Po pozytywnych opiniach o battle i ja zapragnąłem go mieć,zresztą trzeba przyznać ,źe kołowrotek prezentuje się wyjątkowo elegancko.
Wybrałem się do zaprzyjaźnionego sklepu z wędką celem dokonania zakupu, wybłr padł na model 3000, większy to juź naprawdę kawał maszyny i wydawał mi się po prostu zbyt toporny. Ciekawostką był fakt, źe 3000 nasmarowany był bardzo obficie, natomiast 4000 był prawie suchy i przy kręceniu czuć było zęby na przekładni! W domu zacząłem się kołowrotkiem bawić, i zauwaźyłem, źe przy kaźdym obrocie w tym samym połoźeniu korby pojawiają się stuki. To było zbyt wiele jak na nowy kołowrotek, i następnego dnia po prostu go oddałem . Postanowiłem nie szukać kolejnych wynalazkłw tylko postawić na klasykę (zresztą po lekturze tego forum) i wczoraj sprawiłem sobie daiwę emblem 3500c ktłrą wystawił kolega biosteron. Trochę to takie kupowanie kota w worku , bo nie moźna przymierzyć (obawiam się tej wagi 380g), ani nie do końca wiadomo w jakim stanie, ale spodziewam się, źe wszystko będzie ok.
i dostanę młynek o klasę lepszy od penna i w sumie niewiele droźszy. Nie twierdzę,źe wszystkie battle są złe, być moźe to ja trafiłem dwie takie sztuki, ale spora liczba właśnie takich wadliwych egzemplarzy jest przyczyną skrajnych opinii o tym modelu.