Nie zrzeszając się w PZW i chcąc wyskoczyć 3 razy w roku na Hańczę na pstrągi muszę przygotować w tym roku prawie 500zł na same zezwolenia. W zeszłym już było bardzo drogo, ale w tym roku to abstrakcja. Zrzeszony też za ciekawie nie ma - 76zł / dzień łowienia.
Dla porównania na PZW Suwałki dzień na górskiej wodzie to odpowiednio dla niezrzeszonego 55zł i 45zł dla zrzeszonego.
A 2 dni na Litwie (rzut beretem od Hańczy) na której wód pstrągowo - lipieniowych nie brakuje to koszt (UWAGA!) 1.60€ i cena ta to opłata za wędkowanie w całym kraju. Zezwolenie całosezonowe to z kolei koszt 14 euro. Czyli tyle co płaci zrzeszony już członek za jeden dzień łowienia, na górskiej, białostockiej wodzie.
Czy tylko mnie to gotuje?
Płace jak za odcinek specjalny na Fińskim Koski (w kraju w którym średnia krajowa jest pewnie z 2-3x wyższa), a dostaje nie powiem co…