czy ryby az tak są wrażliwe??
#1 OFFLINE
Napisano 12 październik 2007 - 17:12
Ja doszedlem do innych spostrzezen (byc moze blednych)
Znam wedkarzy ktorzy lowili ryby ktore byly albo okaleczone lub nawet byly oznakowane przez wedkarzy. Ja nie dawno zlowilem szczupaka, ktory wzial mi agresywnie pomimo tego, ze mial calkowicie przelyk spiety kotwiczka wedkarska, a z pyska na dodatek stalka wystawala....
Znajomy zlowil nawet rybe (leszcz 55cm)ktora miala wielki ubytek w ciele prawdopodobnie szarpakowcy lub jakies zwierze
wedkarstwo zna wiele drastycznieszych przykladow.....
mam pytanie
czy aby nie jest tak, ze nie doceniamy sily zycia i nawet ryby ktore wg obiegowych opinii nie powinny miec szans na przezycie (powinno sie ja zabic, a nie wypuszczac)radza sobie niezle; zeruja przystepuja do tarla itd???
czekam na opinie w tej kwestii oraz wlasne spostrzezenia, bo moze i wy lowiliscie zywe trupy
#2 OFFLINE
Napisano 13 październik 2007 - 08:35
#3 OFFLINE
Napisano 13 październik 2007 - 10:17
Widze jasno Twoje intencje pitt. Zważ że to przecież pytanie o opinie więc z tymi badaniami wyjechałeś kompletnie od czapy. To jest chęć rozpoczęcia dyskusji. Jeśli sam prowadziłeś jakieś badania to napisz o nich w kontekście tego tematu. Czyli tzw. konstruktywne zabieranie głosu.
#4 OFFLINE
Napisano 13 październik 2007 - 10:21
Wypuszczanej rybie może udać się przeżyć nieodpowiednie jej traktowanie, ale tym większe jest jej przeżycie gdy potraktujemy ją delikatnie i odpowiednio.
W toku ewolucji przeżyły tylko te geny ryb, które dawały sobie radę z typowymi zagrożeniami ze strony środowiska. Ingerencja człowieka nie jest takim typowym zagrożeniem, na które ryby są odporne. Może zdarzyć się tak, że poprzez nieodpowiednie potraktowanie ryby doprowadzimy do sytuacji analogicznej do tej, w której podróżnicy poprzez zarażenie tubylców zwykłym dla nas katarem czy przeziębieniem, doprowadzali do wymierania nieodpornych plemion.
Wiosek:
O ile ryba może przeżyć kontakt z nami, to minimalizujmy ryzyko, że stanie się odwrotnie.
#5 OFFLINE
Napisano 13 październik 2007 - 10:31
#6 OFFLINE
Napisano 13 październik 2007 - 16:18
W polskim podejściu do C&R jest jak zwykle - więcej uczuć, więcej nerwowych zachowań, więcej mentorstwa, więcej nie zachwianych prawd niż merytorycznej wiedzy w temacie. Polska to kraj kontrastów i bardzo dobrze to widać na przykładzie c&r - z jednej strony cała rzesza wędkarzy dla których celem wędkowania jest zapełnienie lodówki a z drugiej strony garstka zapaleńców dla których każde odstępstwo od zasad c&r (niezbyt zresztą dobrze udokumentowanych naukowo) jest świętokradztwem. Tu potrzebny jest złoty środek, ale oparty na naukowych podstawach a nie na wydaje mi się mentorów i nawiedzonych. Tak więc dopóki nie będzie naukowych podstaw, doputy trzeba się kierować oprócz ogólnych wytycznych c&r także własnym rozumem i doświadczeniem. Najprostszy przykład jaki się mi nasuwa, to sposób odczepiania złowionych, dużych ryb - najlepiej w wodzie, ale co zrobić gdy ryba jest zapięta tak, że w wodzie nie da się tego zrobić - trzeba ją wyjąć z wody, ale co teraz? Odczepiać ją w powietrzu, przyciskając z całej siły do boku aby się nie uwolniła i spadła na ziemię, ścierając przy okazji warstwę śluzu czy może jednak położyć na miękkim podłożu i spokojnie uwolnić od kotwiczki (no, ale dla mentorów to już będzie grzech główny - ryba położona na trawie będzie niechybnie zainfekowana i zaraz zdechnie ! Takich przykładów można by mnożyć. Myślę, że trzeba stosować główne wytyczne, jednak nie należy robić tego ślepo, trzeba być elastyczym i doceniać jednak żywotne siły ryb.
Dla poparcia tego co napisałem, dołączam zdjęcie tegorocznej, około 3 kg rapy, z potworną ale już zagojoną raną na głowie - efektem spotkania ze śrubą motorówki lub szarpakowcem.
