Obecnie brak czasu nie pozwala mi zbyt wiele łowić za dnia więc zwykle łowię w nocy i staram się od marca do września być nad rzeką codziennie, moja rada jest taka - jak się boisz to nie snuj się nocą przy rzece bo ani gaz, pistolet a już na pewno pies Ci nie pomoże, ten ostatni będzie dla Ciebie najbardziej niebezpieczny. Pies to zwierze, które nie może być odważniejsze od swego Pana inaczej na pewno, któregoś dnia to on stanie się Twoim panem a wtedy będziesz dopiero w opałach.
Bezpieczeństwo podczas nocnego wędkowania
#21 OFFLINE
Napisano 05 styczeń 2014 - 16:38
- popper, Maciek Rożniata, Pisarz.......ewski Piotr i 1 inna osoba lubią to
#22 OFFLINE
Napisano 05 styczeń 2014 - 16:39
Oświecam Cię Norbercie78
Posiadając ze sobą psa się do Ciebie żaden dziki zwierz na odległość większą niż 20m,a jeśli pies będzie ważył 40kg to żeby zaatakowali cię ,,BANDYCI"" i żeby było ich 3 to i tak nie dadzą rady.
- Maciek Rożniata lubi to
#23 OFFLINE
Napisano 05 styczeń 2014 - 18:00
Miałem kiedyś dobermana . To był pies który nie bal się nikogo i niczego , co nie raz udowodnił.Z nim w nocy na rybach bylem całkowicie bezpieczny.Pistolet gazowy zanim wyciągniesz z kabury , odbezpieczysz , wprowadzisz nabój do komory ,to już najprawdopodobniej leżysz i krwawisz.Do tego dochodzi element zaskoczenia atakiem ,a wtedy jeśli nie jesteś kozak to żadne przyrządy ci nie pomogą . Jeśli jesteś to znajdziesz kawał gałęzi czy kamień i dasz sobie radę.
- Maciek Rożniata lubi to
#24 OFFLINE
Napisano 05 styczeń 2014 - 18:13
- guciolucky lubi to
#25 OFFLINE
Napisano 05 styczeń 2014 - 18:20
Polecam psa . Odstrasza ludzi bardzo skutecznie wystarczy uniesienie łba i nikt na główkę nie schodzi a i dzika już pogonił ! Minusy, ciężko oduczyć skakania do wody za chlapiącą rapą . Poza psem dobrego ludzkiego kompana proponuję zawsze raźniej
Załączone pliki
- Guzu, Maciek Rożniata, Wojtek B. i 1 inna osoba lubią to
#26 OFFLINE
Napisano 05 styczeń 2014 - 18:40
Kiedyś już chyba pisałem o tym
Dawno już dość, jak byłem nad Odrą z żonką. Ona na pickerka, ja od czasu do czasu spacerek ze spinem. Słoneczko przygrzewa, czas grila i śniadanko na trawie, jak nie przymierzając u pewnego malarza, żona szykuje a tu ....
Na ostrogę zajeżdża mercedes blokując mojego escorta. Wysiada dwóch facetów. Wiecie, takich prosto z siłowni. Podkoszulki na ramiączkach i te bicepsyyyyy.......
Strach mnie trochę dopadł, bo dwu pozostałych siedzi w samochodzie. Grzeją silnik a tych dwóch coraz bliżej.
Żona za moim kindżałem marki Frosts się rozgląda. Już ma sięgać kiedy przez zęby syczę, żeby odłożyła.
Scenka do śmiechu warte niemal.
Bysie podeszli i słyszę, całkiem przyjazne: Zdrastwuj. Nu i kak? Bierut?
Tu już żona mało nie zemdlała .
Ale chwila minęła. Niet, nie bierut. Ni czorta, nie bierut. Pogadali, zakuryli po cygarecie i .......... Chłopaki pojechali dalej, po wylewnym dość pożegnaniu.
Nigdy się nie dowiem, jak by zareagowali, gdybym to ja sięgną po "kindżał". Może i lepiej
Moim zdaniem jedynie zdrowy rozsądek, dobry kompan, nie pchać się między podpitych, nawet gdy zapraszają, a gdy słychać/widać agresywne zachowania, zmienić lepiej miejscówkę, niż wierzyć w tzw. samoobronę.
