Historia Pike Tysona sięga kilka ładnych lat do tyłu. Po obejrzeniu kilku filmów jak się robi gumy, pomyślałem sobie, że robienie przynęt jest banalnie proste. Komplikacje widziałem tylko w tym skąd wziąć sylikon i pigmenty. Początkowa fascynacja do sandaczy sprawiła, że chciałem zrobić super przynętę na tylko ten rodzaj ryb. Jednak spotkani wędkarze na mojej drodze oraz zmniejszająca się populacja mętnookich sprawiła, że na celowniku były duże szczupaki. Inspiracje do gum czerpałem z filmików na kanale z YT, PikeFight, no i kultowych Edycji FLY vs JERK.
Jak to się zaczęło.
Pierwsze kształty i pomysły powstawały na kartkach w zeszycie podczas wykładów na studiach. Chwilowy zapał do zrobienia swojej przynęty bardzo szybko jednak zgasł, ponieważ nie miałem zielonego pojęcia jak się za to zabrać.
Temat zrobienia swojej przynęty ruszył ponownie w 2018 roku, gdy byłem testerem przynęt w firmie Mikado. Po bardzo dobrym rozpoczęciu weekendu majowego jedno z moich zdjęć na FB skomentował Borys Wwa, chyba jeszcze wtedy pracował w firmie, którą wspomniałem wcześniej. Po kilku wymienionych wiadomościach umówiliśmy się następnego dnia na ryby. Podpływając po niego ujrzałem wyluzowanego gościa, który na swoich nogach miał jakieś dziary. Na jednej łydce był Jerk w kształcie markera, a na drugiej mapa i gigantyczna ośmiornica. Natomiast w dłoniach trzymał dziwne wędki z multiplikatorami i wiadro jerków. Dla mnie to była totalna nowość sprzętowa. Wyprawa zaczyna się ciekawie. Okazało się, że Borys przeprowadził się z Warszawy do domu na mazurach w okolicach Mikołajek, który był domem jego rodziców. Zaproponowałem mu, że jak będzie chciał to zapraszam do mnie na łódź, bo bardzo często mam wolne miejsce na swojej krypie. Po kilku wyprawach okazało się, że prowadzi on blog - Mazurskie Szczupaki oraz stronę z blogiem i sprzedażą ubrań AngryPikes. Po następnych kilku wypadach zeszliśmy ponownie na ścieżkę ciuchów z AP aby spróbować reaktywować ideę. Na samym początku wpadł mały secik towaru, kilka bluz oraz czapek. Jednak fajnie by było zrobić coś jeszcze, czyli duże szczupakowe gumy. Ale na rozmowach i kilku pomysłach znowu nic z tego nie wyszło… Przynęty pozostały tylko w naszych głowach i wyobraźniach ich pracy pod wodą. Po upływie kilku wspólnych miesięcy na jednej łodzi pojechaliśmy na zlot z JERKBAITA. I tak o to Zander90 i Borys1 pojechali na super zajawkowe spotkanie oraz wyprawę na ryby w świetnej wędkarskiej atmosferze ,,mam nadzieję że te piękne czasy szybko wrócą’’. Boria przyszedł z jakimś szczupłym, pozytywnie nastawionym gościem. Był To Przemo ,,GOLENIA’’, z którym umówiliśmy się wspólnie na ryby. Na wyprawie nowo zapoznany kolega wspomniał, że próbuje robić swoje gumy. Pomysł w naszych głowach narodził się na nowo. Przemo powiedział, że jak tylko będzie mógł to pomoże. Borys rzucił pomysł, że bierzemy kawałek lipy i strugamy wymarzony kształt swojej przynęty. Pomyślałem - nic prostszego, jak zbudowałem sam z ojcem swoją łódź to i dam sobie świetnie radę jakimś kawałkiem drewna z którego ma powstać matryca. Jednak nic nie jest takie proste, mieliśmy już nazwę swojej gumy ,,HUMBAK’’. Borysowi nawet też się spodobała, a kawałek lipy jak leżał tak leży… tego właśnie roku wyjechaliśmy na wycieczkę ze znajomymi do Szwecji, którą wygrała moja narzeczona. Wszystko świetnie się składa, będę miał dużo czasu to wystrugam wieczorami przy grillu prototyp przynęty. Oczywiście nawet kawałka drewna nie wyciągnąłem z bagażnika. Spędził dobre 2tyś. Kilometrów i wrócił z powrotem na Mazury. Jednak z bagażem dużych doświadczeń i nowych pomysłów, które widziałem w sklepach wędkarskich oraz wszystkich rękodzielników przynęt szczupkowych. Wycieczka do Szwecjii jednak miał pozytywny oddźwięk, bo nie minął tydzień i powstawała kształtka przynęty.
Moim bodźcem motywującym były potężne sklepy wędkarskie z ogromną ilością dużych przynęt hand-made rozwieszonych na ścianach budynku.
Zacząłem strugać dwa kształty, oba z nich miały być podobnej długości 21-22cm. Jeden z nich miał być dość szeroki z szerokim ogonem, który by wprowadzał całą przynętę w bardzo mocną pracę luster kującą. Jednym słowem to miał być trollingowy wojownik . Drugi natomiast miał być węższy, bardziej cygaratowaty kształt z wolno schodzącym się ogonem, znacznie deklikatniejszą pracą na boki ale mocniej zamiatającym ogonem. Przemo wydał jasne polecenia. Prosty kształt z zaokrąglony grzbietem i z super gładką strukturą modelu. Pierwsza forma została zrobiona 2 częściowa, w którą wstrzykiwaliśmy rozgrzany sylikon. Gotowy prototyp szybko wysłałem do Przema. Jego Zadaniem było zrobienie próbnej formy do Humbaka. Po upływie około 3 dni pojechaliśmy do Goleni razem z Borysem i jego synem już z nową nazwą naszego prototypu ,,Czarcie Kopyto’’.
