Skocz do zawartości

  •      Logowanie »   
  • Rejestracja

Witaj!

Zaloguj się lub Zarejestruj by otrzymać pełen dostęp do naszego forum.

Zdjęcie

Czy pamietasz swoja pierwsza wedke?


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
47 odpowiedzi w tym temacie

#1 OFFLINE   TERMOS

TERMOS

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 1900 postów
  • LokalizacjaDyslektyk ze Sztokcholmu.
  • Imię:Rafal
  • Nazwisko:K.L

Napisano 06 marzec 2007 - 18:25

Minelo tyle czasu od kiedy trzymalem w rekach moj pierwszy bambus .Oszczedzalem na niego dlogo.Nie byla to zwyczajna wedka,piekna korkowa rekojesc i niklowany zaczep na kolowrotek ,lsnil w promieniach slonecznych jak zloto.
:D

#2 OFFLINE   Tadek

Tadek

    Nowy

  • Forumowicze
  • Pip
  • 22 postów
  • LokalizacjaWarszawa

Napisano 06 marzec 2007 - 18:48

Moje pierwsze kije robiłem sam z leszczyny. Nie miały przelotek ani uchwtu do kołwrotka. Pierwsza czynność po rozpoczęciu wakacji to była wyprawa do lasu po proste i dostatecznie długie leszczaki. Potem było korowanie i ze dwa dni suszenia. W końcu pozostawało przywiązać zestaw i łowić, łowić, łowić....

#3 OFFLINE   cezorator

cezorator

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 950 postów
  • LokalizacjaSosnowiec
  • Imię:Cezary
  • Nazwisko:Pacocha

Napisano 06 marzec 2007 - 19:47

Także jak Tadek moją pierwszą wędę zrobiłem z leszczyny. Była bardzo nowoczesna bo miała przelotki zrobione z drutu miedzianego przymocowane do blanku leszczynowego plastrem :D :D :D oraz kołowrotek zrobiony z 2 wbitych w leszczynę gwoździ. :D
Brały na nią flądry na falochronie w Łebie - to było w latach 60-tych. Jako prznęty używałem kawaka kiebasy, której gatunku nie pmietam.

ps. mam teraz ochotę zrobić jej replikę i wysłać do Irlandii :D :D :D :D :D
:lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:

#4 OFFLINE   Kuba Standera

Kuba Standera

    W walce z głupota nie ma wygranych, są tylko cudem ocaleni

  • Bloggerzy
  • PipPipPipPip
  • 9641 postów
  • LokalizacjaGibraltar i okolice

Napisano 06 marzec 2007 - 19:55

Ruski potwornie ciężki spiner ze szkła, z rexem i przelotkami z drutu co cieły żyłkę.

#5 OFFLINE   jersey

jersey

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 671 postów

Napisano 06 marzec 2007 - 20:18

pierwszy był bambus długi na jakieś 3 metry z małym okładem o drewnianej rękojeści przypominającej nogę od stołu :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: bez ringów rzecz jasna.
po każdym zmoczeniu szczytówka wyginała się w inną stronę :mellow: ;) :lol:
nie wyglądał mocarnie, ale nawet pierwszego szczupaka (miałem jakieś 7 lat, on, czyli szczupak :mellow: około 50cm) wylądowałem na klatę :mellow: :mellow: :lol: :lol:
ehhhhh, dawne dzieje...
j.

#6 OFFLINE   Friko

Friko

    SUM

  • Super moderatorzy
  • 18633 postów
  • LokalizacjaWarszawa

Napisano 06 marzec 2007 - 20:26

Z tego co pamiętam dolnik był z jesionu, a szczytówka z bambusa, oczywiscie zwykłego patyka a nie żadnej klejonki. Co ciekawe, czesc przelotek na bambusowej szczytowce to byly muchowe druciane snake :huh: szczytówkę ojciec skrócił scyzorykiem jak ktoś nadepnął i się ułamało z 10cm, tak że z konieczności za przelotkę szczytową od tego momentu zaczęła robić pierwsza w kolejności co wcześniej przed szczytówką była.

Łowilem na nią najpierw kiełbie, potem jelce, okonie i ukleje, wreszcie ładne krąpie na Bugu. Jak byłem starszy wyrychtowałem kijek i podarowałem młodszemu bratu, nie wiem jakie są teraz losy tej wędki.

