Właśnie wróciłem z ryb, testowania i zawodów nad Bzurą, czyli trzy w jednym czasie.
Powód numer jeden dla którego pojechałem, to były testy jerków w rzece. Wiadomo, chodzi o prototypy na Puchar Głowatki, ale i Roniny8 zabrałem ze sobą. Byłem ciekaw, czy ta przynęta, która jest zrobiona z myślą o szczupakach ze stojącej wody, będzie równie dobra na nurtowe kaczodziobe. Zacznijmy najpierw od "Huho 10".
Sam jestem ciekaw, jak będzie się łowić tą przynętą w dużej rzece jaką jest Dunajec. Bzura posłużyła mi za symulator warunków połowu. To było naprawdę zabawne. Pojechałem nad Bzurę i wpisałem się na listę startową "Szczupak Bzury 2013". Potem poszedłem nad rzekę i prowadziłem dziwne obserwacje przynęt zamiast łowić. Musiało to wyglądać dziwnie, bo przyłapałem jednego obserwatora-zawodnika, który zamiast łowić, drapał się w głowę i patrzył co ja za dziwną taktykę połowu szczupaka mam. Przyłapałem go na tym podglądaniu w tej samej chwili, jak kończyłem kilkuminutową zabawę jerkiem w miejscu na dystansie 5 metrów ode mnie. A robiłem to dość długo wyłącznie dlatego, że praca tej przynęty postawionej w nurcie jest świetna.
Miałem ze sobą dwa nieco inaczej wyważone prototypy. Jeden z nich ma przesunięty balast bardziej na ogon, tym samym postawiony w nurcie, szerzej pracował głową, za to drugi poruszał się jak ryba, S w poziomie i S w pionie jednocześnie. Nadto ten z przeciążonym ogonem, popuszczany z nurtem, opadając lusterkuje. Obydwa dają się ładnie trzymać pod prąd "na stopa", i można nimi cudownie grać na niedużej powierzchni. Podbijać lub pociągać, dzięki czemu odchodzą na boki lub unoszą się ku powierzchni, a także popuszczać je do tyłu z nurtem i znów podciągać. Nie wiem , czy takie stacjonarne łowienie w przypadku głowacicy może być skuteczne, ale skoro pstrągi tak się łowi... Ze względu na kiepską przezroczystość i brak osoby do pomocy, nie mogłem sprawdzić na jaką głębokość zanurza się ta przynęta w przypadku postawienia jej na długiej lince. Metr na pewno.
Inne możliwe łowienie, to rzut po skosie w górę rzeki, zatopienie na powiedzmy 1,5 metra i kontrolny spływ w dryfie wachlarzem z krótkimi podbiciami lub poszarpywaniami. Jerkowanie a'la duży streamer.
Ogólnie jest to przynęta, którą łowi się bez silnych naprężeń żyłki, odmiennie od łowienia woblerami ze sterem, lub jerkami do szybkiej jazdy. To z pewnością coś innego, nowe doświadczenie i chociażby dlatego zrobię jeszcze ze trzy sztuki i pojadą na zlot. Nie ma znaczenia, czy zostaną zaakceptowane i przyjęte. Czy sprawdzą się czy też dadzą ciała w łowieniu głowacicy. To kolejne nowe doświadczenie i całkiem dobrze to wyszło jak na koncepcyjne podejście.
Wracając do zawodów. Chłopa było z 50 sztuk, a miarowych szczupaków 2 sztuki. Jak na tą wodę to bardzo kiepsko.
Kiedy już wszyscy pobiegli w górę i w dół, zszedłem pod most, przy którym była zbiórka. Kilka rzutów woblerem w kolorze ostrzegawczym przyniosło szczupaczka z 3 z przodu. No maluch, aż żal. Potem już poszły moje Roniny w ruch i zaczęło się macanie tematu.
Uwierzcie mi, niezłe są na takie rzeki jak Bzura, Narew, Wkra, Bug, czy Warta. W wodzie do 2m można je prowadzić szybko niczym wahadło, kręcąc korbą i równocześnie poszarpując szczytówką. Można je puszczać w dół wolniaków by lustrkowały, podobnie pod nawisy, za wnękami w burtach i wszystkich takich szczupaczych przystankach. Na prostkach i płyciznach wewnętrznych zakrętów można szybko penetrować wodę w poszukiwaniu zdecydowanych na małe co nieco szczupaków. Gdyby nie te 8cm, to bym je na Dunajec posłał, a niechby se chociaż przy ognisku poleżały pomiędzy oscypkami No dobra. W każdym razie drugi krótki wyjechał na Ronina w kolorze płoci i to były wszystkie moje szczupaki tego dnia Był jeszcze jeden strzał w gumę na godzinę przed końcem imprezy. Chciałem gada sięgnąć Roninem z pod drugiego brzegu i jak nie zatnę w jakiś konar... Miałem Ronina.
Miałem też wyczepiasz Surfer nabyty na zahar.eu. Długo czekał na okazję do udowodnienia swoich walorów użytkowych. No nie było gdzie wcześniej, a Bzura pełna zwalonych drzew, to marzenie każdego wyczepiacza Sparowałem go z plecionką 0,50mm i ten jeden wyjazd zwrócił poniesiony wydatek na Surfera, bo Roniny właziły w konary aż miło. Na szczęście właziły w te zaczepy w pobliżu mojego brzegu, poza tym jednym niefartownym przypadkiem. Otóż Surfer, jest bardzo skutecznym wyczepiaczem w rzekach, na dystansie do 10-12m. Co w przypadku łowienia szczupaków jest wystarczające, bo te zazwyczaj łowimy w okolicy brzegu na którym stoimy. Także koledzy wyciągajcie woblery z pudełek i nad rzeki. Wcześniej kupcie Surfera.
Do tej dość długiej notatki z dzisiejszego przedpołudnia dodam, że był też Wepster i jego malowane kredkami woblery.
Słuchajcie teraz ci, którzy zaczynają malować i zastanawiają się od jakiej farby zacząć. Zacznijcie od kredek. Naprawdę. Wejdźcie w wątek Wepstera i zobaczcie co można ciekawego zrobić. To na żywo wygląda jeszcze lepiej. I powtórzę to, co powiedziałem do Kamila - gdybym dzisiaj zaczynał przygodę z woblerami, malowanie zaczął bym od kredek, a dopiero potem przeszedł na farby. Taniej, szybciej, ciekawiej.
Kamilu, dzięki jeszcze raz za transport i kozę
Użytkownik joker edytował ten post 14 listopad 2013 - 21:07