Skocz do zawartości

  •      Logowanie »   
  • Rejestracja

Witaj!

Zaloguj się lub Zarejestruj by otrzymać pełen dostęp do naszego forum.

Zdjęcie

[Artykuł] Zimowy Kropek Drawy - 2009


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
Brak odpowiedzi do tego tematu

#1 OFFLINE   remek

remek

    Administrator

  • Administratorzy
  • 26625 postów
  • LokalizacjaWarszawa
  • Imię:Remek

Napisano 03 październik 2012 - 15:59

Pierwsza edycja Zimowego Kropka Drawy miała miejsce w ubiegłym roku. Atmosfera spotkania, miejsce oraz sama woda na uczestnikach wyprawy wywarła tak duże wrażenie, że stwierdziliśmy iż chętnie ujrzymy Zimowego Kropka Drawy wpisanego na stałe w nasze kalendarze. Tak oto powstał plan by na początku roku 2009 spotkać się ponownie na nieco już poznanej wodzie w Drawieńskim Parku Narodowym.





Niestety organizacja 2giej edycji przebiegała w wielkich bólach. Najpierw niewyjaśniona sytuacja prawna. Później zupełnie niespodziewane wprowadzenie zakazu spinningowania do końca stycznia spowodowały, że nasze spotkanie musiało być odłożone nieco w czasie… Na szczęście w końcu udało się i termin spotkania został wspólnie ustalony na początek marca. W sumie zapowiadało się, że zamiast Zimowego Kropka wyjdzie nam Wiosenny, jednak niespodziewany atak zimy w drugiej połowie lutego wskazywał na to, że duchy Drawieńskiego Parku dołożą wszelkich starań, by Zimowy Kropek był faktycznie zimowy…


Idea spotkania była jasna. Spotkać się nad rzeką, która wymaga trochę umiejętności, jakiejś tam wiedzy o technikach rzutowych oraz integracja miłośników ruchomej szpulki, a przy okazji ewentualne zarażenie jeszcze niezrażonych





Choć trzeba przyznać, że Drawa jest tam urozmaicona rzeką, że nawet największy laik rzutowy znajdzie tam dla siebie miejsce….




Oczywiście złowienie jakieś słusznej rybki przy okazji spotkania było by bardzo pożądane, choć z doświadczenia wiemy, że większość zlotów ma raczej charakter integracyjny oraz szkoleniowy i wyniki bywają bardzo różne…




Tym razem udało nam się poszerzyć nieco grono uczestników i mieliśmy okazje gościć kolegów z Zielonych Wysp (Ramay, Bujo czy Standerus, który niedawno wrócił do kraju)…




Organizatorzy spotkania podjęli decyzję, że podobnie jak rok temu każdy z uczestników zostanie wyposażony w dokładną mapę – porównywalną do sztabowej, celem łatwiejszego trawienia na odpowiednie miejscówki oraz szybki i pozbawiony niechcianych przygód, powrót.




Już pierwszy dzień spotkania zapowiadał się bardzo ciekawie. Woda nieco podwyższona, lekko trącona, ciepło aż żyć się chce, tzn. łowić. Liczne ślady obecności bobrów oraz wiosna (tak, tak, zima odpuściła 2 tyg przed naszym spotkaniem), którą czuło się na każdym kroku sprawiły, że łowienie było czystą przyjemnością…






W piątkowy wieczór niemal tradycyjnie już miała miejsce integracja, skromny posiłek z gościem honorowym w roli prosiaczka z grilla oraz rozmowy o rybach, wędkach kołowrotkach i wszystkim co tylko jest z tym związane…






Od czasu do czasu dało się też zauważyć błysk fleszów…





A trzeba przyznać, że tak różnorodnego sprzętu próżno by szukać na targach czy wystawach w dużych miastach. Były maszynki rodem zza oceanu, z dalekiego wschodu oraz te produkowane wyłącznie na rynek japoński. Choćby dla samych nowinek oraz możliwości potrzymania ich we własnych rękach czy oddania kilku kontrolnych rzutów warto było przyjechać.


Pobudka następnego dnia nie była łatwa. Późne Polaków rozmowy dało się odczuć i ujrzeć na niejednej twarzy… Jednak wiosna w powietrzu oraz odwieczny pęd nad wodę zwyciężyły. Jedni szybciej, inni później, ale jednak w pełnym – no prawie pełnym ;) składzie ruszyliśmy nad wodę.




Stan wody podobny do dnia poprzedniego. Miejscówki jakby już bardziej poznane no i ryby nawet się trafiały. Mniejsze, większe. W ruch szły obrotówki, woblery, byli też tacy, którzy próbowali lekkiej przepływani ze świsterkiem na końcu i Ci też mieli wyniki. Jak się później – niestety dopiero ostatniego dnia, okazało był to dość dobry pomysł ze względu na właśnie spływające minogi. Co to oznacza, żadnemu pstrągarzowi tłumaczyć nie trzeba. Wraz z upływem godzin pojawiały się nowe pomysły na przechytrzenie Kropków. Jedni próbowali nowych metod – to Ci jeszcze niezarażeni z różnymi skutkami…




Inni sprawdzali co się dzieje na innych odcinkach rzeki (eh ta cywilizacja i jej zdobycze techniki)




Jeszcze inni starali się wejść tam, gdzie jeszcze przed nimi nikt nie był…




Byli też i tacy, których spojrzenie wystarczyło by … zresztą sami zobaczcie…




Gdzie niegdzie dało się nawet usłyszeć szept zaklęć i uroków rzucanych na własne zestawy, często nawet na kolanach…




Ale jakieś tam efekty były. Choć może nie do końca takie jakich byśmy sobie życzyli…




Tak oto w ciszy i harmonii mijały kolejne godziny wędkowania miłośników ruchomych szpulek…





Choć, jak wyżej wspomniałem obecni byli też i ci jeszcze niezarażeni…




I dla każdego znalazło się jakieś ciche i spokojne miejsce by poszukać swojego Kropka i adrenaliny…









Tak oto dobiegł końca Zimowy Kropek Drawy. Nieco niezaspokojeni oraz pełni nadziei postanowiliśmy wrócić nad Drawę ponownie. Niektórzy jeszcze w tym roku. A kolejny termin Spotkania Nad Drawa już jest wyznaczony ale o tym niebawem na forum…





Rafał „mifek” Borysewicz, 2009

Fot. Uczestnicy spotkań nad Drawą

Jeśli chcesz skomentować ten artykuł zapraszam na forum



Kliknij tutaj by zobaczyć artykuł artykuł