#7 OFFLINE   phalacrocorax

phalacrocorax

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 794 postów
  • LokalizacjaDziekanów Leśny

Napisano 06 marzec 2007 - 20:41

Pierwszą wędkę zrobił mi dziadek z leszczyny. Oczywiście bez przelotek i innych bajerów. Ot zwykły patyk z żyłką przywiązaną do czubka i mój ulubiony spławik z kolca jeżozwierza :D Ale się wtedy łowiły uklejki. Miałem wtedy z 5 latek :D

#8 OFFLINE   Thymallus

Thymallus

    Zaawansowany

  • Forumowicze
  • PipPipPip
  • 1837 postów
  • Lokalizacjainternet

Napisano 06 marzec 2007 - 21:18

NIc nowego nie napiszę. Też miałem wędeczkę leszczynową od dziadka. Była super bo miała 3 składy na mosiężne skuwki. Do tego taka deseczka na żyłkę i spławik z kory. To był super sprzęt. Tak przynajmniej wówczas mi się wydawało. Na pierwszej wyprawie nad Wartą zostawiłem wędkę i gdzieś polazłem Po powrocie nie było spławika. Okazało się, że to lin łykną robaka. Była to moja pierwsza ryba na wędkę. Mineło już trochę lat, a ja pamiętam ten kijek i tego lina jakby to było wczoraj.

pozdrawiam

#9 OFFLINE   Wisni@

Wisni@

    Forumowicz

  • Fotograficy
  • PipPip
  • 196 postów
  • LokalizacjaGdańsk, Southampton
  • Imię:Paweł
  • Nazwisko:Wiśniewski

Napisano 06 marzec 2007 - 21:29

Moja pierwsza wędka również była z leszczyny. Dziadek wyciął długą spręzystą gałąz do której przymocowal na taśmę przelotki z drutu.. kołowrotek z ruchomą szpulką, i łowiło się uklejki i karaski w pobliskich stawach.. :D

#10 OFFLINE   Gumofilc

Gumofilc

    Ekspert

  • +Forumowicze
  • PipPipPipPip
  • 6193 postów
  • LokalizacjaWarszawa

Napisano 06 marzec 2007 - 22:34

Za swoja 1sza wedke uwazam wedke spiningowa, co bylo przedtem sie nie wypowiadam, liczy sie era NowoŻytnia.. :D
Bardzo dobrze pamietam...byl to ruski 3cz spining z kolowrotkiem Prexer. Kij mial to do siebie, ze byl bardzo ciezki, z wlokna szklanego(chyba), z metalowymi skuwkami, ktore najlepiej sciagalo sie we 2 osoby :D .
Lecial na pysk az milo...
Mial tez niezawodny uchwyt do kolowrotka, wykonany z plastiku o takich wlasciwosciach, ze po zakreceniu trzeba bylo uzywac cegow, ktore mialem zawsze na wyposazeniu...a i tak ciezko szlo... :angry:
Kolowrotek Prexer byl o niebo lepszy, kablak spadal znienacka dosc rzadko...jednak gorzej bylo z rolka prow. zylke, ktora byla nieobrotowa, ponadto ciekawie wykonana.
Mianowicie byla z mosiadzu :huh: a jedyna warstwa twardsza byla cienka pokrywa z czegos, moze niklu?
Zabawa polegala na tym, zeby na czas zajarzyc, kiedy zylka zacznie przecinac rolke, bo wtedy niszcyla sie zylka.
Zylki w tym okresie to osobny rozdzial, ktory pomijam... :D

Sam sie dziwie, skad wzialem taka determinacje, ktora pozwalala mi na to lowic???
Prawdopodobnie stad wziela sie pozniejsza dociekliwosc w wyborze sprzetu...ruska pala takie pozytywne slady we mnie pozostawila, ze od tamtej pory dalem sie naciac jedynie w pojedynczych przypadkach.. <_<
Pamietam, ze wedke z duza przyjemnoscia wy..pieprzylem i przesiadlem sie na wedki Cormorana, juz zupelnie inna bajke...

Dzisiejszy chrust nawet do piet im nie dorasta.
Gumo

#11 OFFLINE   hasior

hasior

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 3529 postów
  • Lokalizacjatam gdzie ryby

Napisano 06 marzec 2007 - 22:53

poczatki czyli wiek 4-5 lat to clasic leszczyna :mellow:

potem 1 klasa podstawówki 1988rok wyczesany kij od ruskich 180cm 2 sklady czarna skurkowa rekojesc uchwyt na metalowe pierscienie z nakretka kontrującą,pełne szkło druciane przelotki zyłka 0.35 i blacha gnom 2 lub 3 1szt tego kolowrotek Delfin albo Relax44 i wtedy to juz zrozumialem ze wole rzucać i zwijac ,niz rzucac i czekać :lol:

nawet nie wiedziałem ze to sie spinning nazywa,myslałem ze ta technika to NA BLACHE :lol: a jak ryby nie brały to do smyczy owczarka przywiazywałem zylke i rzucałem mu kij ale chamulec wył :huh: to były chole :lol: ten kij wszystko znosił,
az kiedys ktos go z samochodu zwedził i tak sie dkonczyło :(

aha najwieksza ryba na ten kij to karp okolo 4kg nawiniety na kolowrotek i pidniesiony na wedce niczyn uklejka :lol:

pozdro hasior-łowiącyNa Blachę :lol:

#12 OFFLINE   Kuba

Kuba

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 2423 postów

Napisano 06 marzec 2007 - 23:03

Czeski Tokoz. Ukulem nawet powiedzenie lów Tokozem a masz gwarancje ze nic nie zlowisz. Istotnie, brania zaczely sie gdy przesiadlem sie na pustoscienna :mellow: Germine.

#13 OFFLINE   peresada

peresada

    Tug is the Drug....

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 2304 postów
  • LokalizacjaBow River

Napisano 06 marzec 2007 - 23:27

moją pierwszą był piękny bambus - 3 skład. dostałem go od dziadka a młynek to o ile pamiętam była czapla rodzimej produkcji - ruchoma szpula. kochałem ten kij. nałapałem na niego kupę pięknych leszczy i linów podczas wypraw nad jezioro Wełtyń. piękne czasy...
niestety kij został skradziony razem z rowerem maki flaming podczas włamania do piwnicy.... podli złoczyńcy :(
pozdrawiam!

#14 OFFLINE   @slider@

@slider@

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 2730 postów

Napisano 06 marzec 2007 - 23:31

Pierwszym jakim lowilem to byla podrobka silstara kupiona na stadionie dziesieciolecia. Dostalem go gdy mialem 3/4lata, ciagle ten kijeczek mi sluzy w lowieniu ryb spokojnego zeru ;). A co do pierwszego spinningu to byla Daiwa Whisher Spinning przywieziona przez tate z zagranicy, ktora ciagle lowie i zawsze bede nia lowil.


Pozdrawiam
Slider

#15 OFFLINE   Sławek

Sławek

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 2720 postów
  • LokalizacjaPolska północna :)

Napisano 07 marzec 2007 - 07:18

Bambusowy dwuskład :D. Przelotki takie jak teraz posrednie w muchówkach. Musiał być pomalowany, bo był koloru ciemnobrązowego. Kołowrotek o ruchomej szpuli przytwierdzany był na taśmę izolacyjną. Jednak już wtedy marzyłem o czymś innym. Mój ociec miał trzyskład (też bambus) z takim mosiężnym zakończeniem, dzięki któremu można wędzisko wbić w brzeg. Niestety w tamtych czasach nie byłem w stanie łowić na to cudo bo było dla mnie za ciężkie.
Inne czasy - muszę poszukać czy gdzieś te bambusy się zachowały...

#16 OFFLINE   popper

popper

    Ekspert

  • +Forumowicze
  • PipPipPipPip
  • 9516 postów
  • LokalizacjaDolny Śląsk
  • Imię:Waldek

Napisano 07 marzec 2007 - 07:50

Także jak Tadek moją pierwszą wędę zrobiłem z leszczyny. Była bardzo nowoczesna bo miała przelotki zrobione z drutu miedzianego przymocowane do blanku leszczynowego plastrem :D :D :D oraz kołowrotek zrobiony z 2 wbitych w leszczynę gwoździ. :D
..........


@cezorator, zdaje się, że korzystaliśmy z tego samego patentu :lol:.
Dla mnie jednak, było bez różnicy czy, była to leszczyna czy klon. Byle kijek był prosty i miał dlugośc około 1-1,5 m.
Wędkę robiłem dopiero nad wodą, więc wiecie już czym zapełniałem kieszenie.
Drut miedziany, 2-3 gwoździe, taśma izolacyjna, kilka nakrętęk (ciężarków) czasem czeski haczyk (kryształek) chociaż częściej szpilki i, jak mnie było stać, to 5 m żyłki a jak nie to jej surogat, z nylonowej nici szwalniczej, używanej do szycia czegoś w CSRS.

Rybki jakie łowiłem to kiełbie, linki, karpiki, słonecznice i wzdręgi.
Na prawdziwy dwuskład z bambusa przyszedł czas, jak ukończyłem 11 lat.


