seba, on 01 Jan 2014 - 18:11, said:
Witam,
chciałbym się odnieść do posta z początku dyskusji, a mianowicie: przelotki przy kołowrotku. Swoje doświadczenia opisane w tym krótkim artykule opisałem na podstawie wieloletnich doświadczeń swoich oraz moich doświadczonych kolegów, którzy bardzo dobrze opanowali tę technikę łowienia. Przybliżenie przelotki bliżej kołowrotka nic nie zmieni w kwestii zwisu a wręcz utrudni wysnuwanie się sznura czy żyłki podczas holu czy zacięcia. Zwis przy zastosowaniu żyłki nie powinien się zdarzyć, jeśli jest dobrze skonstruowany przypon i z dobrej żyłki. W przypadku linki, można z powodzeniem ten kawałek sznura przytrzymać palcami przy rękojeści. Tak łowiło się dawniej, gdy nie było kołowrotków z dobrym i stabilnym hamulcem. Dzisiaj można tak łowić z powodzeniem lub zastosować dobry kołowrotek i zacinać z kołowrotka.
Jeszcze jedna kwestia. Zwis sznura( napiecie sznura) będzie zupełnie inne w zależności od uciągu wody, w której będziemy łowić. W przypadku szybkiego prądu wody sznur będzie inaczej napięty niż w przypadku spokojnej i powolnej rzeki. Do tego dochodzi jeszcze waga zastosowanych much, itp....
Bardziej bym się skupił na tym, że o ile duża rzesza wędkarzy na krótką nimfę, to sprzęt do jej połowu już budzi wiele zastrzeżeń, bo najczęściej jest niedostosowany do tej metody.
Pozdrawiam
Seba
Cześć!
No i dziękuje,że ktoś odnosi się do pierwszych zdań dyskusji. 
Moja uwaga o przelotce to uwaga faceta który łowi przy uzycia linki muchowej dedykowanej ciężarem do wędziska,który idąc brzegiem rzeki spławia w szybszym nurcie dwie mokre muszki,często utrzymując skoczka na granicy wody i dotykajac nim jej powierzchni.To uwagi wędkarza,który po przedłużeniu przyponu o cieniutki odcinek w jednej chwili łowi na suchą muszkę,lub lekką nimfę(a czasem na obie razem),Gdy spławi się pstrąg,gdy zagoni małą rybę,lub błyśnie w głębi(rzadko,ale się zdarza) po skróceniu przyponu i niewielkiej modyfikacji używam streamera.Tak więc w ciągu dnia stosuję wiele metod zmieniajac je wielokrotnie,szukajac nowości nie tyle w sprzęcie co w jego użyciu.Zapasowa szpulka i inna od pływającej linka?Jest w plecaku,ta świadomość dobrze mi robi,ale do zamiany nie dochodzi często.Tak bywa latem,gdy zarówno pstrąg jak i lipień są moim celem.
Inaczej jest zimą i wiosną,gdy poluję na pstrągi.Szczególnie wiosenne łowy, cenię sobie wysoko,ale skłamałbym ,że sprzęt jest istotnie odmienny.Linka może częściej z tonącą końcowką,wedzisko raczej 6 niż 5,ale nadal optymalne dla mnie 9 stóp,grubsza żyłka,większe przynęty(np .duże mokre muchy,dobrze udające żaby).
A teraz wracajac do umiejscowienia przelotki-jak często wspominalem łowię wędziskami fabrycznymi,tak więc oceniam gotowy już produkt.Opisałem moje zachowanie nad rzeką nie bez powodu,chciałem Wam drodzy Koledzy przedstawić pasjonata,który z jednym wędziskiem gna po przygodę,stosując czasem także metodę krótkiej nimfy.by już za chwilę łowić inaczej.
Jedno z moich wędzisk,nie odbiegające parametrami istotnie od opisanych ma przelotkę wlotową bliżej rękojeści od innych.Sprawdza się dobrze w moich muszkarskich metodach,szczególnie w chwilach gdy cięższą muszkę zapodaję w głęboki nurt.Albowiem...moje przynety nie ważą tyle by napiąć zwisajacy sznur,nurt nie jest-szczególnie na zabobrowanym Pomorzu- tak szybki,zacinam od zawsze z kołowrotka i nie dotykam linki gdy nie muszę więc nie przyciskam jej tym bardziej do wędziska.A ta linka to często WF 5,bo przecież jeszcze 5 minut temu,z opisanych wyżej względow wlaśnie taka była idealna.A gdy zawieje wiatr...??? 
Nie mam specjalnego wędziska do dolnej nimfy,warunki moich łowisk utrudniają użycie kijow dłuższych niż 9 '(jak holować pośród drzew?),cenię wszechstronność,a noszenie ze sobą 2 gotowych do użycia wędek oceniam sceptycznie(
)
Tak więc pozostaję całkowicie przy swojej propozycji dla zamawiajacych wędziska ,a łowiacych w sposób podobny do mojego.
kardi