Łowienie nocą nie jest dla każdego, łatwo złamać nogę, upaść, wpakować się po sam worek w bobrową dziurę, podrzeć spodnie, bluzę, spotkać się z dzikiem na dystansie kilku centymetrów itd... to należy zaznaczyć na początek.
Nie lubię siedzieć w jednym miejscu bo przecież dalej mogą pływać duże ryby ...
Mimo, że jest noc i ryby nie widzą naszego ciała to tak samo jak my wyostrzają się im pozostałe zmysły więc jeśli chcesz dużą rybę trzeba być cicho i chodzić nie dotykając gruntu szczególnie w miejscach gdzie są kamienie i przenoszenie drgań jest duże...
Łowienie nie polega na strzelaniu z woblera do wody, każdy bezsensowny i nieprzemyślany rzut to szansa na wypłoszenie dużej ryby, lepiej wypuszczać wobler niż bombardować nim wodę. Ryby nocą dają się zlokalizować po śladach na jej powierzchni i nie mam tu na myśli boleniowego pałowania a wręcz przeciwnie subtelne znikanie sieczki z powierzchni wody lub burt.
Metoda wstecz, mało doceniana a jednak piekielnie skuteczna nocą jest wręcz podstawową bronią.
Przynęty trzeba dopasować do sytuacji tak samo jak w dzień i tak samo jak w dzień należy je zmieniać gdyż ryby nocą dość szybko się uczą.
Jeśli chcesz złowić ryby średniej wielkości dla danego cieku nie bierz do siebie mojego postu.