Cześć Koledzy.
Pragnę przestrzec wszystkich przed dość nietypową praktyką jednego z użytkowników OLX'a. W tej sytuacji ja byłem sprzedawcą, a wyżej wspomniany użytkownik "krawcu7" wyraził chęć zakupu kołowrotka, który wystawiłem na sprzedaż. Przedmiotem ogłoszenia był nowy, nieużywany, nieprzykręcany do wędki kołowrotek Shimano Stella 2500 FI. Użytkownik ten robił podchody próbując wzbudzić zaufanie 12.10.2017 pytając skąd tak niska cena (1799 zł) i że chętnie by go kupił, ale dopiero za 2/3 tygodnie, bo ma inne wydatki "bla, bla, bla". Dodatkowo pytał o wszelkie parametry czy na pewno Made in Japan, czy przełożenie 5,3:1 , czy ilość łożysk 13+1 i czy pojemność szpuli to 0.18mm/290m. Padło pytanie : "Te parametry posiada u Pana ten model?". Nie potraktowałem zbyt poważnie tego zapytania, bo już kiedyś zdarzało mi się coś dla kogoś rezerwować na dłużej, a później temat był jednak nieaktualny.
Po 4 dniach tj. 17.10.2017 dostaję wiadomość: "Witam, proszę o kontakt, chcę kupić ten model". Użytkownik "krawcu7" pytał też o wszelkie papiery, dokumenty itp. Podkreślił, że cena tego kołowrotka to 2500zł i jest trochę sceptyczny patrząc na moją cenę. Był też wywiad telefoniczny. Pan postanowił się zastanowić i niedługo potem napisał sms. "Zdecydowałem się i liczę, że wszystko będzie orGinalne made in Japan." Po czym dostałem dane do wysyłki. Paczkę przygotowałem we wtorek wieczorem (akurat był u mnie kolega wędkarz), przed zapakowaniem zakręciłem na sucho kołowrotkiem (tak na prawdę z lekkim żalem bo generalnie od czasu do czasu dokucza mi sprzęciarstwo i najchętniej bym zostawił dla siebie ten egzemplarz). Stan idealny, brak jakichkolwiek wad. Dodatkowo ustaliłem z nabywcą, że bez problemu powinien otworzyć paczkę przy kurierze i sprawdzić sprzęt. Ja nie mam nic do ukrycia i jestem pewien stanu nowego sprzętu. Paczka została wysłana na adres do firmy, w której to "krawcu7" rzekomo pracuje.
Jak zwykle z mojej strony pełna informacja o numerze przesyłki, prośba o przesłanie adresu mailowego, aby informacja od firmy kurierskiej przyszła bezpośrednio do adresata. Około 15:00 kurier zabrał paczkę. Na drugi dzień dzwoni telefon (nie skojarzyłem, że to numer kupującego). Będąc w pracy, obsługiwałem klienta i nie mogłem akurat odebrać. Po chwili dostaję groźny sms o treści "Oddzwon i to szybko". Oddzwaniam, a w słuchawce wrzask: "cooo tooo za bubel, oszukałeś mnie! Ten kołowrotek pracuje jak szrot" itp itd.
Jestem w szoku, zagotowałem się, ale rozmawiam na spokojnie z delikwentem i próbuję rozgryźć o co chodzi. Staram się wytłumaczyć, że niektóre kołowrotki muszą się dotrzeć itp. Czy aby na pewno dokręcił korbę, czy czasem mu nie upadł z podniecenia na szpulę. Sam już nie wiem co mogło się stać. Potwierdził mi, że paczka była w stanie idealnym, "wszystko pięknie zapakowane". Kołowrotek wizualnie igła, ale chodzi jak kręcioł za 50 zł. Dalej jestem w szoku. Zaproponowałem, żeby udał się do sklepu stacjonarnego i porównał sobie w miarę możliwości pracę z identycznym egzemplarzem. Cały czas w głosie Krawca panował lament, złość, agresja. Powiedział też, że ma świadka (swoją dziewczynę), przy której otwierał kołowrotek i ona może potwierdzić ten stan. Mimo, że naciskał na otwieranie przy kurierze, nie zrobił tego, bo jak się okazało nie był tego dnia w pracy (niby chory czy coś). Dzień wcześniej pytał czy wysłany kołowrotek, bo nie wie czy ma brać kasę do pracy. Przy kurierze nie otworzył, bo rzekomo kurier się spieszył. Później niby widział się tym kurierem i kurier zasugerował złożyć reklamację. Cały czas podczas rozmowy gadka "gościu oszukałeś mnie, musimy się jakoś dogadać". Cały czas ta sama śpiewka.
Powiedziałem, że przemyślę sprawę, ale obawiam się, że może mnie chcą oszukać, bo nie mogę uwierzyć w wątpliwy stan techniczny tego egzemplarza. Rano napisałem szanownemu panu referat o tym, że jestem uczciwy, o pracy kołowrotków, nagrałem film instruktażowy z moim egzemplarzem Stelli 4000 FI. Już więcej pomysłów nie miałem, a cały czas miałem z tyłu głowy, że to mnie chcą wykiwać. Po ok 30 min od wysłania "referatu" dzwoni "szwagier" Krawca7 (cyt. "yyy kolega to jest siostry chłopak kupił kołowrotek a ty go żeś oszukał". Ja, jak to ja staram się na spokojnie porozmawiać, ale cały czas ciśnie mnie od oszustów. Że chłopak zbierał pół roku na tą maszynę a ona chodzi gorzej jak kołowrotek za 50 zł. Że on też jest wędkarzem i na sprzęcie się zna. I że on tego tak nie zostawi choćby miał dołożyć 10000 zł do tej sprawy. Ja dalej spokojny i opanowany tłumaczę, żeby pojechali obejrzeć sprzęt tej klasy w sklepie, że jestem przekonany o perfekcyjnym stanie maszyny, którą wysłałem. Gość ciśnie dalej, że to trzeba jakoś załatwić, on nie popuści. Cała ta sytuacja mnie dość mocno zmęczyła i zdenerwowała. Po gadce na litość, że zbierał, że marzył itp, myślę sobie, że może oni się spodziewali po tej Stelli niewiadomo czego. Przemyślałem sprawę i mówię, ok odsyłajcie. Nie mam ochoty się szarpać z ludźmi. Nie mam sobie nic ani sprzętowi do zarzucenia. Zaznaczyłem, że jeśli sprzęt wzbudzi moje podejrzenia, wątpliwości itp to paczki nie przyjmę. Całą sprawę "załatwił" szwagier. Po południu dzwonię do "krawca7", żeby nie zapomniał podać mojego numeru kurierowi. Skomentowałem też, że zabawne iż interweniować musiał szwagier. Pod wieczór dostałem nr przesyłki (też pobraniowej). Dostałem jakąś gorzką odpowiedź...
Dziś koło godziny 14:20 odbieram paczkę. Zapakowana dość trudno (chyba chcieli zniechęcić kuriera, żebym zapłacił a on nie czekał) do otworzenia: taśma, strecz, taśma aluminiowa?, strecz, taśma dwustronna, karton, folia i w końcu karton od stelli. Otwieram w obecności kuriera. Wyjmuję kołowrotek i już widzę, że coś nie tak. Jakby ciut używana (chrom na kabłąku jakby delikatnie ciemniejszy) niby czysta, ale jakby ktoś ją miał nad wodą i czyścił nie wiadomo czym. Wkręcam korbę, zaczynam kręcić i nie wierzę. Głośne stuk stuk stuk stuk stuk. To czego się spodziewałem, stało się faktem. Podmienione body. Kołowrotek stukał jak głupi. Podobny dźwięk wydawał kiedyś sargus po moim nieumiejętnym serwisie (zbyt głęboko wkręcona śrubka w rotor, która blokuje tą dużą nakrętke pod szpulą). Dodam też, że chodził o wiele bardziej gładko niż moja nówka tj. był dotarty (te nowe mają pracę taką aksamitną jeszcze nie wyrobioną). Ten natomiast był taki luźny, gładki, ale stukający. Od razu poinformowałem kuriera co jest grane, zapakowałem "bubel" i nie przyjąłem, kasy nie zapłaciłem. Kurier spisał protokół szkody.
Jako człowiek uczciwy i nie mający sobie nic do zarzucenie, chciałem po prostu zakończyć temat polubownie. Niestety jakiś głąb miał inny pomysł. Strzeżmy się wszyscy, bo świat oszalał... W obrocie może być lipna Stella w okolicach Brzeska, Krakowa. Jegomość pochodzi z miejscowości Jadowniki.
W razie czego dysponuję oczywiście archiwum rozmów olx i sms, danymi delikwenta. Mam nagrany film z przyjęcia paczki zwrotnej.