Senkju
Dzięki ostatnim doświadczeniom miałem okazję obejrzeć kilka pięćdziesiątaków i aż trudno mi sobie wyobrazić rybę 55 lub większą. Mimo sporej długości każdy centymetr ma tu znaczenie, choć i kształt ciała, i kondycja ryby się liczy. Ha, może się taki kiedyś trafi na naszej wodzie. Myślę, że odbiłoby się to szerokim echem wśród autochtonów
Ze złowieniem mariuszowej ryby wiąże się pouczająca historia. Tego dnia pętaliśmy się po kanałach jak smród po gaciach – bez ciekawych wyników. W drugiej połowie dnia zgasła lampa, zrobiło się tak cicho i dusznawo, jakby zanosiło się na burzę. Słońce zaszło za cienką warstwę chmur i zrobiło się szarawo. Postanowiliśmy popłynąć na naszą ulubioną prostkę, urozmaiconą starymi mikro-ostrogami, opaskami, kilkoma głębokimi dołami, z pofałdowanym , twardym dnem pokrytym racicznicą. Kiedy dotarliśmy na miejsce, chłopaki już tam byli, ale zeszli na brzeg rozprostować kości na starym pomoście. Jeden bodajże odcedzał kartofelki, a drugi zaległ w pozycji horyzontalnej. Minęliśmy i o – ja wiem – 100 metrów dalej – Harry trafił pierwszego okonia:
DSC_0273.jpg 42,13 KB
25 Ilość pobrań
Chwilę później dziabnąłem drugiego, ciut dłuższego, tylko chudziaka. Równocześnie z nami holowali miejscowi, którzy łowili w dryfie sandacze na duże trupy (płocie po 20cm, może więcej). Widać było, że ryba ruszyła się jak cholera. Złapałem za telefon i „ściągnąłem” chłopaków z pikniku. Wypłynęli i zgarnęli okonia dosłownie kilka minut później (w tym samym momencie my zapięliśmy niezłego szczupaka). W ciągu kolejnych kilkudziesięciu minut trafiliśmy jeszcze kilka fajnych szczupaków, w tym klocka 90+.
Zatem – po pierwsze: never give up, the fish will bite. Po drugie warto pływać na dwie ekipy, to optymalny skład - nie za mały i nie za duży, i wymieniać informacje. Pozdrowienia od czterech trolli
DSC_0411.jpg 84,41 KB
25 Ilość pobrań