Dzisiaj udało mi się wyskoczyć na moją ukochaną Wierzycę wijacą sie 300 metrów od domu. Celem były oczywiście lipionki na muchę. Przykre wnioski. Od kiedy rzeka jest dzierżawiona przez spółdzielnię Troć nie jest już woda pstrągową. Efekt- wydeptane ścieżki przez spławikowców młócących na kopaną muchę pstrągi i lipienie.Przez trzy godziny tylko ok. 30 lipionków w tym może 7-8 wymiarowych. W bankowych miejscach pojedyńcze ryby-tak przetrzebione.Więcej się działo tylko w nietypowych ,bądź trudno dostępnych z brzegu nurtach. Spotkałem jednego barbarzyńce który chciał zapakować przy mnie do torby 20-paro cm lipenia. Po mojej stanowczej interwencji słownej wypuścił go. Pewno w innych miejscach napakował takich bez ograniczeń.
Wątek ten otworzyłem jednak w innym celu.
Pewne żyjątko dało mi wiele radosci
To słodkowodna gąbka. Serce sie raduję na myśl że tak poprawia się czystość naszych wód. Kiedyś Wierzyca była często i mocno truta przez umiejscowione w jej biegu mleczarnie , gorzelnie i garbarnie.Mam nadzieję że idą lepsze czasy i jeśli tylko rzeka poradzi sobie z plagą wydry na dwóch nogach, to moze jeszcze być pięknie z rybkami.
Zrobiłem dwa zdjęcia telefonem, więc jakość nie oddaje rzeczywistego piękna.