Daniel,
W zasadzie wszystko, czego bym tu nie napisał, jest obarczone takim marginesem błędu, że można by tego nie czytać - próba jest dość mała. Łowiłem sandacze na trolling i w lutym, i w marcu (poza PL), i w listopadzie. Trafiałem ryby m.in. na Shakery 6" z hakiem 10/0, bulldwagi 20cm podobnie zbrojone, na gumki 10-12cm i oczywiście na woblery, w tym np. Hornety 5". Brały na wodzie 1,5m, brały na 2-3m, brały na 5-6m. Nie zauważyłem aby kombinowanie z prędkością w przeciętnym zakresie "szczupakowym", tj. 3-4,5km/h miało jakieś istotne przełożenie na brania. Jak żarły, to żarły, bywało, że seryjnie. Brania bywały bardzo gwałtowne, innym razem czuć było tylko delikatne puknięcie w przynętę. Jak nie żarły, to można było pływać jak po studni.
Na Wiśle pływałem za sandaczem praktycznie jak za sumem, w tym roku skutecznie, bo przestawiłem się z klasy 40 na 30lb. Spadła mi tylko jedna mała i jedna duża ryba. Brania były w 100% delikatne, o niebo mniej wyczuwalne niż sumowe je...ęcie. Z prądem też brały, większe prędkości wabika nie stanowiły dla nich problemu, choć większość (podobnie jak większość sumów) złowiłem pod prąd.
Jakbym miał wybrać typową przynętę, byłby nią mocno kolorowy, smukły wobler, który schodzi od 3 do 6-7m w zależności od wypustu, prowadzony ze średnią prędkością. I to nie dlatego, że łowię głównie na woblery. Jeżeli chodzi o szczupaki, to nauczyłem się doceniać gumy - bywają niezastąpione. Ale jakoś do sandaczy i grubych okoni bardziej mi basują hardbaity