Witajcie
Wczoraj miałem 10-ty wypad nad Wisłę w tym sezonie. Do tej pory słabiutko. W moim sektorze (CW) dwa kleniki i jeden mały bolek.
Jednak wczoraj zmieniłem sektor i nastawiłem się na "dużego" Bolka. Nastawienie polegało na wytypowaniu miejscówki, której usytuowanie pomaga przy północno-zachodnim wietrze, dodatkowo zmieniłem Daiwę 3-18 na 10-40, żyłkę na plecionkę PP 0,16 i klasycznie RedArc 4000... i ... ten zestaw mnie uratował.
Miejscówka taka, że rzucałem pod prąd na podwodną górkę i ściągałem przynętę z prądem, po szybkim sprincie mijałem górkę i pozwalałem przynęcie opadać za kantem w dołek. Zaraz potem nurt ożywał i mocno ciągnął. W drugim rzucie zapina się Kleń (ok. 45). Rzucam Berkley Ripple Shad (natural) 9cm. Trochę dziwne myślę, kleń na taką gumę ? Rzucam dalej. Po około godzinie, mam "zaczep", który po kilku sekundach "ożywa". Już miałem nadzieję na Pana Bolesława, ale ... już po kilku chwilach, wiem, że to nie bolek. Pan wąsaty przymurował do dna i nawet nie mogę go podnieść na centymetr. Kilka minut trwało zanim udało mi się go ruszyć. Walka, walka, szybki nurt, trochę się spociłem. W końcu podbieram, bez zbędnych ceregieli jedno foto (dla Oli) i wraca do wody. Miał ok. 90+. Jeszcze później melduje się bolek ok. 55 cm.
Warto było "mocniej" się uzbroić. Miejscówka z dużym potencjałem, więc jakiś Pan Bolesław na pewno tam być musi Będę i ja
Pozdrawiam Was.