Pierwsze próby odlewania nie powiodły się. Zapowietrzyła się nasza guma. Golenia zrobił odrobinę większe otwory odpowietrzające i było znacznie lepiej. Nawet Staś Borysa wybrał swój kolor, marchewka z brokatem który ma nazwę do dziś STANLEY.
Po pełnym radości wieczorze odlewniczym, następnego poranka wyskoczyłem nad rzekę sprawdzić jak pracuje nasza guma. Obawy mieliśmy wszyscy praktycznie jednakowe, czy guma będzie stabilna, pracowała na boki oraz delikatnie pracował ogon w opadzie. Wszystko to mamy!!! Czarcie kopyto pracuje tak jak tego chcieliśmy. Spotkaliśmy się po dwóch dniach na towarzyskim spotkaniu i przy okazji Virtual fightfigters.W piątek mieliśmy wszyscy spotkać się na kwaterach. Mieliśmy z Borysem wolną godzinę, wiec wyskoczyliśmy nieopodal kwater na podwodne górki. Już na krótkim rozeznaniu treningowym udało złowić się kilka ryb. Pierwszą osobą która złowiła na naszą gumę szczupaka był Borys, i to na kolor Staśka!
Chyba całe mazury słyszały naszą radość na wodzie, że nasze gumy nie musiały długo czekać na swój debiut. Kolejną ryba trafiona po około 10minutach. Ja również zmieniam na Stanleya i w kilku rzutach siedzi!!. To był niesamowity debiut naszych gum.
Pierwszego dnia zawodów nie udało się połowić żadnej drużynie z powodu bardzo niebezpiecznej pogody. Ostatniego dnia mieliśmy bardzo spokojny bezwietrzny i słoneczny dzień. Już na pierwszym ustawieniu zacinam pierwszego szczupaka a Borys stracił ogon w swojej gumie. Tuż obok nas stał również Przemo z Gosią, którzy narzekali na spudłowane brania w Czarta. Finalnie dzień zakończyliśmy tak, że na 5 łodzi złowiliśmy 8 ryb z czego na swojego zmaltretowanego Stanleya złowiłem 5 ryb, Borys po stracie swojej gumy nie był wstanie dopasować się żadna inną przynętą, natomiast Małgorzata również trafiła na inny kolor jedną rybę. Po takim spotkaniu byliśmy wszyscy naładowani pozytywną energią do wspólnego działania. Po jakimś czasie spotkaliśmy się na moim mazurskim lundzie. Borys doszedł do wniosku, że nasza nazwa gumy powinna być inna, ponieważ dla osób z zagranicy, którzy by byli zainteresowani naszymi przynętami to by było łamanie języka. Nazwa musiała kojarzyć się z jakąś legendą lub czymś co ma power. I ot tak powstała nazwa która jest do dzisiaj czyli Pike Tyson.
Po około 3 miesiącach powstał drugi rozmiar który miał 16cm. Był to chwilowy debiut tej przynęty ponieważ ogon był zbyt delikatny, dodatkowo coraz bardziej wyprowadzało nas z równowagi to, że formy nadal się zapowietrzają. Na którymś wspólnym spotkaniu Przemo powiedział, że trzeba zrobić formy otwarte zalewane od góry. To by nam rozwiązało temat zapowietrzających się gum, tak jak to kiedyś robił Class ze swoim McRubberem. Nie mogliśmy czekać dłużej i to zrobiliśmy. Kształt przynęty był odrobinę zmieniony tak, aby był płaski grzbiet aby można było zrobić w łatwy sposób formę otwartą.
Po pierwszych próbach na otwartej formie już nie było problemów które były wcześniej. Musieliśmy tylko odpowiednio zadbać o krawędzie gumy podczas skurczu. Formy otwarte dały nam duże możliwości łączenia i mieszania kolorów. Borykaliśmy się z wieloma problemami: wypadające oczy, problemy z farbami, zbyt duży skurcz, opadający brokat itp.
Pike Tyson był bardzo skrupulatnie testowany w 2020roku. Jesień bez wątpienia należała do niego. Pierwsza ryba powyżej metra miała 110cm na kolor sexy shad. Po upływie około 2 tygodni po rozmowie z Borysem i opier… go za to, że nie łowi na naszą gume tylko na inne wynalazki, wziął się w garść i trafia na firetigera grubą rybę o długości 112cm!!!
Po tak wspaniałym sezonie doszliśmy do wniosku, że wprowadzimy również model o wielkości 14cm oraz 30cm. Z kształtkami bardzo dużo pomógł nam Adam Szwanka - za co bardzo serdecznie mu dziękujemy.
Wiele pracy włożyliśmy również w naszego twistera na podstawie Pike Tysona 21cm. Twister jest robiony z formy otwartej, w której ogon jest położony na boku a nie tak jak powinien być w pionie lub w poziomie. Jest to chyba jedyny taki twister o takiej pracy jak nasz.
W planach mamy ciągłe udoskonalenia naszych przynęt oraz zrobienie takiego kształtu, jakiego jeszcze szczupaki nie widziały w naszych wodach.
Guma Pike Tyson to nie tylko kawałek podgrzewanego sylikonu, lecz historia trzech ziomków, których wydeptane ścieżki wędkarskie się połączyły. Jedna przynęta połączona różnymi doświadczeniami, wskazówkami i wiedzą zbieraną od lat.
Pozdrawiam
Zander90
Artykuł bierze udział w konkursie "wygraj wędkę marzeń - sezon 2"
Kliknij tutaj by zobaczyć artykuł artykuł