Skocz do zawartości

  •      Logowanie »   
  • Rejestracja

Witaj!

Zaloguj się lub Zarejestruj by otrzymać pełen dostęp do naszego forum.

Zdjęcie

TROUT fishing ...fascynacja


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
1319 odpowiedzi w tym temacie

#621 OFFLINE   papur

papur

    Forumowicz

  • +Forumowicze
  • PipPip
  • 278 postów

Napisano 21 czerwiec 2010 - 00:27

widzialem w tv, nie dajcie sie tam...
herbaciane pstragi super i zdjecia fajoskie, udany wypad, zazdroszcze
pozdro

#622 OFFLINE   jerry hzs

jerry hzs

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 3338 postów
  • LokalizacjaChicago

Napisano 25 czerwiec 2010 - 06:01

Niedziele ktora minela kilka dni temu zostala w calosci poswiecona Herbacianemu Strumieniowi . Zaczelismy z Tadkiem o 9.00 rano odcinek z ktorym zapoznalismy sie tydzien wczesniej ...nazwijmy go B . W piatek tu fajnie dolalo . Jadac bylismy wiec zaniepokojeni jaka wode zastaniemy . Herbaciany byl minimalnie tracony ale wcale nie wyzszy niz wczesniej . Pogoda sloneczna , wilgotnosc srednio-duza co zapowiadalo na sloncu okropne meczarnie . Nasze szczescie to to ze ten cudowny odcinek idzie w calosci nieomal przez las . Mialem potrojne zabezpieczenie przeciw komarom . Male elektroniczne urzadzenie wielkosci zapalniczki w kieszonce , koszule Ex Officio koloru niebieskiego zabezpieczajaca przed insektami i dodatkowo spryskalem sie spreyem . Jak poprzednio najpierw pokonalismy droge w dol strumienia aby potem isc pod prad i byc niewidocznymi dla pstragow . Przerobilismy wiec caly ten odcinek az do mostku . Bardzo malo wyjsc pstragow i ich spady lub tracenie tylko bylo jedynymi momentami podnoszacymi adrenaline . Tu na tym odcinku siada Tadkowi na stary model z Czarnego jeden sredni pstrag i jemu robimy kilka zdiec . Na mostku przy samochodzie posilek , plyny , Tadek papierosek a ja dymek wacham . Przed nami poznanie bardzo dlugiego odcinka nazwiemy go C . Trudnosc polega na tym ze ruszamy w Herbaciany od samochodu i przerobiwszy strumien na tym odcinku czeka nas dluuuga droga powrotna . Idziemy wiec . Strumien nadal idzie przez lasy . Brzegi sa w wysokich lasach dostepne ale w niskich i lakowych strasznie zakrzaczone , pelne akacji dzikich agrestow , orzyn ...kolce , kolce i jeszcze raz kolce . Sa momenty ze tylko brodzenie pod prad strumieniem pozwala nam sie posuwac w tej Amazonii . Jest juz okropnie goraco , Mamy jedna butelke wody i gumy do zucia . Kazdy zakrecik , burtke , rowek obrzucamy pelni nadzieji ze cosik wyjdzie . Herbata jest coraz bardziej klarowniejsza ale rowniez plytsza . Wiele odcinkow jest nie do rzucenia bo galezie krzakow zwisaja nad woda na dluzszych odcinkach stanowiac piekne kryjowki . Pstragi sa wiec schowane i ostrozne . Mysle tez ze z tych co juz zlowione kiedys byly widac po grubosci ze maja tu mase zarcia . Przerabiamy ten odcinek na ostatnich nogach bez wiekszych rezultatow . Pstragi jak wychodza to nie powtarzaja i nie maja zamiaru konkretnie dziabnac . Na tym odcinku spada mi z 7 Minnowa RR pod samymi nogami cos pod 40 . Jedynym plusem tej drogi przez meke jest to ze ten nowy dla nas odcinek C zostal rozpoznany na przyszlosc . Trafiamy na koncu drogi na bar . W barze witaja Tadka piwem a mnie coca cola . Siadamy na stoleczkach ...ten bar uratowal nas przed padnieciem . Za chwile mily gest od firmy ..jajeczka na twardo i krakersy . Ludzie Wisconsin to -good pipol- :mellow: . Po 15 minutach dochodzimy do siebie i ruszamy z powrotem do samochodu . Droga mija nam na gadaniu o bar- cudzie i ludziach Wisconsin . Przy samochodzie spotykamy miejscowego farmera z dziecmi . Opowiada o 26 calowym [ 62 cm ] pstragu zlowionym kiedys na rosoweczke ...nadchodzi nas mysl wariacka bo zamierzamy znowu zrobic odcinek B . Nigdy mi sie nie zdarzylo aby robic jeden odcinek dwa razy przez dzien . To pomysl Tadka ...mowi ze czesto tak robil i rozne rezultaty byly takich eksperymentow ...rano ani wyjscia a po pod wieczor orgia polujacych pstragow . Robimy wiec ten eksperyment mimo wielu juz km w dupskach . Zgodzilem sie bez wiary czy dojde . Przechodzimy wiec jeszcze raz ten sam odcinek . Niestety nadal z mizernymi wynikami . Z komarami jest 3 do 0 bo mam trzy ugryzienia w nadgarstki ...rekawy koszul byly podwiniete a sprey zmyla woda strumienia bo czesto sie schladzalem . Prawa nogawka spodni mi przeciekla , gdzies ja rozerwalem . Gdy konczymy jest przed 21.00 . Strumienie pstragowe sa jak kaprysne kobiety ..raz daja ...raz nie ...chocbys nie wiem jak sie staral . To nie jest porazka , to kolejne doswiadczenie ...ja tu wroce ...bo kocham Labirynt :D B) a Labirynt kocha mnie ...tylko sie droczy ot takie pieszczoty :lol: jerry hzs

Herbaciany Strumien w puszczy

Załączone pliki



#623 OFFLINE   papur

papur

    Forumowicz

  • +Forumowicze
  • PipPip
  • 278 postów

Napisano 25 czerwiec 2010 - 06:43

a ja jestem z Wisconsin :lol: jak zwykle swietnie, kiedys tez trafilem do takiego baru na koncu swiata, na poczatku nie chcieli nas obsluzyc tzn barman nie zauwazal naszych obcych mordek, ale za chwile weszla zza brudnej kotary barmanka....i to nie bylo w Wisconsin
pozdro i gratulacje

#624 OFFLINE   jerry hzs

jerry hzs

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 3338 postów
  • LokalizacjaChicago

Napisano 25 czerwiec 2010 - 17:05

Generalnie ludzie sa mili ale trzeba sie odpowiednio zachowac i pokazac ze sie szanuje ich teren a przez to ich samych . Nasz problem kiedy nie ma Jacka to slaby angielski ...a tu trzeba sie dogadac po prostu . Mysle ze oni nas calkiem nie rozumieja ale widza to cos w naszych oczach ...to cos to pstragi :mellow:
Wobler z Czarnego ktory jest na zdieciu zostal zagubiony w akcji . Jest to jedyna stracona przyneta . Generalnie wszystko teraz gdy wchodzimy do wody jest do odzyskania gdy sie zaczepi . Ten z Czarnego zostal odstrzelony w przybrzezne krzaczyska i nie znalezlismy go . W przypadku najscia na miejscowke dobrze rokujaca i zlapania zaczepu nigdy od razu nie szarpiemy czy wchodzimy zeby uwolnic przynete . Najpierw pozwalamy obrzucac ja drugiemu ...czekajac cierpliwie :angry: :lol: i liczac ze nic nie wyjdzie :lol: ...dopiero po obrzucaniu wchodzimy w strumien i ploszymy pstragi uwalniajac przynete . Na tej wyprawie naszlem jedno miejsce z ktorego widzialem jak pstragi zbieraly z powierzchni robiac -chlup- . Nie bylem w stanie tam dorzucic bo nawisy galezi nie pozwalaly ...patrzylem i podziwialem :D B)

#625 OFFLINE   remek

remek

    Administrator

  • Administratorzy
  • 26625 postów
  • LokalizacjaWarszawa
  • Imię:Remek

Napisano 26 czerwiec 2010 - 11:11

Jurku, tradycyjnie już - pięknie! A co to za aparacik odstraszacz i czy skuteczny?

#626 OFFLINE   jerry hzs

jerry hzs

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 3338 postów
  • LokalizacjaChicago

Napisano 26 czerwiec 2010 - 16:44

To jest breloczek wielkosci zapalniczki firmy Williams Joseph . Mozna go trzymac w kieszonce lub powiesic gdzies na klacie jako breloczek . Zaznaczam ze mimo tego zabezpieczamy sie jeszcze odziezowo i chemicznie ...chemicznie przynajmniej rece . Jak wspomnialem mialem trzy ugryzienia w nadgarstki ale chodzc w strumieniu i myjac rece zmylem te chemie . To druga wyprawa gdzie praktycznie mamy spokoj z moskito ...a kraza wokol nas bo slychac .
aha... ten breloczek kosztuje 10$

#627 OFFLINE   remek

remek

    Administrator

  • Administratorzy
  • 26625 postów
  • LokalizacjaWarszawa
  • Imię:Remek

Napisano 26 czerwiec 2010 - 16:47

Dzięki! Jurku to jest takie urządzonko jak w linku? http://www.williamjo...product_28.aspx

#628 OFFLINE   jerry hzs

jerry hzs

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 3338 postów
  • LokalizacjaChicago

Napisano 26 czerwiec 2010 - 16:48

dokladnie to samo :mellow:

#629 OFFLINE   remek

remek

    Administrator

  • Administratorzy
  • 26625 postów
  • LokalizacjaWarszawa
  • Imię:Remek

Napisano 26 czerwiec 2010 - 16:49

O .. dzięki wielkie. Kiedy teraz wybywacie na kolejną wyprawę?

#630 OFFLINE   jerry hzs

jerry hzs

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 3338 postów
  • LokalizacjaChicago

Napisano 26 czerwiec 2010 - 16:50

Co za cholerny burzowy cykl ..dzis w nocy potezna burza z ulewami przeszla nad Minnesota , Wisconsin i zahaczyla tez o nas w Chicago ...czy tak musi byc przed kazdym weekendem ? ...nie mam pojecia gdzie tu pojechac ? :unsure:

#631 OFFLINE   papur

papur

    Forumowicz

  • +Forumowicze
  • PipPip
  • 278 postów

Napisano 26 czerwiec 2010 - 17:21

dokladnie, ja wyruszylem z domu o 1 w nocy, 20 minut drogi, wypakowuje sprzet i praktycznie wracam do domu :(

#632 OFFLINE   jerry hzs

jerry hzs

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 3338 postów
  • LokalizacjaChicago

Napisano 26 czerwiec 2010 - 17:24

Caly wieczor przed ta burza mogl byc bardzo obiecujacy.... :unsure:

#633 OFFLINE   papur

papur

    Forumowicz

  • +Forumowicze
  • PipPip
  • 278 postów

Napisano 26 czerwiec 2010 - 17:41

nie chacialem wczesniej wyjezdzac bo u nas jest summer fest, miasto zakorkowane jechalbym godzine albo lepiej, pomyslalem wiec, ze w nocy wyskocze

#634 OFFLINE   jerry hzs

jerry hzs

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 3338 postów
  • LokalizacjaChicago

Napisano 27 czerwiec 2010 - 03:40

Mamy sobote , pozny wieczor i nadchodzi nastepny sztorm ... :unsure:

#635 OFFLINE   jerry hzs

jerry hzs

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 3338 postów
  • LokalizacjaChicago

Napisano 03 lipiec 2010 - 05:53

Mamy piatek , pozny , goracy lipcowy wieczor ...weekendu nadszedl czas ...Przygoda wzywa nas B)...

#636 OFFLINE   jerry hzs

jerry hzs

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 3338 postów
  • LokalizacjaChicago

Napisano 05 lipiec 2010 - 02:24

Tydzien temu w niedziele potezna burza zgonila nas z Tajemnej River . Burza ta juz od piatku przetaczala sie przez Minnesote , Wisconsin , Illinois zeby w koncu przejsc nad jeziorem i obrac kierunek na Pensylwanie a nastepnie zmlocic stany nad wschodnim wybrzezem . Po tej burzy nastala u nas cudowna pogoda ktora ma te wartosc ze krystalicznie czyste powietrze z nad Kanady zastapilo wilgoc i parowe wszechobecna w Chicago w okresie lata . W dzien sliczne slonce , lekki zefir a w nocy chlod i zeskosc pozwalajaca odpoczac snem przy otwartych oknach . Byl to tez idealny czas na wyprawy ...tylko ze w tym czasie -sie pracuje sie- wiec mozna bylo tylko pomarzyc ...lub pojechac na wieczor do Portu Remka i pocwiczyc lososiowate ...co Tadek , Jacura i wielu innych czynilo . Ja pracujac na 2 zmiane tylko moglem liczyc ze ta pogoda utrzyma sie az do weekendu . Z dnia na dzien temperatura rosla o jeden stopien a wilgotnosc o 1 % i juz na niedziele zarysowaly sie zaczatki burz [ przed chwila wlasnie popadalo ] . Biorac to pod uwage zaplanowalem z Tadkiem ze juz w sobote sprobujemy przeleciec strumyki za pstragami . Wyruszylismy wiec w jeszcze zeski sobotni ranek kierujac sie do Labiryntu . Plan obgadalismy po drodze . Herbaciana ostatnio bardzo nam krazy po glowie wiec tam kierujemy pierwsze kroki . Robimy odcinek B czyli od Baby Yagi do mostku . Idziemy wiec najpierw przez las pod Rancho Baby Yagi , nie za blisko zeby nas wilki nie poczuly i schodzac nad brzeg Herbacianego idziemy pod prad obrzucajac miejscowki ktore juz znamy i wiemy jak sie ustawic ...to czwarte tu juz nasze wejscie . Ze zdziwieniem zauwazamy ze stan wody jest najnizszy jaki zastajemy w tym roku . Wiekszosc strumienia wyplycona i praktycznie nie do lowienia . Zdalismy sobie sprawe ze pstragi beda pochowane , ostrozne i nieskore do wspolpracy . Cale szczescie w strumieniu jest duzo miejsc z dolkami , podmyciami , powalonymi drzewami i to dawalo szanse ze cos skusimy . Cala nasza tu wedrowka idzie przez las . Mimo ze slonce bardzo przypiekalo bylismy mocno oslonieni i to lagodzilo gorac przedpoludnia . Przed wyjsciem nad wode oczywiscie zastosowalismy wszystko co mamy przeciw komarom . Koszule Buzz Off , nadajniczek i spraye . Mimo tych zabezpieczen tym razem zaliczylem kilka ugryzien po szyji i w rece . Dlonie sie myje wiec spray splywa po czasie i trzeba by powtarzac psikanie a ja tego nie robie . Podobnie jest z karkiem , po jakims czasie tez trzeba by spsikac sie ponownie bo zapach zanika . I tak walka z komarami trwa a my wedrujemy ...i wspominamy wiosenne wedrowki kiedy nie ma ani komarow ani goraca . Nasza wedrowka , przedzieranie sie przez krzaki , walka z komarami to nic gdy pstragi gryza i zapomina sie o Bozym Swiecie . Niestety przy tak plytkiej i przeswietlonej wodzie mamy tylko kilka wyjsc , skubniec a wyciagniete pstragi to pstrazki juniory . Na tej wyprawie powrocilem do plecionki Power Pro 10 lb green dark . Pierwszy raz lowilem tez tylko na agraweczke Spinwala 16 bez kretlika nastawiajac sie wylacznie na woblery . Od poczatku wyprawy zaczalem lowic na Teno Salmo i tylko na Teno lowilem do konca wyprawy . Ostatnio Yoko mnie powiadomil ze juz jest nowy katalog Salmo na rok 2011 i Teno wrocilo do katalogu z nowymi kolorami ...a u mnie na pierwsza linie frontu . Od tego woblera zaczalem moja Przygode z Pstragami i ten wobler traktuje wyjatkowo . I Teno mi odplaca ...dochodzimy do plytkiego odcinka a pod przeciwleglym brzegiem burtka metr gleboka i metr szeroka , nad burtka ponachylane trawy tworzac zaslone dla potencjalnych mieszkancow . Rzucam mojego Teno kolor Spotted Paar ktorego zolto oliwkowy kolor pasuje do herbacianej wody pod prad , pod przeciwlegly brzeg na ukos . Wobler splywa okolo metra gdy spod kepy zwisajacej trawy wychodzi Mistrzunio i nie pyka , traca tylko zagryza konkretnie . Schodze z brzegu do wody zeby miec lepsze pole manewru . Wszystko idealnie widac bo juz jest na plyciznie ktora tu stanowi cala szerokosc strumyka . Tadek akurat w tym momencie lowil stojac ponizej na przeciwleglym brzegu . Gdy ja holuje on stoi na tej skarpce z pod ktorej wyszedl Mistrzunio i pstryka mi zdiecia akcji . Po chwili chcemy Mistrzunia zmierzyc , wyglada na oko okolo 42-43 cm . Niestety przy probie wyhaczenia szarpiac sie wbija mi kotwiczke pod paznokiec . Udaje mi sie po chwili wyjac hak ale rezygnuje z mierzenia bo czas dziala na niekorzysc i obawiam sie powtorki z przeszlosci . Mistrzunio jest zaczepiony za pyszczek wiec nie ma problemu ale gorac , hol i cala akcja trwa kilka chwil . Ustawiam wiec Mistrzunia pod prod i po chwili delikatnie puszczam , Tadek pstryka jeszcze zdiecia bo ryba stoi , wachluje ogonem i dochodzi do siebe zanim pomalutku odplywa na glebsza wode . Stojac w wodze czuje ze mam wode w stopach moich gaci . Obie nogawki przeciekaja . Nic to ...jest lato . Dochodzimy pomalu do mosteczku konczac odcinek . Samochod nagrzany jak piec . Wlaczam air condytioner i zabieramy sie za jedzonko ...kielbaska , buleczka , musztarda ...tradycyjnie . Nastepnym punktem wyprawy jest nowy odcinek Herbacianego Strumienia , jest to odcinek A . Nigdy jeszcze go nie robilismy . Jest krotki i bardzo ciekawy ...ale.. jak bedzie wiecej wody . Tu mam malutkiego Trout Brooka na Teno ktorym lowie caly czas . Brooka natychmiast wypuszczam i ciesze sie ze chociaz jednego pstraga udalo mi sie tu zlowic . Ten odcinek konczymy szybko ta jedna rybka , mimo to jestesmy zadowoleni bo przeszlismy go poznajac niuanse jego rewirow . Trzeci plan to odwiedzenie Choinkowej River . Tu gdy zajezdrzamy zastajemy metna wode jakby wczoraj padalo co nas zadziwia na minus . Jedziemy wiec w gore strumienia zeby czysciejsza trafic wode . Robimy odcinek gdzie kiedys na Jacka napadly zmije . Slonce jest w zenicie a my tu mamy odcinki lakowe poprzelatane nielicznie grupami drzew . Wiele z tych drzew lezy w wodzie tworzac nizwykle obiecujace miejscowki . Tadek tu wyciaga 3 pstragi , ja mam tylko wyjscie bez powtorki . Gdy zanurzamy sie w odcinek lakowy dostajemy taka dawke goraca i chmary muszek ze tracimy ochote na dalsze poszukiwania . Tym bardziej ze pstragi sie nie pokazuja . Nie dziwie sie ...ja na ich miejscu tez bym tak robil . Wracamy do samochodu na ostatnich nogach przez te lake zarosnieta trawami ktore robia wszystko zebysmy tam padli ...spotykamy malego ptaszka ktoremu robie zdiecie i juz wychodzimy na goracy asfalt drogi gdzie kawalek dalej stoi samochod . Pozostalo nam okolo 3 godzin do zmierzchu . Probujemy dac sobie ostatnia szanse i jedziemy na Strumien Troli tez na gorny odcinek . Zaczynamy go w miejscu gdzie kiedys Tadkowi wyszedl grubas Browna i zawsze powracajac tu liczymy ze powtorzy . Nigdy drugi raz sie nie pokazal , jest bardzo chytry a moze juz go ktos zlowil ? . Teraz tez nie wyszedl . Tracimy entuzjazm i nie konczac tego odcinka postanawiamy odpuscic . Dalismy dzis z siebie wszystko... bol , pot , lzy i wykonczenie organizmow... dostalismy kilka pstragow , nowe miejsca ...to jest szajba pstragowa , nieuleczalna , na pewno najtrudniejsza odmiana wedkowania slodkowodnego ...wszystko dla pstragow ...najpiekniejszych z ryb B)
no i jeszcze 4 godzinna powrotna droga do domu nas bedzie usypiac a chevy leci 100tka i oczy trza miec otwaaaaarte... :huh:

#637 OFFLINE   jerry hzs

jerry hzs

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 3338 postów
  • LokalizacjaChicago

Napisano 05 lipiec 2010 - 02:26

Jedna z wielu kapitalnych miejscowek ...podmycie pod korzeniami zwalonego drzewa

Załączone pliki



#638 OFFLINE   jerry hzs

jerry hzs

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 3338 postów
  • LokalizacjaChicago

Napisano 05 lipiec 2010 - 02:28

Plytkie blaty Herbacianej...bardzo plytkie...

Załączone pliki



#639 OFFLINE   jerry hzs

jerry hzs

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 3338 postów
  • LokalizacjaChicago

Napisano 05 lipiec 2010 - 02:30

Tego ptaszka spotkalismy na lace nad Chionkowa River

Załączone pliki



#640 OFFLINE   jerry hzs

jerry hzs

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 3338 postów
  • LokalizacjaChicago

Napisano 05 lipiec 2010 - 02:31

Mistrzunio...oczywiscie pstrag nie ja ...

Załączone pliki