Byłem dzisiaj od 6 do 12 w Jońcu. Próbowałem wszystkich przynęt spinningowych jakie miałem (woblery, smużaki, gumy, Libra, na główce, czeburaszcze, carolina rig) w każdym możliwym miejscu (rafy, napływy, przemiały, rynny) głęboko jak i płytko. Zerowa aktywność kleni i co mnie niepokoi - w ogóle ich nie widać. O tej porze już w polaroidach można było obserwować kluski przemieszczające się na jasnym piasku. Na koniec w płytkiej odnodze znalazłem stadko ryb ok. 40 - 50 cm walące w drobnicę, ale okazało się, że to małe bolenie walące w jeszcze mniejsze bolenie. Woda trącona, już niska, na rafach w miarę przejrzysta. Widać pierwsze pędy rdestnicy. Trawy uginają się od jakichś pluskwiaków, widać trochę ślimaków. Na mokrych kamieniach widać larwy ważek, a latających świtezianek już od groma. Pokrzywy i trawy po jajca lub wyżej.
Spotkałem lokalesa, z którym już w zeszłym roku parę razy wymienialiśmy uprzejmości. Od 3 rano siedział ze spławikiem na popularnej mecie (kuku, biały i czerwony) i miał dosłownie ZERO brań. Zero płoci, zero klenia, zero jazia. Aż nieprawdopodobne, ale prawdziwe. Albo to zanieczyszczenie było poważniejsze niż zakładałem albo woda się tak zmieniła, że zaczynam od nowa. Ale nie chce mi się wierzyć, że zmieniło się aż tak, że po 20 latach łowienia na Wkrze, kolejny już raz wracam na pusto. Przerzucam się na numizmatykę ewentualnie entomologię.
Wysłane z mojego CLT-L29 przy użyciu Tapatalka