Pozdrawiam.
Załączone pliki
#7 OFFLINE
Napisano 13 październik 2007 - 19:36
Tak jak napisałem nie neguję możliwości przeżycia ryby - rany w przyrodzie się zdarzają i ryby to potrafią przeżyć. Jednak na pewno nie jesteś w stanie udowodnić, że spanierowana piaskiem pochodzącym z okolic asfaltu ryba przeżyje. Podobnie jest z innymi, nawet teoretycznymi zagrożeniami. Skoro nie jesteśmy tego pewni - dmuchajmy na zimne.
Bardzo chciałbym, by złowiona ryba przyciśnięta do kurtki, przeciśnięta przez ręce i.... (tu wstawić wszystkie możliwości) przeżywała nawet bez odchorowania. Jednak tak raczej nie jest, więc chyba najlepiej by jak na jmniej to odczuła.
Tak trochę dla wątpiących przykład:
Załóżmy, że czasami wracając do domu w nocy złapią nas jacyś podejrzani ludzie. Efekt jest jednak taki, że przeżyjemy (np policja ich wystraszyła albo sami uciekliśmy). Jeżeli potraktują nas nożem po ręku, to raczej to przeżyjemy. Co jednak się stanie jak zbyt często to się będzie zdarzać, albo nie trafią i ugodzą nas w brzuch...
Warto czasami pomyśleć w takich kategoriach i wątpliwości znikają
#8 OFFLINE
Napisano 14 październik 2007 - 23:18
To ja może podam przykład z praktyki rybackiej a mianowicie przeżywalność ryb po przeprowadzeniu sztucznego tarła, dla przykładu niech to będzie lipień. Każdy chodowca dogląda swych tarlaków (wiadomo od nich zostanie pobrany materiał, z którego bedzie miał poźniej ryby) zbiorniki w których je przetrzymuje są najlepszymi jakie posiada utrzymuje je w idealnej czystości, karmi te ryby najlepszą paszą z dosatkiem witamin, minerałów itd. Wszystko po to aby ryby były w idealnej kondycji a materiał od nich uzyskany był najwyższej jakości, mamy więc do czynienia z rybami zdrowymi i silnymi...tarlaki przed pobraniem od nich mlecza czy ikry są usypiane za pomocą anestetyków (po to aby ograniczyc ich stres do minimum oraz aby sie nie wierciły podczas przeprowadzania terła) co mogło by doprowdzić do wyśliźnięcia się takiej ryby z ręki i jej upadku na ziemię lub uszkodzeń powłok jej ciała przez osobę przeprowadzającą tarło, która w utrzymanie nie uśpionej ryby musiała by włożyc znacznie wiecej siły niż w trzymanie ryby wprowadzonej w stan narkozy, mimo tych wszystkich zabiegów znaczna część tarlaków ginie w kilka dni po tarle, z powodu infekcji, pleśniawki. Chodowca widzi śnięte ryby gdyż pływają one do góry brzuchem w stawie. My wędkarze generalnie nie widzimy tych ryb, którym się nie udało przeżyc spotkania z nami mimo ze je wypuściliśmy (ja osobiście widziałem jak 3 pstrągi mimo, że obchodziłem się z nimi możliwie delikatnie popłyneły do góry brzuchem. Dodam, że było to w czerwcu gdy woda w rzece była ciepła, koło 20 stopni, do tego stres zwiazany z holem i kwas mlekowy powstały w ich mięśniach i było to dla nich za dużo:( ) Myśle, że to co napisalem uzmysłowi jak delikatne mogą być ryby. Oczywiście położenie ryby na trawie będzie dla niej lepsze niż spędzenie przez nią tego samego czasu na piasku, tak samo lepsze będzie dla niej podebranie ówcześnie zmoczoną dłonią niż tą samą suchą ręką. Nie uważam się za żadnego mentora ani skrajnego c&r-owca, ale mogę cię zapewnić, że im krótszy ryba będzie miała z nami kontakt poza wodą tym lepiej dla niej i tym wieksza szansa jej przeżycja....pozdrawiam
#9 OFFLINE
Napisano 15 październik 2007 - 08:43
Pozdrawiam
#10 OFFLINE
Napisano 15 październik 2007 - 08:58
O sposobach podejścia do C&R dyskutowaliśmy szeroko stosunkowo niedawno , a ta dyskusja jest wciąż czytana przez wielu, mimo, że zamknięta.
W sprawach podsumowania ciekawych badań nad wędkowaniem C&R chciałbym, tym, którzy jeszcze nie czytali, zaproponować zapoznanie się z opracowaniem przygotowanym przez Ministerstwo Zasobów Naturalnych Ontario, a udostępnionym w tłumaczeniu na WCWI , w dwóch częściach , wraz z zaleceniami dotyczącymi C&R i fotografowania ryb zgodnego z C&R .
