinnych istot......białko z robaków i sztuczne mięso już są, gdyby kto pytał, co będziemy jeść
Użytkownik cristovo edytował ten post 30 styczeń 2021 - 23:16