Czy ktoś wie czy ten kołowrotek jest kompletnie metalowy czy mam może grafitowy rotor? Bo nie mogę znaleźć takiego info nigdzie.
Pisalem już o tym na samym początku - rotor w całości metalowy. Wróć do moich pierwszych postów - tam opisałem obszernie wszystko co zobaczyłem gdy kołowrotek doszedł z USA.
Panowie, jak kupicie to nawińcie plecionki na full i rzucajcie. Ciekaw jestem jak tam brody. Bo za tą cenę to by była rewelacja.
Tak też zrobiłem i po kilkudziesięci godzinach łowienia zero problemów. No właściwie na drugiej wyprawie miałem jedno niewielkie splątanie linki i niewielką jej stratę. Jak wcześniej pisałem było to zawinione przeze mnie - plecionka była nawinięta zbyt optymistycznie, wysoko. Od tamtej pory wszystko ok.
Kusi, ale ja po niemiłych doświadczeniach z Pennami poczekam na recenzje. On jest na mimośrodzie czy wormshafcie?
Niestety za mało techniczny jestem by odpowiedzieć na Twoje pytanie - wejdź na Pennreels, odnajdź filmiki reklamowe, pokazujące konstrukcję lub zobacz schemat budowy młynka - wszystko tam jest, a wtedy pewnie sam nam powiesz czy mimośród czy też wormshaft (co by to nie mało znaczyć
). Wg mnie zupełnie niepotrzebnie robisz analogie dotyczące potencjalnych wspólnych problemów Battla i Spinfishera V - to zupełnie różne kołowrotki. Mam też Battla 3000 i jestem z niego zdecydowanie zadowolony. Syn ma Sargusa - wcześniej używał żyłki, a dziś testował go na Berkleyu FireLine - wszystko było ok.
Wygląda solidnie od środka http://www.striperso...ervice-tutorial
Zapewniam, że jest solidny od środka, z zewnątrz i w działaniu.
Jakaś ta cena jest podejrzana bardzo tanio wychodzi aż za tanio ?
Kusi strasznie hehe
Nie chcę już do tego wracać bo pisałem wcześniej. Cena w FM i CF wyjątkowo niska - jeśli to te same młynki co oferowane na ternie USA, Niemiec, Wielkiej Brytanii (numery katalogowe te same) to nic tylko brać. Jednak ciężko sobie racjonalnie wytłumaczyć jakim cudem kołowrotek droższy od Battla na całym świecie u nas jest tańszy o ok. 100 zł. i oferowany w cenie Sargusa. Znam wszystkie wymienione kołowrotki i zapewniam - Spinfisher V to wyższa półka niż Battle i Sargus (przy całym uznaniu dla tych konstrukcji). Mój Spin V ma na pudle nabitą cenę z amerykańskiego sklepu 139,95 USD (na Ebayu kupiłem go za 118 USD + koszta dodatkowe), Battle 3000 i 4000 nigdzie nie przekraczają 100 USD, a Sargusy w odpowiednich rozmiarach ok. 70 USD. Nie rozumiem tego ale mam nadzieję, że nie ma to przełożenia na jakość "polskich" Spinów V. Proponuje jednak mieć na uwadze jedną dziwną okoliczność - na FM podają wagę wersji 3500 - 379 g , na pudle mojego Spina V 3500 stoi jak "byk" 393 g (13,9 oz). Nie wiem jakie to może mieć znaczenie - jakieś różnice w elementach konstrukcyjnych przekladni, w uszczelnieniu ???. Nie chcę siać paniki ale trudno oprzeć się wrażeniu, że coś tu nie tak. Jeśli jednak pełnowartościowy kołowrotek można u nas kupić w tych pieniądzach jak pisze FM i CF to nie ma się nad czym zastanawiać.
A teraz zgodnie z wcześniejszymi obietnicami dalsze recencje z użytkowania przeze mnie Spinfishfera V. Pisałem wcześniej, że gumowa czy silikonowa uszczelka korby nie jest najmocniejszym punktem młynka - dziś, będąc na rybach, ostatecznie się co do tego upewniłem. została ona przeze mnie wcześniej sfatygowana - być może w wyniku niepotrzebnego użycia kiepskiego smaru Jaxona, który dołożyłem, może przemieszczenia jej przy dokręcaniu korbki. Dziś znowu, uszkodzona uszczelka usztywniała pracę korbki więc ja wywaliłem i od tej pory wszystko było ok. Tyle tylko, że o ile nie mam watpliwości, że na słodkiej wodzie kołowrotek bedzie dalej działał bez tego elementu dobrze (bo na moje oko nic tam się nie ma prawa dostać), o tyle na morzu pewnie lepiej by uszczelka była. Niestety, jak się dowiedziałem, póki co Penn nie ma w ofercie żadnych części zapasowych do Spinfishera V. Przestrzegam Kolegów - na ten element trzeba uważać. Poza tym mogę powiedzieć krótko - to świetny kołowrotek - dziś znowu popracował kilka godzin głównie na gumach średnej wagi, obrotówkach i ciężkim woblerze. No i wreszcie były testy na holu - brania były bardzo słabe i kombinowałem jak "koń pod górę". Ostatecznie na gumę 9 cm z główką ok.10 g (nie wiem dokłanie jaka jest jej waga) na metodę z opadu, upolowałem 3 sandacze - nie jakieś tam giganty - dwa po 60 cm i ostatni 66 cm. Cwaniaki brały tylko bezpośrednio po rzucie na dużą odległość i gdy przynęta spadła na dno lub była z niego podrywana. Tak więc, w każdym przypadku holowanie było dość długie - nie wiem dokładnie ale zdecydowanie ponad 35 metrów. Cały zestaw (bo nie tylko mlynek) - Spin V, Konger Equus i linka Berkley FireLine spisał sie idealnie. Łowiłem z wysokiego pomostu i byłem zmuszony do wciągania ryb na brzeg przy pomoście, co znacznie zwiększało obciążenia. Dla tego kołowrotka to nie jest wyzwanie, no ale w sumie to jeszcze żaden wyznacznik bo on jest przeznaczony do cięższych zadań. Używany przeze mnie zestaw zapewniał niezmiennie odległe rzuty, bez żadnych splątań i innych przygód. Reasumując - póki co ma to czego chciałem. RB.