Użytkownik popper edytował ten post 05 styczeń 2014 - 18:45
- robert67, biosteron, Andrzej Stanek i 8 innych osób lubią to
#27 OFFLINE
Napisano 05 styczeń 2014 - 18:51
Łowiąc na noc zawsze jade z kimś, i staramy się jak najdalej odejść od miejsca gdzie można dojechać samochodem. Ktoś nas podrzuca a potem idziemy dosyć daleko w dzicz. Takie postępowanie ma tą zalete iż "towarzystwo" rzadko odchodzi od parkingu nad wodą. Picie sie skończy i pojadą do domu, lub pojadą po więcej nie szukają po krzakach.
Wrazie problemów zawsze można zadzwonić po Policje. Kiedyś koledzy mojego ojca spotkali się z wrogo nastawioną miejscową młodzierzą i po telefonie za 10 minut był patrol. Mnie osobiście nigdy nie zdarzyły się takie sytuacje nad wodą.
- Maciek Rożniata lubi to
#28 OFFLINE
Napisano 05 styczeń 2014 - 18:55
Wiele razy ugryzł mnie dobreman, suka mojego kolegi robi to notorycznie i nie dlatego, że jest odważna a dlatego, że te pinczery boją się nawet takiego "kabana" jak ja . Gdyby każdy chodził na ryby ze swoim psem to by dopiero była by rzeźnia... Boerboel zabijał by ludzi, Bulle rozrywały by inne psy a File wszystko co podeszło by za blisko. Nie lubię jak ktoś straszy mnie psem bo wtedy pojawia mi się w głowie myśl aby nie dość, że załatwić typa to jeszcze żeby mój pies rozwalił jego psa a to jest chore i o ile jestem w stanie opanować te atawistyczne wizje to zdaję sobie sprawę, że na wiele osób działa to jak samozapłon nie wspominając o psach...
- robert67 lubi to
#29 OFFLINE
Napisano 05 styczeń 2014 - 19:07
Oświecam Cię Norbercie78
Posiadając ze sobą psa się do Ciebie żaden dziki zwierz na odległość większą niż 20m,a jeśli pies będzie ważył 40kg to żeby zaatakowali cię ,,BANDYCI"" i żeby było ich 3 to i tak nie dadzą rady.
Do tej pory żadne dzikie zwierze mnie nie napadło. Gdybym miał psa nie brałbym go na ryby, przeszkadzałby tylko. Powtarzam, jeśli ktoś boi się iść na noc na ryby, niech daruje sobie takie łowienie. Jeżeli jednak bardzo chce, niech znajdzie w dzień miejscówkę z dala od "pigalaków" którym często towarzyszą procenty. Tam przez nikogo niepokojony będzie mógł w spokoju wędkować, noce mają w sobie coś magicznego. Jeżeli o mnie chodzi, wolę łowić w nocy sam. Łowię na niewielkiej rzece, w takim miejscu każdy nierozważny krok może spłoszyć ryby na długo.
- guciolucky lubi to
#30 OFFLINE
Napisano 05 styczeń 2014 - 19:13
Pies budzi u mnie wyłącznie złe skojarzenia.
Obcy, bo zawsze się obawiam, co mu strzeli do łba . Swój (w domyśle labrador kolegi) wypłoszył mi nad Nysą Łużycką takie kleniska, jakich już pewnie w życiu nie zobaczę .
No może u @Pitta, czy Forecasta .
Mój pies (miałem kiedyś), wskakiwał do wody za każdym wabikiem, jaki wyrzucałem wędziskiem. Jak żyć
Użytkownik popper edytował ten post 05 styczeń 2014 - 19:14
- Przemek lubi to
#31 OFFLINE
Napisano 05 styczeń 2014 - 19:25
Ja bym psa nie polecał , chyba ,że na wypad miejski bo jak w środku lasu dzik wyskoczy to i takiego 50 kilowego pieska potrafi rozpruć.
Dużo też piszecie o nożach , maczetach...
A macie jakieś doświadczenia we wbijaniu noża w ludzkie ciało???
Wcale tak łatwo nie wchodzi...
Odgłos maczety czy siekierki uderzającej w czaszkę też na długo pozostaje w pamięci.
- popper, haydo, guciolucky i 3 innych osób lubią to
#32 OFFLINE
Napisano 05 styczeń 2014 - 20:56
Wiele razy ugryzł mnie dobreman, suka mojego kolegi robi to notorycznie i nie dlatego, że jest odważna a dlatego, że te pinczery boją się nawet takiego "kabana" jak ja ..
