Witam kolegów po kiju. Wędkuję od 10 lat, w większości jest to spinn, ale bywa że zasadzę się ze spławiczkiem.
Jako że lubię poszerzać wędkarskie horyzonty toteż zainteresowałem się castingiem, moje pytania brzmią: co ma w sobie takiego ta metoda że wielu przedkłada ją ponad inne, dlaczego właśnie cast a nie spinn, jakie są zalety i wady (a są takie?) tejże metody połowu. Wybaczcie to, być może, naiwne pytanie, ale pośród wielu postów natury techniczej nie odnalazłem odpowiedzi na me pytania, pewnych rzeczy się domyślam ale i do końca nie jestem pewien odpowiedzi których sam sobie udzieliłem 
Jednym słowem chodzi mi o to co jest sednem castingu, no i rzecz jasna jak on wypada w konfrontacji ze spinem.
pomijajac fakt, ze to, powiedzmy sobie szczerze, naiwne pytanie, jest nie tylko zadawane dwa razy do roku to zawsze konczy sie tak samo: udowadnianiem wyzszosci swat X nad swietami Y i opisywaniem osiagow rzutowych, np. przerzut amazonki smuzakiem, lub opisem szpanu i szoku jaki sie wywoluje widokiem multiplikatora we wsi, co czasami prowadzi do samoczynnego wyskakiwania wsiowych pieknosci z fig lub prezenia sie w brudnej halce nad brzegiem bugu 
a tylko przy odrobinie szczescia nie ma zbytniej pyskowki, mordobicia i jatki jak po zabawie w remizie (ostatnio to chyba z 200 metrow wirtualnego plota na sztachety poszlo) 
a odpowiedz na pytanie jest na tyle prosta co przewrotna: nie znajdziesz jej w internecie, na zadnym forum tylko nad woda, no chyba, ze lowisz glownie przy pomocy extreme bass fishing 2
to ostatnio nawet rezygnuję z super lekkiego łowienia np. Meppsami 0,1 czy nawet 2 .
