Witam,
mam pytanie przy okazji opowieści kuzyna. Mianowicie niedawno był nad jeziorem gdzie wszedł sobie na pomost, który nie graniczy z żadną zabudowaną działką. Brak opisu :teren prywatny zakaz wejścia itp - jedynie, że teren jest monitorowany. Po pewnym czasie łowienia podeszła do niego miła pani i kazała mu "spadać" przy okazji sugerując ,że zaraz może przyjść do niego kilku panów (kuzyn ma 16 lat..). I teraz przechodząc do meritum. Wiem, że są prywatne pomosty na których można wprowadzać swoje zakazy. Pytanie czy ta kobita powinna mu pokazać jakieś kwity, że kłądka jest jej własnością? No bo inaczej to o każdym pomoście można mówić ,że to mój i proszę "wyjść". Dzięki za wyjaśnienia.