#17 OFFLINE   Thymallus

Thymallus

    Zaawansowany

  • Forumowicze
  • PipPipPip
  • 1837 postów
  • Lokalizacjainternet

Napisano 07 marzec 2007 - 07:53

Przewsuwając się do ery NowoŻytniej to posiadłem super używany spining w 2 częściach z klejonki tonkinowej. Miał 3+1 przelotek dwustopkowych. Długość około 1,5m.Do tego uchwyt z korka, którego gatunek dziś by się nie nadawał do zakorkowania taniego wina. Najdziwniejsze jednak było to, że posiadał pazur (chyba castingowy), który bardzo utrudniał posługiwanie się nim. Na początku miałem do niego kołowrotek o ruchomej szpuli typu katuszka produkcji USSR.
Następnie później o kilku latach kupiłem swój najnowocześnieszy i najlepszy wówczas super sprzęt spiningowy w sklepie rowerowym, gdzie był dział wędkarski. Był to lekki spining dwuczęściowy z włókna szklanego produkcji węgierskiej o długości 2,7 metra. C.w jeżeli dobrze pamiętam do 50 gram. Tak miał napisane na przylepionej nalepce. Był w kolorze dojrzałej pomarańczy. Do tego kołowrotek Neptun. Również węgierski. Był czarny, miał aluminiową szpulę i takie czerwone akcenty na obudowie. Miał hamulec przedni.
Czyli wszystko w miarę typowo. Ostatnio odnalazłem wspomniany spining tonkinowy i powinienem go oddać do renowacji. Ale to już inna historia.

#18 OFFLINE   remek

remek

    Administrator

  • Administratorzy
  • 26625 postów
  • LokalizacjaWarszawa
  • Imię:Remek

Napisano 07 marzec 2007 - 08:24

Cześć,
Z tego co pamiętam moją pierwszą wędką był bambus. Nie wiem, ale być może gdzieś tam jeszcze leży w zapomnieniu, choć przypominam sobie, że widziałem kiedyś coś bambusowego w ogrodzie :D jako podpórka do fasoli pnącej. W każdym bądź razie było to jakieś 25 lat temu a ja pamiętam nie tylko pierwszą wędkę ale również pierwszy kołowrotek. Był nim kołowrotek o ruchomej szpuli :D Tak więc początki mojego castingu datują się na rok ~81 (musiałbym dokładnie sprawdzić). Oczywiście nie był to multiplikator, a zwykły kręciołek. Pamiętam też pierwszą rybę. Była to płotka złowiona na ciasto, na gliniance. Moja pierwsza ryba była złowiona obok wbitej w dno tyczki. Złowiona na ciasto, na duży spławik i wielki, złoty haczyk mustad (zdobyczny).

Pamiętam też swój pierwszy spinning. Była to GERMINA, lekka, nie szklana, o długości 210 cm (tak mi się wydaje). Fajna wędka. Ta chyba gdzieś jeszcze jest. :D

Pozdrawiam
Remek

#19 OFFLINE   Sławek

Sławek

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 2720 postów
  • LokalizacjaPolska północna :)

Napisano 07 marzec 2007 - 08:58

Ja także mogę na drugą połowę lat 80 przypisać pierwsze doświadczenia w castingu :D. Ponieważ dalsze rzuty z kołowrotka o ruchomej szpuli (plastikowy) wymagały przy lżejszym zestawie spławikowym (taki L lub UL) najpierw odwinięcia żyłki a dopiero rzutu, to w przypadku braku brań przeciążałem zestaw dodatkowymi ciężarkami i rzucałem już bez odwijania linki. To była zabawa :D.


#20 OFFLINE   cezorator

cezorator

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 950 postów
  • LokalizacjaSosnowiec
  • Imię:Cezary
  • Nazwisko:Pacocha

Napisano 07 marzec 2007 - 09:07

A jeśli chodzi o erę nowożytną to w latach 70-tych mój pierwszy zestaw castingowy był produkcji ZSRR. Wędka ok 1,8 m jednoczęściowa, druciane przelotki, katuszka o ruchomej szpuli. Szpula miała ok 11-12 cm średnicy. Żyłka 0.4 lub 0.5 mm.
Żadnej subtelności :D :D :D :D :D
Na ten zestaw łowiłem sandacze i okonie na wprost latarni morskiej w Świnoujściu. Aby złowić rybę wystarczyło bardzo ciężką smukłą błystką rzucić poza spad. To znaczy w strefę pogłębianą. Nie wiem jak to było możliwe, ale wtedy takim sprzętem trzeba było rzucić ok 50-70 m.
I nie powiem udawało się . :D :D :D
W porównaniu z tym na co łowili inni przymorscy wędkarze to mój zestaw wcale się tak źle nie prezentował.
Jedyne czego mi wtedy brakowało to ojca bo zmarł w 1973 r gdy miałem 15 lat :( :( :(

To on nauczył mnie ryby łowić, kopać robaki, ugniatać ciasto oraz co najważniejsze szanować przyrodę :D





Użytkownicy przeglądający ten temat: 2

0 użytkowników, 2 gości, 0 anonimowych