kosiarze
#1 OFFLINE
Napisano 15 marzec 2007 - 18:48
Co robicie gdy tuz obok Was lowi sobie facet(najczesciej)beszczelnie na tak zwanego szarpaka badz kose?
#2 OFFLINE
Napisano 15 marzec 2007 - 19:02
Najczęściej o tym, że ryb nie ma, chociażby dlatego, że sposób w jaki łowi zabija wile ryb.
Nawet najgorszy gbur spuści głowę. Nic więcej nie da się zrobić.
Zawsze wypuszczam ryby z lubością przy takich osobach.
Najgorsze co można zrobić, to wjechać na gościa z pretensją.
Co z tego, że my wiemy, że to co on robi jest złe?
Spróbuj go przekonać, że można inaczej.
#3 OFFLINE
Napisano 15 marzec 2007 - 19:02
#4 OFFLINE
Napisano 15 marzec 2007 - 19:04
#5 OFFLINE
Napisano 15 marzec 2007 - 19:14
Jeżeli jest sam, to z nim rozmawiam, tak po prostu, bez agresji.
Najczęściej o tym, że ryb nie ma, chociażby dlatego, że sposób w jaki łowi zabija wile ryb.
Nawet najgorszy gbur spuści głowę. Nic więcej nie da się zrobić.
Zawsze wypuszczam ryby z lubością przy takich osobach.
Najgorsze co można zrobić, to wjechać na gościa z pretensją.
Co z tego, że my wiemy, że to co on robi jest złe?
Spróbuj go przekonać, że można inaczej.
gożej jeśli ma cie w DUszy i robi to mówiąc że nie twoja sprawa
a to tak samo nasz zbiornik jak jego
z kłusownictwa najbardziej mnie porażają na rzece kołki na żyłce
z hakiem i cerwonym robakiem na których najczęściej znajduje pstrąga co mi z tego że go wychacze jak i tak jest w połowie
żywy albo już martwy... coprawda oddaje go wodzie ale mnie to dobija
#6 OFFLINE
Napisano 15 marzec 2007 - 19:26
,,, na Odrze koło dworca w Szczecinie ( bo chyba o tym piszesz) sa całe ekipy takich debili, najcześciej maja srednio po 2 promile we krwi więc czasami lepiej sie nie odzywac jak jesteś w pojedynke, bo mozna dostać w głowe...wiem bo sam raz sie naraziłem takiej ekipce pseudowędkarzy...
Tak, mialem na mysli to miejsce. Ostatnio jadac tramwajem widzialem jak facet holuje wiekszego sandacza...okazalo sie, ze za grzbiet Na cegielince jest pewnie tyle samo kosiarzy co na odrze.
Czesto kosiarze mowia, ze lowia na normalny zestaw a jak sie ryba zapnie za grzebiet to oni juz nie moga nic na to poradzic
#7 OFFLINE
Napisano 15 marzec 2007 - 19:46
Pewnie go znasz.
I mnie najbardziej wkurza to, co i jego, zwykłe chamstwo niby wędkarzy.
Rozmawialiśmy o kulturze i etyce zachowań nad wodą. Wieprz i moja Skrwa, to niezbyt duże rzeki. Nad Wieprzem jak mówił Duda, był taki zwyczaj, że gdy szedłeś na ryby i był już ktoś na tej stronie, gdzie planowałeś wędkować, to wypadało się spytać, czy można go minąć o parę zakrętów?, jeśli chciało się iść po jego stronie. Dzisiaj, mówi Duda nikt o nic nie pyta, tylko włazi ci na głowę, nawet nie powie -Dzień dobry.
U mnie jest tak samo, nawet na Wiśle. Stojąc łodzią, potrafią cię obstawić rządni sandaczowego mięsa, niemal burta w burtę i nie spytają się, Czy można obok?
Chamstwo jest gorsze od szarpakowców.
#8 OFFLINE
Napisano 15 marzec 2007 - 20:01
to by się przydało
a ja nie wiem ocb z tym kosiarstwem za bardzo...
#9 OFFLINE
Napisano 17 marzec 2007 - 23:09
Czesto kosiarze mowia, ze lowia na normalny zestaw a jak sie ryba zapnie za grzebiet to oni juz nie moga nic na to poradzic
RAPR, coś mi tak w głowie świta, mówi o rybach zahaczonych prawidłowo i nieprawidłowo (bardziej zorientowanych proszę o uściślenie -wyjątkowo leniwy dzisiaj jestem i nie chce mi się odgrzebywać stosownego zapisu).
Ostatnio miałem przyjemność wysłuchać całego koncertu podobnych usprawiedliwień. Zdarzyło mi się wpaść na sędziwego kolegę po kiju, który łowiąc 30 m od tamy piętrzącej wodę na małym zalewiku, wyholował na moich oczach karpisko 30 cm i bez żenady myknał go w trawę. Grzecznie, niemal życzliwie, pozdrowiwszy uprzednio, napomknąłem o wymiarze ochronnym i ciut nieregulaminowym miejscu połowu. Oto niektóre z dziadkowych ripost:
1. Ja złapałem, ja bede mierzył.
2. Ja tu jestem gospodarzem. (właściciel? -nie! Członek PZW.)
3. Na jesieni to uny [???] zdjeły tablice z zakazem połowu i łapały aż huczało zaraz wpuszczeniu ryby. (tzn. tuż po zarybianiu)
4. Haczyk miał głęboko; pewno wszystko ma rozwalone -nie wyżyje.
5. Jak bym tak wszystko wypuszczał, to by mi się za dojazd nie zwróciło.
6. Nie szedłem dalej [od tamy], bo grype mom.
To są autentyki z jednej rozmowy tylko.
Tyle zapamiętałem. Dyskusja była bardziej rozbudowana i trochę potrwało zanim imć wędkarz wypuścił karpiątko.
Zaiste, jak mawiał król Dezmod, zaglądnąwszy po skończonej potrzebie do nocnika: Rozum nie jest w stanie tego ogarnąć (A. Sapkowski, Pani jeziora)
#10 OFFLINE
Napisano 30 czerwiec 2013 - 07:05
Jeżeli jest sam, to z nim rozmawiam, tak po prostu, bez agresji.
Najczęściej o tym, że ryb nie ma, chociażby dlatego, że sposób w jaki łowi zabija wile ryb.
Nawet najgorszy gbur spuści głowę. Nic więcej nie da się zrobić.
Zawsze wypuszczam ryby z lubością przy takich osobach.
Najgorsze co można zrobić, to wjechać na gościa z pretensją.
Co z tego, że my wiemy, że to co on robi jest złe?
Spróbuj go przekonać, że można inaczej.
Robert musieli byśmy przebrać się w szaty liturgiczne i wybrać na pielgrzymkę po naszej wisełce jest tam tylu do nawrócenia że zajęło by nam to wieczność
Użytkownik lajcik edytował ten post 30 czerwiec 2013 - 07:08
#11 OFFLINE
Napisano 30 czerwiec 2013 - 09:16
ja mam taki nietypowy sposób bo wiadomo wplątywanie się w jakieś rozmowy o rapr i etyce nie maja sensu wiec grzecznie podchodzę pytam się jak tam biorą itp czy już pan dzisiaj wyciągnął wypytuje się jak najwięcej po czym odchodzę na 10-15metrów wyciągam telefon i udaje ze dzwonie do kolegi z psr. Mowie słuchaj Czesio jest tutaj taki pan itp łowi na kose i ma już kilka rybek kiedy moglibyście być aaaa za pół godziny to spoko. Kończę rozmowę odchodzę dalej obracam się a tam gość już się zwija i spierd....ile wlezie.
#12 OFFLINE
Napisano 30 czerwiec 2013 - 09:18
Koledzy a czy w waszych rewirach macie takie cuś jak PSR i SSR.
