Witajcie,
Pisząc poniższy tekst będę starał się opanować emocje ale wybaczcie jeśli trochę mnie poniesie…
Otóż jestem świeżo po lekturze regulaminów i cen zezwoleń Stowarzyszenia Ekologicznego Łajs 2000, które przejęło we władanie m.in. Jezioro Kośno, Łajs, Purda itd… http://www.lajs2000.pl/
Tak się składa, ze od 10 lat jeżdżę regularnie do Łajsu na weekendy majowe. Są to głownie wyjazdy rodzinne ale serce i dusza nie pozwala mi nie zabrać spinningu. Odkąd pamiętam zawsze były tam jakieś dziwne regulaminy i zezwolenia, woda zmieniała właścicieli ale to o czym przeczytałem przyprawiło mnie prawie o zawał..
Dodam szczerze, że nie jestem w 100% no killowcem… zdarza mi się zabrać 1-2 ryby w sezonie. Najczęściej są to wiślane sandacze. Całą resztę wypuszczam zarówno z ekologicznych jak i pragmatycznych powodów. Czułem ogromną satysfakcję zarówno z wypuszczenie 94cm pięknej samicy szczupaka złowionej kilka lat temu na jednym z mazurskich jezior jak i wiślanego sumka 125cm..
Tym bardziej nie rozumiem, nie akceptuję i jestem zaskoczony pomysłami, a właściwie regulacjami wprowadzonymi przez ww. Stowarzyszenie. Czuję się, jakby potraktowano mnie jak potencjalnego bandytę i celowo obrzydzono, zniechęcono do łowienia…
Jak wspomniałem do Łajsu, nad Kośno jeżdżę rodzinnie i głównie z sentymentu oraz dla pięknych widoków, ciszy i spokoju. Wędkowałem tam praktycznie za każdym razem, moi koledzy również z… żenującym skutkiem!!!
Udawało się złowić po kilka okonków, i raz na 2-3 lata jakieś około wymiarowe szczupaki… (łowiąc w majach + raz czerwiec)
(wyławiane „w sieci” opinie o tej wodzie brzmiały podobnie)
Wiele razy analizowaliśmy z kumplami skąd taki stan rzeczy. Przecież to rezerwat! Limitowane pozwolenia itd… Pewne wnioski podsunęła mi wyciągnięta raz w trollingu siata oraz widywana na horyzoncie łódź rybaków gdzieś od strony Purdy.
Powtarzam – efekty były żenujące a nieskromnie mówiąc nie jestem jakimś ostatnim patafianem. Mam efekty na innych zbiornikach, na Wiśle itd… Próbowałem wielu technik wędkarskich na Kośnie. Penetrowałem zarówno płycizny, stoki jak i toń. Próbowałem wobblerów, ripperów, obrotówek, wahadłowek, troków bocznych itd. Słowem całego arsenału Efekty.. jak wyżej… (koleda podobnie)
Ale wróćmy do tematu..
Otóż lista rzeczy która mnie wściekła to w kolejności:
- Zezwolenia tylko całoroczne – brak okresowych, tygodniowych, 3 dniowych na Kośnie – na małym Łajskim są)
- Cena – jedyne możliwe ( tj.całoroczne) na Kośno kosztują odpowiednio: VIP 2500zł (sic! Sic! Sic!) i standard 1500zł! (sic)
- Możliwość łowienia z łodzi od 1 czerwca (no chyba, że VIP to można od 1 maja- hehehe J )
- Konieczność codziennego zgłaszania chęci łowienia mimo posiadanego zezwolenia – choć to jeszcze można przeżyć….
I tu pora na refleksje….
- Czemu to ma do cholery służyć? Czyż nie jest to wspomniana paranoja lub tzw. wylewanie dziecka razem z kąpielą?
- Ze względu na charakter i ochronę (teoretyczną – rezerwat) tego łowiska nigdy nie widziałem na nim tzw. presji wędkarskiej. O taki stan wody należy zatem posądzać raczej brygadę rybacką i kłusowników i na tym należałoby skupić energię i działania Stowarzyszenia.
- Czy nie prościej wprowadzić no kill w maju lub w ogóle na cały sezoni pozwolić na swobodniejsze łowienie a zająć się skuteczniejsza kontrolą?
- Ile osób wykupiło pakiet VIP za 2500zł czy standard za 1500zł na cały rok? Kilka? Kilkanaście?
- O ile większe wpływy miałoby stowarzyszenie umożliwiając zakup licencji 3 i 7 dniowych oraz zezwalając na połów z łodzi od 1 maja?
Rozumiem jeszcze gdyby ta woda była mitycznym eldorado gdzie toń wyścielona jest „metrówkami” a na górkach stoją setki 2,5kg garbusów przeganianych przez 10kg trocie jeziorowe…
Tym czasem jest to „pusta wanna z wodą” i obecna gospodarka Stowarzyszenia nie sprowadzi nad ten akwen środków finansowych w postaci wystarczającej ilości wędkarzy, a co za tym idzie składek, które faktycznie mogłyby ten stan rzeczy zmienić… Mam wrażenie, że jest to żerowanie na ludzkiej naiwności i micie „jeziora w rezerwacie”…
Owszem, reszta regulacji jest jak najbardziej OK – m.in. górne wymiary, zmniejszone limity, zakaz nęcenia syfem… ale nie łagodzi to mojej goryczy…
12-go kwietnia jest zebranie informacyjne w Butrynach (więcej na stronie) może któryś z kolegów/koleżanek podziela moje spostrzeżenia, miesza w pobliżu i mógłby zadać kilka pytań w moim i innych wędkarzy, którym bliska jest sercu ta woda i okolica?
A może jest wśród nas jakiś członek Towarzystwa, który wyjaśnił powód tych „kosmicznych” regulacji?
Z góry dziękuję!
Slavecky…