Widocznie mój doberman był skundlony , bo nie bał się niczego . Tak jak napisałem nie raz to udowodnił.Na ryby zabierałem go nie w celach obronnych. Chciałem żeby się wybiegał i złapał świeżego powietrza, co w blokowisku jest utrudnione. Powodem podstawowym było że lubiłem spędzać czas z swoi psem .Wcześniej miałem wyżła później labradora i też często towarzyszyły mi na rybach.Tak jak niektórzy tu sugerowali , posiadanie psa , miotacza gazu czy innych akcesoriów może , ale nie musi przyczynić się do tego że jest bezpieczniej.Najczęściej daje nam złudę bezpieczeństwa.Mogą w równym stopni polepszyć ,ale i pogorszyć naszą sytuację w momencie zagrożenia. .Wyciągasz broń, tylko wtedy gdy chcesz i potrafisz jej użyć. Jeśli zrobisz to z innych pobudek , sam sobie strzelasz w kolano.
Użytkownik pisarz edytował ten post 05 styczeń 2014 - 21:43
#33 OFFLINE
Napisano 05 styczeń 2014 - 21:44
No nie wiem co o tym myśleć.
Od prawie czterdziestu lat lażę po nocach, ostatnie 15 także po Wrocławiu, sypiam w namiociku w różnych miejscach nad rzekami, kiedyś tylko w śpiworze czasem w środku lasu i jedyny raz kiedy jakieś zagrożenie mi groziło to jak obudziłem się w śpiworze w środku stada krów jak jedna mnie obwąchiwała. Jak się zerwałem to one się spłoszyły i faktyka, mogło się źle skończyć. I to tyle!
A co sie człek nagadał z innymi "nocnymi" ...
- oland lubi to
#34 OFFLINE
Napisano 05 styczeń 2014 - 21:48
"Boerboel " made my day!
Tylko dla zapoznania tego stworzenia warto bylo otworzyc ten watek
Dzieki @gucio!
#35 OFFLINE
Napisano 05 styczeń 2014 - 21:49
Było to w słoneczny dzień i też czułem się zagrożony... Od wielu lat w sezonie pływam wzdłuż brzegu. Widzę czasami przepychanki pomiędzy grupami wędkarzy o dobre stanowiska, cóż robić, głowa w bok i po temacie... Nie to żebym uciekał od realiów. W razie czego mam telefon i kilka wklepanych numerków. Łowię więc sobie na muchę kręcąc się nieopodal plastikowych butelek na uwięzi. Z pobliskich stanowisk leci w moim kierunku kilka głośnych okrzyków, woda niesie, wszystkie zaczynają się na "h". Czuję się niepewnie, przecież kolesie mogą mieć proce i rury zanętowe, a może i kulki z łożysk. Znam to z autopsji będąc samemu kiedyś karpiarzem... Odpływam w pośpiechu kierując się do pobliskiej zatoczki, staję na kotwicy 50 metrów od nadbrzeżnych krzaków, wydaje się być pusto i spokojnie. Próbuję łowić, obserwuję linkę, streamer-a. Kątem oka lecę po brzegu, patrzę i oczom nie wierzę. Tuż obok drzewa na brzegu młoda dama dosiada kolesia na dodatek obracając głowę w moim kierunku. O ku..wa ale wdepnąłem. Panienka skacze jak dżokej na prostej Pardubickiej, gębę mam rozdziawioną, tyłek jej lusterkuje blikując po moich polarach. Zmieszałem się odwracając głowę w bok. Jakimś cudem gały zostały w pierwotnym położeniu nie reagując na skręt głowy. Trudno, ściągam je ostatkiem woli zachowując pozory przyzwoitości. Zsynchronizowawszy głowę i oczy w jednej linii patrzę w drugą stronę. Mam mętlik, próbuję machać #9. Czuję się dziwnie. W całym tym rozgardiaszu nie zauważyłem jak podpłynęła na odległość rzutu spinem druga łódź z parką na pokładzie i wystającym materacem. Myślę sobie czas na mnie, zaczną się kąpać. Nie zdążyłem pomyśleć a tu panienka z pobliskiej łódki wystawia nogi ponad burtę. Powtarza się sytuacja jak sprzed chwili. Widzę uniesione nogi a pomiędzy nimi zarośnięta gębę gościa wykonującego rytmiczne ruchy, chyba dopompowywał materac. Po wodzie niesie się dziwny dźwięk, kwoczenie to nie jest. Zniesmaczony przybrzeżnym muchowaniem, groźbami grunciarzy oraz woltyżerką młodych ludzi uciekam na środek zaporówki. Dopływam na moje ukochane górki, jest bezpiecznie, cisza, spokój. Od tego czasu w pogodne dni pływam z dala od brzegu i wszystkich jego niebezpieczeństw...
