Na poczatku lutego mialem okazje wedkowac na Dee. Byl to trzeci dzien sezonu ktory wystartowal 1 lutego. Udalo mi sie zarezerwowac dniowke na odcinku Aboyne Water, ktory polozony jest na lewym brzegu rzeki zaraz ponizej mostu w miasteczku o tej samej nazwie.
Mapa
Lowisko to jest prowadzone glownie na zasadzie „lifetime shares”, czyli mozna sobie wykupic tygodniowa licencje na jedna wedke i co roku w tym samym tygodniu lapac do bolu. Ile takie zezwolenie kosztuje? Roznie. Od 7 do 30 tysiecy. Funtow oczywiscie. Na szczescie mozna czasami wyhaczyc dzienne zezwolenie, ktore w zaleznosci od pory roku kosztuja od £60 do £150. W lutym ceny sa najnizsze, wiec mialem niepowtarzalna okazje, zeby lapac na tym odcinku.
Droga na Ostroleke
W weekend temperatury podskoczyly powyzej zera i nastapila mala odwilz powodujaca podniesienie sie poziomu w rzece o pol metra. W poniedzialek rano zima wrocila i zrobilo sie znowu nieprzyjemnie.
2ft na plusie, ale woda wciaz czysta
Dzien zaczalem od cherbatki i krotkiej pogawedki z ghillie. Drugi wedkarz zadzwonil z drogi, ze sie spozni, a trzeciej licencji nikt nie wzial, wiec mialem kawal wody do wyboru. Na poczatek zostalem odstawiony na Bridge Pool, ghillie pokazal mi gdzie najczesciej zatrzymuja sie lososie i jak brodzic, zeby sie nie skapac na dzien dobry.
Bridge Pool
Pierwsze 15m bylo latwe, bo z brzegu, pozniej niestety musialem wejsc po pas i naprzemiennie walczyc z krzakami za plecami i z wiatrem w twarz. A woda w lutym zimna jak cholera, wiec specjalnej radochy tam nie zaznalem. Nastepnie
przenioslem sie na Red Rock Pool. Krok po kroku oblawialem wode i wreszcie nastapilo to na co sie czeka, czyli linka
zaczela mi wyjezdzac z kolowrotka. Stopniow docisnalem ja do rekojesci wedki i zaczela sie walka. Szybko sie zorientowalm, ze to nie srebrniak i bez specjalnych ceregieli dociagnalem sporego kelta do brzegu, a ghillie szybko go odhaczyl i wypuscil.
Red rock
Pogoda zaczynala schodzic na psy, wiec z ulga odebralem komende na lunch. W drodze do chatki zrobilem fotke najrybniejszemu pool’owi na tym odcinku, Jetty, z ktorego zostaly wyjete dwa pierwsze srebrniaki sezonu. Niestety przy tak
wysokiej wodzie nie bylo sensu tracic na niego czasu. W chatce okazalo sie, ze drugi wedkarz, ktory dojechal spozniony, pracuje jako head ghillie na Delfur, najslynniejszy odcinek na Spey, uznawany rowniez jako jeden z najlepszych na
swiecie. Lapie na nim pieciu wedkarzy obslugiwanych przez czterech ghillie. Roczne polowy wahaja sie miedzy 900 a 1000 lososi, czyli jakies 10% z calej rocznej na Spey. Dzienne zezwolenie kosztuje... no tak, mniejsza z tym. Mialem jeszcze okazje porzucac jego wedka, 16ft #11 i do tego pelna linka spey’owa w 4 klasie toniecia. Podobno zestaw dla prawdziwych mezczyzn, ale wedlug mnie przy takiej pogodzie to raczej narzedzie tortur dla masochistow.
Jetty
Po przerwie dostalem dolny sektor odcinka i cale popoludnie spedzilem na krancowym pool’u, Lummels. Gleboka woda az do samego brzegu ze srednim uciagiem zostala oblowiona do poludnia przez drugiego wedkarz bez powodzenia. Przewodnik powiedzial mi, ze ryby powinny siedziec blisko mojego brzegu, a kluczem do sukcesu jest lapac gleboko i powoli. Odstawilem zatem kij z glowica rzutowa i zlozylem drugi zestaw ze skagitem, 12ft T14 i Dee Monkey uwiazanej na ciezkiej tubie z brazu., czyli zestaw do chlapania i ploszenia ryb
Lummels
Jim, ghillie, pokazal mi gdzie moge sie spodziewac bran i odjechal, zeby zajac sie drugim klientem. Kiedy doszedlem do pierwszej miejscowki nastapilo branie 2 metry od brzegu, ale ryba nie zapiela sie. Pomyslalem, ze jeszcze jest szansa i bardziej przylozylem sie do wedkowania. Wkrotce po tym jak Jim wrocil do mnie, kolejna ryba zinteresowala sie moja mucha, ktora byla juz praktycznie na prostej lince. Szybki hol i kelt wrocil do wody. Za pol godziny nastapila powtorka z rozrywki. Zauwazylismy, ze ryba nie byla duza, ale dosyc dzielnie stawiala opor. Na brzegu okazalo sie, ze to rawner, czyli ryba delikatnie spozniona na tarlo. Z wygladu grils, ale one zaczynaja wstepowac do rzeki od czerwca, a ten musial wejsc na poczatku stycznia, wiec nie bylo problemu z klasyfikacja. Niemniej jednak szybko pstryknalem fotke przed wypuszczeniem.
Rawner, ktory uciekl wydrze z talerza – slady na tulowiu
Dzien powoli mial sie ku koncowi, wiec nie pozostalo mi nic innego jak odwdzieczyc sie napiwkiem dla Jim’a za opieke i cenne wskazowki i ruszyc do domu.
Dee Monkey