Odszedł jeden z ciekawszych pisarzy ostatnich lat.
Mrożek.jpg 46,84 KB 36 Ilość pobrań
Zaloguj się lub Zarejestruj by otrzymać pełen dostęp do naszego forum.
Napisano 16 sierpień 2013 - 10:25
Napisano 16 sierpień 2013 - 10:37
Wychowałem się na nim, kształtował mnie. Tango czytam średnio co trzy, cztery lata wciąż od nowa... Smutno.
Napisano 16 sierpień 2013 - 12:18
nikt nie zyje wiecznie, taki swiat jak czytam niektore zadymy na naszym forum, to prawie zawsze przypomina mi sie ten fragment:
(...) Wesele trwało w pełni, gdy jakoś przed jedenastą wyskoczył na środek młody Smyga zza rzeki, tancerz zawołany, pieśniarz i filut. Okręcił się parę razy, stanął przed orkiestrą i zaśpiewał na poczekaniu:
Już się przed wsią naszą
jasna przyszłość mości,
przez szczęście społeczeństwa
do szczęścia ludzkości!
Oj, dana, oj, dana!
Bardzo się to wszystkim spodobało. Powstał śmiech i głośne brawa. Ale już młody Pieg odbił się, wyciął hołubca, czapkę na bok skręcił i zaśpiewał w odpowiedzi:
Najpierw trzeba zacząć
od spraw moralności:
do szczęścia społeczeństw
przez ducha czystości!
Hop, dziś!
Na to znowu śmiech i brawa. Poniektórzy zaczęli krzyczeć na Smygę, żeby Piegowi się odciął. Ale ten nic nie rzekł, jeno cichaczem Piega zaszedł i niespodziewanie wypalił go głowicą atomową, co ją miał schowaną za pazuchą. Pieg zatoczył się i zaczął promieniować, ale zdążył jeszcze guzik u surduta nacisnąć i z wyrzutni, co ją miał ukrytą w prawej nogawce, rakietę średniego zasięgu prosto w czoło tamtemu puścił. Byłby niewątpliwie Smygę wykończył, gdyby nie to, że mu ostatni człon rakiety nie odpalił i przez to nastąpiła dewiacja z kursu. Cofnął się Smyga, zakołysał i oparł o barierę cieplną, ale ta pękła i Smyga poleciał w głąb temperatury, przy stale wzrastającym jej współczynniku.
— Ludzie, co robita?! — zawołał ojciec panny młodej, wskazując na staroświecki, ścienny licznik Geigera.
Ale już gwałt się podniósł i rwetes, i na środku izby zaczęły szybko wyrastać ogromne niebieskie paprocie - zwyczajna rzecz przy wzmożonej radioaktywności w zamkniętym pomieszczeniu. Już i inne rakiety latać zaczęły, jeden tylko Bańbuła zachował przyzwoitość i konwencjonalnie rżnął nożem. Wtem gwizd ostry się rozległ. To gospodarz, widząc, że inaczej gości nie uspokoi, skoczył do domowego rezerwuaru, odkręcił kurek i gazy bojowe na izbę puszczając, rozpoczął zakażanie. (...)
Napisano 16 sierpień 2013 - 12:55
"oby pamięć trwała"
jeden z Jego rysunków ... .
mrozek.jpg 66,66 KB 12 Ilość pobrań
Użytkownik @Wojti edytował ten post 16 sierpień 2013 - 12:56
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych