Ja dziś byłem nad Wisłą no i nie tylko - poniżej opisałem co i jak było
Dziś tj, 11.11.2007 wybrałem się na półdniową wyprawę na ryby - cel - sandacz, szczupak i okoń. Zacząłem od Wisły w okolicach Ośrodka AZS posuwając się w stronę Centrum - szybko łowienie mi zbrzydło bo wiało mocno w twarz i strasznie zimno było - połowiłem tam około 1,5 godziny - efekt 1 sandaczyk 33 cm na perłowe kopyto 5,5 cm na 20 g główce. Przejmujące zimno wygnało mnie znad Wisły na jeziorko wśród bloków, zwane BALATON ( ulic nie pamiętam bo nie zwracam na to uwagi) - tam na PUSTO. Z Balatonu przeniosłem się na Jeziorko Kamionkowskie na jakąś 1 godzinę - biczowanie wody dało mi jednego okonia 27 cm Spotkani wędkarze byli na zero. W międzyczasie wiatr ucichł, więc postanowiłem ponownie udać się nad Wisłę w okolice mostu Gdańskiego - główka przed mostem była mocno oblegana przez tzw. gruntowców - jak się potem okazało - gruntowców - mięsiarzy, którzy wszystko co złowili pakowali do reklamówek, a z tego co widziałem były to leszcze, niemiarowe sandacze, klenie i 1 mały boleń - wszystko dostało w łeb i do toreb. Towarzystwo było dodatkowo chamskie -wódka i piwo lały się strumieniami a butelki wędrowały do wody, - usadowiłem się na szczycie główki - tu tylko 3 leszcze takie do 35 cm zaczepione za bok lub w okolicach pyska - szybko się zniechęciłem takim łowieniem ryb. Choć sandacze skubały, nie udało się złowić żadnego. W końcu dałem sobie spokój z łowieniem na tej główce, bo urzędujący tu mięsiarze już się niecierpliwili, kiedy opuszczę szczyt bo oni muszą postawić tu (5 lub 6 wędka) GRUNTóWKę z trupkiem. żałosne to ale prawdziwe. Przeniosłem się na pierwszą główkę za mostem - tu biczowałem jakieś 30 minut, jednak na ZERO. Jak na dzisiejszy dzień, zdecydowanie słabo - zimno, wiatr.... Mimo to wytrzymałem nad wodą od 7:30 do około 12:00...