Pozdrawiam serdecznie
Jerzy Kowalski
#11 OFFLINE
Napisano 15 październik 2007 - 12:22
Jedni łowili brutalnie, na mocny sprzęt, hol siłowy, brutalne zdzieranie z haka, wycieranie ryby ze śluzu szmatą i chulp do zbiornika nr 1.
Drudzy łowili delikatnie, delikatnie zdejmowali z haka, moczyli dłonie przed delikatnym zdjęciem - i chlup do zbiornika nr 2.
Potem (po jakim czasie?) sprawdzili, że wyniki były pi razy oko takie same... stąd wniosek... całe to cackanie się z ryba jest przesadą.
#12 OFFLINE
Napisano 16 październik 2007 - 09:22
To rzeczywiście jacyś straszni naukowcy .... tak postepowac z rybami....
Czy mógłby Pan przybliżyc materiał, który Pan czytał? Jakieś łącze, czy bodaj tytuł i autora? Czy czytał Pan oryginalną pracę czy też czyjś komentarz do niej?
Zachęcam do przeczytania opracowania wydanego przez Ontario MNR, do którego łącze podałem. Tam jest omówienie prawie 120 prac badawczych wymienionych w bibliografii i zalecenia sfomułowane na podstawie ich analizy.
Wskazują na istotne elementy, ważne w obchodzeniu się z łowionymi rybami, których stosowanie nie jest przesadą, a raczej podstawą postepowania z jakąkolwiek rybą, która zamierza się wypuścić (w tym przede wszystkim z rybami, które należy wypuścić, bo są chronione okresem czy wymiarem ochronnym).
Pozdrawiam serdecznie
Jerzy Kowalski
#13 OFFLINE
Napisano 16 październik 2007 - 09:51
Naukowcy są różni... są i tacy, którzy profesury porobili na udowadnianiu, że bez odławiania ryb sieciami, najlepiej niewodami - jezioro zamiera.
Udowodnili też, że odławianie ryb prądem, nie szkodzi narybkowi itp. itd.
#14 OFFLINE
Napisano 16 październik 2007 - 10:21
#15 OFFLINE
Napisano 16 październik 2007 - 10:31
Nie pamiętam już gdzie to było... parę lat temu...
Naukowcy są różni... są i tacy, którzy profesury porobili na udowadnianiu, że bez odławiania ryb sieciami, najlepiej niewodami - jezioro zamiera.
Udowodnili też, że odławianie ryb prądem, nie szkodzi narybkowi itp. itd.
Panie Piotrze,
Sądzę, że to duże uproszczenie ... nawet nadmiernie duże uproszczenie .....
Obawiam się też, że takie opinie należą do gatunku obiegowych i demagogicznych ..... oraz, że opierają się (jeżeli w ogóle) na bardzo wybiórczej i tendencyjnej lekturze oraz na bardzo powierzchownej znajomości tych zagadnień ....
Pozdrawiam serdecznie
Jerzy Kowalski
#16 OFFLINE
Napisano 16 październik 2007 - 11:06
Napisałem to aby uzmysłowić niektórym że szybki hol nie zawsze jest najlepszą metodą, która zwiększa przeżywalność ryb, czasami wręcz odwrotnie
#17 OFFLINE
Napisano 17 październik 2007 - 21:10
Nie wiem skąd są te informacje ale chciał bym znać ich źródło jeśli jest to możliwe. Bo takiej bzdury (bez urazy) to już dawno nie czytałem. PS. Są dużo lepsze sposoby aby wykończyć jezioro niż niewód.
#18 OFFLINE
Napisano 19 październik 2007 - 08:26
Ale przy całej fachowości fachowców i zaciętości z jaką IRŚ opiekuje się naszymi wodami (PZW) - to ryb powinno byc mnóstwo.
W Szwecji (itd) nie łowi się sieciami na wodach śródlądowych, więc jest tam dno! Wiadomo... brak nalezytej opieki fachowców...
Nie to co u nas...
#19 OFFLINE
Napisano 19 październik 2007 - 10:23
Z tym stwierdzeniem się nie zgodzę, łowi się sieciami na wodach śródlądowych w Szwecji! Widziałem na własne oczy sieci na jeziorze Asunden. Nawet gospodarz, u którego byliśmy, miał sieci, które czasami rozstawiał. Z tym że robią to osoby prywatne.W Szwecji (itd) nie łowi się sieciami na wodach śródlądowych
#20 OFFLINE
Napisano 19 październik 2007 - 10:58
Użytkownicy przeglądający ten temat: 2
0 użytkowników, 2 gości, 0 anonimowych