[quote]
Ja zaczynalem od lowienia na splawik i robaka kijami z leszczyny i bambusa - kielbi, okoni. Pierwsze szczupaki zlowilem na zywcowke. I co? Teraz lowie na spinning, casting, trolling - a z dziecinstwa pozostaly mi piekne wspomnienia ryb lowionych razem z ojcem, odkrywanych wod, czasu spedzonego razem, ktory łaczy nas do tej pory.
[/quote]
Wszystko racja. Z tym że odnoszę wrażenie że nie był to skutek (twoje początki wędkarskie) przemyślanego planu rodzica tylko rzeczywistości - nawet jakbyś chciał to przypuszczam ni połowił byś szczupaków na trolling casting etc bo.. nie był wtedy taki sprzęt dostępny. Ja pamiętam skarby mojego ojca - rexa, delfina etc, też startowałem z kijem i spławikiem z kolca jeżozwierza, choć dużo chińszczyzny było dostępne. Też wspominam te z rozrzewnieniem - ale raczej dlatego, że to było dzieciństwo a nie dlatego że było pierwotnie. Żałuję że nie miałem możliwości zaczęcia od pewnego poziomu, swojego sprzętu, pewnej wiedzy, dostępu do łodzi. Rzeczy które zajęły mi lat naście pojąłbym i naumiał się pewnie w kilka. Cały sens moich wynaturzeń to:
-Fajnie jest mieć możliwość niewywarzania otwartych drzwi, czerpać informacje od poprzedników - starszych wędkarzy
-Niekoniecznie każdy musi zaczynać od łowienia na spławik ciezkim teleskopem albo spinem - tak jak zaczynało wielu z nas. Kolega wyraźnie w temacie pisze o młodym adepcie szczupakowania - więc wybór spino-cast jest dość oczywisty, a fajnie żeby mały nie zaczynał obciążony przesądem o elitarności casta - nie trzeba mieć doktoratu z fizyki kwantowej żeby zakumać jak to działa, jest to chyba w zasięgu 7 latka.
-dyskusje dyskusjami - ale najważniejsze być razem, nad wodą. Dzieciaki szybko rosną, to szybko i mija i może się zdarzyć, że odkładanie bo jeszcze ma czas spowoduje, że zaczniemy jak będzie już po sprawie a dzieci będą miały już swój świat, bez akceptacji dla łowienia ryb bo odebrało im ojca w dzieciństwie
[/quote]
Również zaczynałem od spławika, żyłki na zwijadełku, nakrętek zamiast ciężarków z ołowiu, drutu i gwoździków ( w kieszeni) i kija wycinanego bezpośrednio, nad wodą. Przechodziłem kolejne etapy.........
Gdy czytam tekst Kuby, podpisuję się obiema łapkami, pod jego treścią.
Mój (już dorosły) syn zaczynał od spinningu i na nim skończył. Łowi tylko tak, bo uznał, że metoda jest na tyle zajmująca, że nie potrzebna mu żadna inna.
Ja bym stawiał w przypadku siedmiolatka na receptę:
lekki (do 21g-28g spinning/casting + rybna woda + spora doza cierpliwości i wyrozumiałości.
Najważniejszym jest, żeby się nie zniechęcił.