- Guzu, sacha, Maciek Rożniata i 12 innych osób lubią to
#36 OFFLINE
Napisano 05 styczeń 2014 - 21:53
Było to w słoneczny dzień i też czułem się zagrożony... Od wielu lat w sezonie pływam wzdłuż brzegu. Widzę czasami przepychanki pomiędzy grupami wędkarzy o dobre stanowiska, cóż robić, głowa w bok i po temacie... Nie to żebym uciekał od realiów. W razie czego mam telefon i kilka wklepanych numerków. Łowię więc sobie na muchę kręcąc się nieopodal plastikowych butelek na uwięzi. Z pobliskich stanowisk leci w moim kierunku kilka głośnych okrzyków, woda niesie, wszystkie zaczynają się na "h". Czuję się niepewnie, przecież kolesie mogą mieć proce i rury zanętowe, a może i kulki z łożysk. Znam to z autopsji będąc samemu kiedyś karpiarzem... Odpływam w pośpiechu kierując się do pobliskiej zatoczki, staję na kotwicy 50 metrów od nadbrzeżnych krzaków, wydaje się być pusto i spokojnie. Próbuję łowić, obserwuję linkę, streamer-a. Kątem oka lecę po brzegu, patrzę i oczom nie wierzę. Tuż obok drzewa na brzegu młoda dama dosiada kolesia na dodatek obracając głowę w moim kierunku. O ku..wa ale wdepnąłem. Panienka skacze jak dżokej na prostej Pardubickiej, gębę mam rozdziawioną, tyłek jej lusterkuje blikując po moich polarach. Zmieszałem się odwracając głowę w bok. Jakimś cudem gały zostały w pierwotnym położeniu nie reagując na skręt głowy. Trudno, ściągam je ostatkiem woli zachowując pozory przyzwoitości. Zsynchronizowawszy głowę i oczy w jednej linii patrzę w drugą stronę. Mam mętlik, próbuję machać #9. Czuję się dziwnie. W całym tym rozgardiaszu nie zauważyłem jak podpłynęła na odległość rzutu spinem druga łódź z parką na pokładzie i wystającym materacem. Myślę sobie czas na mnie, zaczną się kąpać. Nie zdążyłem pomyśleć a tu panienka z pobliskiej łódki wystawia nogi ponad burtę. Powtarza się sytuacja jak sprzed chwili. Widzę uniesione nogi a pomiędzy nimi zarośnięta gębę gościa wykonującego rytmiczne ruchy, chyba dopompowywał materac. Po wodzie niesie się dziwny dźwięk, kwoczenie to nie jest. Zniesmaczony przybrzeżnym muchowaniem, groźbami grunciarzy oraz woltyżerką młodych ludzi uciekam na środek zaporówki. Dopływam na moje ukochane górki, jest bezpiecznie, cisza, spokój. Od tego czasu w pogodne dni pływam z dala od brzegu i wszystkich jego niebezpieczeństw...
Przebiles boerbola
#37 OFFLINE
Napisano 05 styczeń 2014 - 21:59
#38 OFFLINE
Napisano 05 styczeń 2014 - 22:16
Najlepsze są w Mizpah.
Wolę kiedy pieski się uśmiechają jak np. mój
Użytkownik guciolucky edytował ten post 05 styczeń 2014 - 22:34
- Maciek Rożniata i Dienekes lubią to
#39 OFFLINE
Napisano 05 styczeń 2014 - 22:31
Przebiles boerbola
Daniel to jest fakt autentyczny... Koledzy którzy pływają po Dziećkach wiedzą co tam się dzieje w okresie wakacji. Nad wodą kilka dyskotek i sporo fajnych ukrytych stanowisk, woda czyściutka to i o fantazję nie trudno.
#40 Guest_DanTe2491MA_*
Napisano 05 styczeń 2014 - 22:52
Kup słownik albo zwracaj uwagę jak piszesz bo tego się nie da czytać.
A co do nocnych wypadów, trzeba uważać na siebie i tyle a najlepiej z kimś chodzić.
http://www.militaria..._12)_p11552.xml
a do tej zabawki mało który kozak wyskoczy
Kupisz mi ? podam adres do wysyłki.
Użytkownik DanTe2491MA edytował ten post 06 styczeń 2014 - 15:24
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych