Dzisiejsza kleniowa wyprawe moglbym bez problemu nazwac zimowa zamula
Wczoraj rozbudowal sie wyz i dzis takze trzymal, ale piekne slonce wbrew rozsadkowi wyganialo z domu...
Wbrew rosadkowi, bo jednak lepsze o tej porze roku sa zgniluchy pogodowe z niskim ale stabilnym cisnieniem.
Jednak po calych tygodniach z deszczem i z niebem zachmurzonym jak nabzdyczona brzydula, te promienie slonca, a moze patron jutrzejszego dnia zabraly resztke rozumu i pojechalem...
Podmuchy jeszcze lodowatego wiatru przypominaly raz za razem, ze jeszcze jest luty, choc na wierzbach byly juz pierwsze bazie. Pelne wariactwo, oczy widza co innego a zmysly odczuwaja co innego.
Poobrzucalem wszystkie brzegowe zakamarki pierwszego odcinka, mocno podniesionej Lippe z trzema niemrawymi traceniami, ktore wlasnie owa zamule wywolaly.
Zamula owa polegala na zejsciu z wielkoscia przynety do czterech centymetrow, co mialo niby spowodowac bardziej smiale brania. I owszem spowodowalo zmiane ich ilosci, bylo ich wiecej ale byly tak samo niemrawe. Ostatnie odcinek na ktorym moglem lowic zblizal sie nieuchronnie i nagle sie ocknalem i zalozylem tak jak zwykle o tej porze roku normalna 6 centymetrowa przynete. nie moge powiedziec, ze worek sie rozsypal, takze nie ma sie czym chwalic bo ryby byly w przedziale +- 40cm ale wreszcie byly
Napisalem tego posta "dla mlodych", zeby uwierzyli, ze zerujacy klen o tej porze, chetniej zje cos konkretnego anizeli jakas drobinke
Klen-Lippe 2022.jpg 31,95 KB
73 Ilość pobrań
NOMINACJA DO KONKURSU "OPIS MIESIĄCA"
Użytkownik bartsiedlce edytował ten post 14 luty 2022 - 10:18