21.11.2022
Temperatura około -2 stopnie
wsch. 07:07
zach. 15:36
ok. 1007.5 hPa
Wiatr: 15.5km/h,
południowy
Stan wody:
Około 550cm delikatny spadek
Faza księżyca:
Malejący sierp
Brania średnie
Zobaczymy co nam przyniesie dzień. Tymi słowami wyruszyliśmy nad wodę. Zimno, mróz, wiatr, możliwe opady śniegu, marznące przelotki, marznący wodzik, odśnieżanie łódki kto normalny w takich warunkach wypływa na wode? Kto nie wypływa niech żałuje. Kolejny listopadowy wypad nad najpiękniejsze jezioro na północy. Wschód słońca nad Drużnem to jak dla mnie zawsze piękny widok. Poznaje to łowisko od kilku lat i zdecydowanie nie warto rezygnować z przymrozków. Wręcz przeciwnie, czekałem na ten moment, aby ochłodzenie zgrało się z moim terminem. Los chciał, że miejsce na łódce odkupiłem z dnia na dzień. Coś jest w takich spontanicznych wyjazdach, bo już nie raz przyniosły fajne wspomnienia. Dwa razy nie musiałem sie zastanawiać. Jade. Przed wyjazdem rozmowa z kompanem z którym będę łowił, szybka analiza pogody, kierunku wiatru i ewentualnych miejsc które chciałbym tego dnia obłowić. Jako, że jechałem z kolegą, który na Drużnie nigdy nie łowił musiał zdać się na moje propozycje.
Roślinność o tej porze roku pozwala już dosyć swobodnie prowadzić przynęty. Tak też staraliśmy się łowić w resztkach różnego rodzaju wystających i gnijących roślin. Ryba na tak dużym obszarze może ustawiać sie wszędzie cieżko wytypować dogodne miejsce. Po ostatnim wyjeździe na Drużno nie zmieniłem swojego zapału do ciagłego poszukiwania i zmiany przynęt. Kolega z łódki otworzył dość szybko w swoim debiucie wodę obrotówką. Ja natomiast cierpliwie do wody od samego początku wrzucałem średnie i duże przynęty. Na przemian w jaskrawych i naturalnych kolorach. Nic szczególnego na wodzie się nie działo. Wiatr z rana delikatny, dryfowalismy spokojnie bez dryfkotwy delikatnie przemieszczajac sie w strone brzegu. Zmieniłem przynęte na średniej wielkości gumę z dużym kopytkiem. Pięknie pracująca guma powędrowała tego dnia po raz pierwszy do wody. Przynęta wpada do wody, wybieram luz na plecionce, rozpoczynam prowadzenie. Kilka obrotów i czuje na kiju mocne uderzenie. Zdecydowanie zacinam i na powierzchni przewala się gruba ryba. Jeszcze nie widziałem, że holuje kolejną życiówke. Ryba zacięta po dalekim rzucie, a przy łódce jest w ciągu kilka sekund. Można powiedziec, że poddała sie bez większej walki. Jakby wiedziała, że i tak wróci do wody. Jedynym jej sposobem na próbę ucieczki było od samego początku do końca holu mocne potrząsanie pyskiem nad wodą. Przynęta była dosyć pewnie wbita w dolną wargę co nie ułatwiało jej wytrzepania przynęty z pyska. Na szczęście tak się nie stało ryba ląduje bezpiecznie w podbieraku. Jest gruba, jest wielka nie myśle czy to mój rekord czy nie. Chcę szybko ją wypiąć, zrobić szybką sesje, mierzenie, ważenie i wypuszczenie, ale w momencie jak juz leży na macie to wiem, że będzie grubo. Wypinam przynęte z pyska układam rybę na macie. I okazuje sie, że poprzedni rekord życiowy 101,5cm z innego jeziorka staje sie przeszłością. Mam w pamięci jeszcze spotkanie z tamtą rybą, ale to co wskazuje miara przerasta moje oczekiwnia. Jest sto dziesięć centymetrów zdrowej grubej ryby! Rodość olbrzymia, tego chyba nie da sie opisać słowami. Pobić po raz drugi w roku swoja życiówke. To jest dobry rok! I niech jeszcze trwa i trwa, a terminy mam już tylko dwa. Choć nie ukrywam, że jeśli ta ryba miałaby 102cm tez bym sie bardzo cieszył, a poprzeczka, którą zawiesiłem sobie tą rybą musi dać mi jeszcze więcej motywacji, żeby w przyszłości stanąć oko w oko z jeszcze większa rybą, a z pewnością takie tutaj też są.
Mógłbym już ten dzień po takiej rybie kończyć, ale apetytu na łowienie nie tracimy. Po zdryfowaniu z miejsca brania, wracamy i przestawiamy się ponownie w pobliżu. W pierwszych kilku rzutach po zatrzymaniu mam kolejne potężne branie. Hol jest zdecydowanie mocniejszy, ryba wydaje się być silniejsza, dużo bardziej energiczna w swoich poczynaniach i odjazdach. Ryba próbuje nurkować pod łódkę, ale zdecydowanie ją od tego zamiaru odciągam, bez przedłużania holu kolejny gruby jesienny szczupak równie szybko ląduje w podbieraku. Sprawne wyczepienie z pomocą kolegi niczym operacja chirurgiczna byle nie zrobić krzywdy rybie, która mimo, że zdrowa i silna już miała spotkanie z innym wędkarzem. To jest ewidentnie mój szczęśliwy dzień. Trafiliśmy w miejsce gdzie tego dnia stały i żerowały! Myślę, ze w wędkarstwie pomimo umiejęności, czytania wody, analizowania, trzeba mieć dużo szczęścia, cierpliwości, pokory, bo pomimo, że można łowić szczupaki regularnie trafić jednego dnia dwie medalowe ryby to fart? Może i fart. Oby jak najczęściej dopisywało to szczęście wędkarzom w spotkaniach z wymarzoną rybą życia.
Ostatnie dwa wyjazdy na Drużno dostałem od dziewczyny dwa kopniaki na szczęście. Na obu wyjazdach złowiłem po dwie ryby. Przed tym wyjazdem poprosiłem o mocniejsze, żeby też ryby były większe niż ostatnio. Dostałem dwa mocne i jednego słabszego kopniaka na szczęście. Złowiłem dwie ryby, a kolejna duzo mniejsza się spieła. Przypadek? Moze i przypadek, ale po takim wyjeździe, kopniak na szczeście chyba stanie się u mnie regułą.
Szczupak 110cm około godziny 8:43
Szczupak 95cm około godziny 9:11
Wędka Westin W3 do 130g
Daiwa Tatula 200
Plecionka 0.25
Fluorocarbon 1mm
IMG-20221121-WA0036.jpg 49,07 KB
92 Ilość pobrań
IMG-20221121-WA0030.jpg 47,61 KB
81 Ilość pobrań
NOMINACJA DO KONKURSU "OPIS MIESIĄCA"
Użytkownik bartsiedlce edytował ten post 25 listopad 2022 - 10:24