Na spinning łowię już kilka ładnych lat, od samego początku moim marzeniem było złowienie sandacza. Pierwszego w życiu zandera złowiłem w czerwcu tego roku, miał całe 10... no może 15 centymetrów i był przyłowem przy XUL. Wydarzyło się to zaraz po słowach wypowiedzianych w stronę kolegi, że chciałbym wreszcie złowić sandacza. Udało mi się jeszcze złowić kilka takich maluchów, które żerowały między karasiami na które polowałem.
Pod koniec sierpnia postanowiłem, że muszę skompletować zestaw sumowy i spróbować złowić wąsacza jeszcze w tym sezonie.
Zaliczyłem więc pierwszy wypad nad rzekę w poszukiwaniu króla wód. Poziom wody był podniesiony o pół metra. Przez kilka ładnych godzin biczowania wody, nie miałem ani jednego kontaktu z rybą. Kiedy zaczęło się ściemniać, do wody poleciał Salmo Squarebill 6 cm w fikuśnym kolorze. Przy piątym czy szóstym przeprowadzeniu przynęty przez niewielką rynnę znajdującą się pod moimi nogami, poczułem bardzo mocne kopnięcie. Pomyślałem wtedy, że łowienie sumów to bułka z masłem, skoro na pierwszym wypadzie już zaliczyłem niewielkiego suma. Po dwóch minutach przeciągania liny, pod brzegiem pokazał się potężny sandacz. Szybki rzut oka i widzę, jak bardzo delikatnie jest zapięty za jeden grot kotwicy. Nogi się ugięły pode mną, stałem około 70 cm powyżej lustra wody i nie mogłem zejść niżej, podbieraka oczywiście nie miałem ze sobą, przecież przyszedłem tu łowić sumy. Podjąłem wtedy trzy próby podebrania tej wielkiej ryby, jednak nie byłem w stanie go objąć jedną ręką i cały czas mi się wyślizgiwał. Za czwartym razem odłożyłem wędkę, złapałem plecionkę do ręki i właśnie w tej chwili sandacz mocno się szarpnął. Widziałem jak przynęta wyskakuje z jego pyska, a On majestatycznie i powoli odpływa zostawiając mnie z karpiem na twarzy i rozciętą dłonią od plecionki. Bardzo żałowałem, że nie zdołałem zrobić mu zdjęcia. Oceniałem go wtedy na okolice 90-95 centymetrów... To byłoby piękne zdjęcie z pierwszym wymiarowym sandaczem...
Po jakichś dwóch tygodniach znów znalazłem czas aby wyskoczyć na wieczorne sumy. Tym razem miałem ze sobą już spory podbierak. Scenariusz był taki sam, przez całe popołudnie nie działo się zupełnie nic. Nie pomagały zmiany miejscówek oraz przynęt. Pod wieczór, w miejscu gdzie zauważyłem już wcześniej przepotężne spławy które brałem za sumowe. Pokazał mi się sporych rozmiarów boleń, niestety nie był w żaden sposób chętny do współpracy. Po zmroku, na miejscówce zauważyłem bardzo dziwne wyjście do powierzchni. Ryba pokazała się i cicho uderzyła robiąc sporych rozmiarów wir. Byłem bardzo zdziwiony, nie widziałem nigdy wcześniej czegoś takiego. Po 3 minutach od tego zdarzenia, mam potężne kopnięcie w Horneta 9 którego wprowadzałem właśnie z płycizny w kilkumetrową rynnę pod brzegiem. Kolejny raz przez moją myśl przeszło, że zaraz będę się babrał w sumowym śluzie. Ta ryba walczyła zdecydowanie agresywniej na sumowym zestawie. Po kilku minutach, drapieżnik wylądował w podbieraku. Okazało się, że tym razem będzie mi dane zrobić sobie zdjęcie z przepięknym mętnookim. Hornet 9 został zassany tak, że miałem problem go wyjąć z przepastnego przełyku ryby. Po niezbyt udanej sesji rybka wróciła do swojego królestwa. To było piękne rozpoczęcie przygody z sandaczami. Poprzeczka została ustawiona na 88 centymetrów.
A sumów jak nie było tak nie ma...
Zdjęcie WhatsApp 2023-10-24 o 19.35.54_b6a0d143.jpg 70,95 KB
51 Ilość pobrań
NOMINACJA DO KONKURSU "OPIS MIESIĄCA"
Użytkownik bartsiedlce edytował ten post 03 listopad 2023 - 15:14