Nie wiem jak ma się paragraf o niezgodności towaru z umową wobec użytkowania tych butów, ale nie odpuściłbym łatwo sprawy. Fakt jest oczywisty - facet zamówił 12, dostał 11. Sam miałem kilka ciekawych "przejażdżek" ze sklepem Taimen. Nie są kryształowi, trzeba walczyć o swoje. Co mogę doradzić to telefon do federacji konsumentów (oddziały w każdym większym mieście, bezpłatne porady prawne jak ugryźć temat). Jeśli nie pomoże, to rzecznik praw konsumenta. U mnie pomogło.
Co do ochów i achów nad rzeczonym sklepem. Cóż, pomijając fakt kilku pomyłek w zamówieniach, olania mojej reklamacji okularów, to szczytem było przysłanie mi za małej szpuli kołowrotka mimo wcześniejszego telefonu do nich o treści "czy na pewno jest na stanie" oraz "uwaga - nie pomylcie się, bo różni się jedną literką w oznaczeniu". Zapobiegliwy byłem, bo znałem już ich niedbalstwo. Przyszła paczka, dostałem oczywiście nie tę szpulę. Zadzwoniłem wyjaśnić sprawę, żeby usłyszeć: proszę odesłać na własny koszt. Do tego doszły jeszcze przepychanki z paragonem, bo na wszelki wypadek odesłałem kopię paragonu zamiast oryginału. Epilog tej historyki miał miejsce w Szkocji, gdzie po jednym mailu dostałem właściwą szpulę. Pieniądze podobne, a wszystko w kulturalnej, niezdziadziałej atmosferze. Tym samym dokonał się w moim konsumenckim światopoglądzie mały przewrót - dawniej mocno dla mnie nielogiczne i nieintuicyjne kupowanie rzeczy za granicą, stało się dla mnie logicznym i intuicyjnym. O dziwo jest prościej, nawet na odległość.
Wiem od znajomych, że nie jestem jedyną osobą potraktowaną w podobny sposób przez ten sklep. Nie wiem, być może winę ponoszę ja, nie znając osobiście sprzedawcy i kupując produkty z niższej półki. Oczywiście jest w tej tezie trochę mojej złośliwości, jednak z drugiej strony jak przypomnę sobie opuszczenie przez sprzedawcę bez mrugnięcia okiem 20 funtów za kamizelkę w pewnym sklepie w Anglii, bo w niej mała dziurka na plecach (więc towar wadliwy), to wychodzi niestety polskie dziadostwo w obsłudze klienta. Nie mówię, że tak jest wszędzie, jednak sklepu Taimen do kategorii "customer friendly" nijak nie zaliczę. Ale skoro dla niektórych osób, sądząc po wypowiedziach, jest to wszystko jest okej, to może faktycznie, idąc śladami Kuby, święte krowy - czyli klienci mający jakieś oczekiwania wobec sprzedawcy, poza wydaniem pasującego mniej więcej do ich oczekiwań towaru - powinny wyjechać stąd i nie kopać się z koniem? Jest też opcja płacenia "mniej więcej" za towar odpowiadający "mniej więcej" naszym oczekiwaniom. Zna ktoś taki sklep/sprzedawcę akceptujący taką formę płatności?
Reasumując - @SzymonP powinien dalej drążyć temat. Odpuszczanie w takiej sytuacji tylko utwierdza sprzedawcę w zdaniu, że wszystko jest okej, a całym złem tej sytuacji było przywdzianie nieszczęsnych butów na nogi. Idąc tym tropem to jeszcze ekspertyzę charakteru pisma facet powinien zrobić na własny koszt i wysłać. Koniecznie z oryginalnym paragonem.