Wraz z kolegą przebywaliśmy nad Morrum w ostatnim tygodniu wrzesnia, ryba została złapana na Vitskovle trzeciego dnia ok. 19.30 (stąd dobranoc/ po ok.25 minutach holu, i 5-6 próbach podebrania. Zaraz po braniu nastąpiły 2 pełne wyskoki ponad wodę po których nogi mi się ugięły. Początkowy zryw do góry podprąd a następniew dół rzeki za zakręt przed którym stałem lecz udało się wychamować, reszta waloki rozegrałą się już na zkręcie w głebokiej wodzie. Łowiłem kijemk Winston BIIx dł.13,3 aftm 8, na linkę (głowicę) w III stopniu tonięcia. Przypon wiązany dł.3-3.10m o końcowym odcinku ok.1.2m gr.0,35, mucha czarna z buraczkowo-wiśniowym ogonku Ulsock dł. ok 1,8-2cm na podwójnym haku. Stan wody w tym roku był niski i ryby w większości brały w nocy, koło knajpy na 18 poolu nawet o 23 i 1.00 w nocy. Nastepnego dnia w tym samym mniejscu ale już na spining wziąl na srebrną karlinkę wziął znacznie większy, i po 12 minutach nie dało rady go wyhamować po za zakretem jak poprzedniego, i poprostu ukręcił, lecz wahadła nie stwraciłem ,był zapięty po lewej stronie, gdy rotował w dole po prostu. Straciłem go na własne życzenie bo zastosowałem plecionkę, gdyby była żyłka być może było by inaczej, człowiek uczy się na własnych błędach - choć kolega ostrzegał bo sam wyjmował już większe, a większość z tych co stracił to łowił na plecionkę.