Generalnie na sumach jest zawsze zajebiście. A czy ryby są, czy nie ma to woda pisze swoje scenariusze. Fan jest zawsze niezależnie od aury.
Zazdroszczę ... ja tak nie mam.
Oczywiście od czasu do czasu można przyzerować i nadal nie tracić humoru, ale na dłuższą metę to chodzi jednak o łowienie ryb. Można sobie racjonalizować, że było spoko, fajnie, ... morowo Jednak wydaje mi się, że na dłuższą metę to nie zadziała i pewnego dnia balonik może pęknąć.
Dlatego podziwiam cierpliwość ludzi, którzy obecnie zaczynają łowić sumy i czekają na branie przez wiele dni. Kilka lat temu było łatwiej. Ryby stały na przykosach czy w innych typowych miejscach. Można było pływać, łowić, wyciągać wnioski i się uczyć. Wyniki były praktycznie zawsze. Nie wiem czy jakbym zaczynał obecnie to starczyłoby mi cierpliwości. Na szczęście ... miałem szczęście :-)
p.s. Dwa ostatnie dni dały 5 sumków, największy 190+ i sandacza 70. Dodatkowo był klamot na wędce kolegi, ale po 10 minutach holu się spiął.