U mnie ekipa jest mocna i działa i to ochoczo
#13 OFFLINE
Napisano 30 czerwiec 2013 - 09:31
U mnie również jest oddział PSR oraz SSR i kiedy nad wartą spotykamy ze szwagrem takich tzw " kosiarzy" to nie udajemy że dzwonimy, tylko dzwonimy i już. Najczęściej odbywa się w ten sposób że owa osoba nie wie że zaraz zostanie spisana i dostanie mandat albo zostanie zawinięta na komisariat. Takich osób jest wiele i trzeba z tym walczyć. Nie raz miałem tak że zwróciłem uwagę iż "w taki sposób polska wyszła już po latach '70 i barbarzyństwo nad wodą poszło w zapomnienie" Ale często w odpowiedzi słyszę " Odpier*** się pan !" i cóż zrobić ? Co do zostawionych kijów , beleczek nad brzegiem z kawałkiem żyłki to jeśli znajdę ( a znajduję) i zdarzają się z okoniem albo pstrągiem to wypuszczam, o ile owa ryba jest w stanie jeszcze ożyć
#14 OFFLINE
Napisano 30 czerwiec 2013 - 09:35
Witam,
Co robicie gdy tuz obok Was lowi sobie facet(najczesciej)beszczelnie na tak zwanego szarpaka badz kose?
Nic.
#15 OFFLINE
Napisano 30 czerwiec 2013 - 09:59
#16 OFFLINE
Napisano 30 czerwiec 2013 - 10:06
Bo to pewnie o tobie mowa @wilk.
Nie bo @wilk na ryby nie chodzi hehe
#17 OFFLINE
Napisano 30 czerwiec 2013 - 12:12
Nic.
kolego Wilk,naprawdę odpowiedź godna pożałowania...jeśli masz "tyle" do powiedzenia to lepiej w ogóle się nie odzywać...teraz już wiem dlaczego Twoje wątki nt przygarniania kotów cieszą się taką "popularnością" i "szeroka" widownią... ps.powiem więcej,ja także jak widzę takiego "parcha" wyleniałego na ulicy to nie robię kompletnie nic.bo i po co..?to jedne zwierzęta są dla Ciebie super,godne Twojej pomocy itd a drugie są beee...?Jeśli Twoja postawa jest bierna w przypadku ryb to nie rozumiem skąd taka troska o czworonogi...?pzdr
#18 OFFLINE
Napisano 30 czerwiec 2013 - 12:22
Ja osobiście z kosiarzami w Szczecinie radziłem sobie przez jeden telefon i zawsze reakcja była. Kiedyś ze znajomym wyciągnęliśmy lewą siatę z Odry i policjant, który się pojawił po naszym zgłoszeniu okazał się wędkarzem z zamiłowania, podał nam swój prywatny numer i przez telefon do niego patrol pojawia się lada moment. Inną sprawą jest, że w kilku miejscach nad wodą w Szczecinie pojawiły się kamery, przez co policja teoretycznie nie musi łapać szarpaków na gorącym uczynku - jak to wygląda w praktyce, nie mam pojęcia.
#19 OFFLINE
Napisano 30 czerwiec 2013 - 12:30
Gdy jest osobnik jeden to można mu zwrócić uwagę. Ale jeżeli jest już dwóch to raczej nie ryzykuję ponieważ mi życie miłe i raczej nie chcę trafić do szpitala połamany przez rybę. A z tą policją to też byłbym ostrożny ponieważ zanim przyjadą, do tego chcą dane osoby która zgłasza. A jak mają dane osoby to często jest tak że pan taki i taki zgłaszał wykroczenie. Więcej problemów niż powinno być.
- Wilk_ lubi to
#20 OFFLINE
Napisano 30 czerwiec 2013 - 18:18
Witam,
Co robicie gdy tuz obok Was lowi sobie facet(najczesciej)beszczelnie na tak zwanego szarpaka badz kose?
Zazwyczaj strzelam. Bez celowania, z biodra
Użytkownicy przeglądający ten temat: 1
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych