Bowiem gdyby Konstruktor powiedział zwyczajnie, po chłopsku: ludzie, robię dobre blanki, robię ja dla was, robię je w Polsce, jestem pierwszy i jestem z tego dumny, wy zaś pomóżcie mi zaistnieć z własną wielką przyjemnością przy okazji, wtedy bym zrozumiał.
Nie personalnie, ale akurat cytat mi się z Twojej wypowiedzi wykroil akuratny.
Czy naprawdę, ktokolwiek na sali myśli, ze ktoś zainwestował lekko pierdyliard - maszyny widziałem i za 5,50 w biedronce się ich nie kupi, po to żeby klepać blanki na nasz rodzimy rynek?
Nie chcę sie tu złośliwić i poniewierać naszego dobrego samopoczucia i własnej wizji siebie, choć korci
Zakładając, że w ciągu roku dochodzi do całkowitej dominacji rynku RB w PL przez FA i lwia część wędzisk jest robiona na blankach z FA - to ile na tym można zarobić? Ile to będzie blanków? kilkaset? Tysiąc? przy zysku i poniesionych nakładach taka inwestycja zwróciłaby się kiedy?
...
Chyba wcześniej politycy stali by się uczciwi, choć jest szansa że gatunek homo sapiens nie doczekałby tego momentu.
I chyba każdy rozsądny zamiast się szarpać zainwestował podobne środki i czas w kolejne wyjazdy, a na nasz szalenie pojemny i wynagradzający rynek... No, krótko mówiąc - nie chciałoby się o nim pamiętać .
Naprawdę myślicie, ze artykuł na jb.pl ma być promocją tych blanków?
Powiem Wam szczerze, jako ze miałem przyjemność uczestniczyć w produkcji tego wywiadu. Odniosłem wrażenie, że to raczej nam zrobiono przysługę i pozwolono zajrzeć od kuchni, pozawracać gitarę w wolny dzień, podotykać i pofocić i pozadawać mnóstwo pytań.
Ja wiem, że stwierdzenie, ze jesteśmy jako kraj i środowisko wędkarskie zaściankowym grajdołkiem gdzie psy d... szczekają jest dla wielu oburzające, ale - proponuję wyjrzeć za okno. Ilu z nas, z tej kilkuset tysięcznej armii rybołapów elementarnie kuma czaczę? 1%? W świecie, gdzie kolowrotek za 2 stówki to już wypas, a niższe serie dragona to marzenie, myśl ze ktoś buduje mała fabryczkę ręcznie robionych wędek na taki rynek wydaje się być dość... Zabawna ?
Swoja drogą - czytam tą dyskusję tutaj, i mimo bardzo słabej znajomości z Panem Zielińskim, w sumie kilka razy udało się nam porozmawiać i tyle się "naznałem", to trochę facepalm mam, o, przynajmniej taki:
i zaczynam rozumieć, ze do wpuszczenia kogoś do siebie się nie palił.
Myślę nawet, ze łatwiej byłoby namówić i przyjemniej przebiegała by dyskusja na forum niemieckim czy nawet gdzieś u wyspiarzy, gdyby im powiedzieć ze ktoś w UE blanki sam robi, wędki pod życzenie na nich składa itd. Nie outsourcinguje się w Korei czy innym odległym kraju, w UE nalepiając metkę, ale klepie je w UE, "wspólnym kraju". Pewnie kilku Angoli by sie żachnęło ale bardziej na flagę niż na robienie wędek.
Naprawdę - nie do końca rozumiem, czemu gdy ktokolwiek usiłuje zrobić cokolwiek ponad level bylejakości buro-powszedniej musi być od razu szukanie dziury w całym?
Przecież nikt tu nie sugeruje, że ma gwiazdkę z nieba.
Inne podejście, inne doświadczenia, przypuszczalnie niektóre produkty wykonane z myślą o polskich wodach, a bicie piany, jak przy wspomnianym wcześniej reaktorze...
Trochę powagi Panowie.