A ja, skoro tak sobie teoretyzujemy, wyszedłbym od tezy ogólnej do konkretnego (grzechotka) odniesienia się do znaczenia dźwięku dla ryby. Dla niektórych pewnie to, co napiszę, to będą prawdy oczywiste / podstawowe, ale moim zdaniem w tych prawdach zasadza się również kwestia reakcji ryb na dźwięki właśnie. Podkreślam, że jest to moja subiektywna opinia.
No więc zakładam, że ryba interesuje się naszą przynętą, bo ta przynęta:
a. wygląda jak jej pożywienie;
b. wkurza ją i działa odruch agresji;
c. ładnie pachnie (jak pokarm);
d. ciekawi rybę dźwięk / wygląd / zapach / ruch przynęty, choć nie jest on impulsem przypominającym impulsy wydzielane przez jej pokarm.
To jest teza ogólna, więc wiadomo, że różne gatunki ryb reagują różnie na punkty a-d - czyli u bolenia co innego będzie ważne niż np. u suma.
Punkt d jest pewnie najsłabszy, bo co to znaczy zaciekawia rybę - oczywiście nie powinniśmy antropomorfizować (tj. przypisywać w tym przypadku rybom ludzkich zachowań), bo u ryby, jak zakładam, daleko bardziej niż u człowieka, działa instynkt. I to właśnie miałem na myśli - ryba niejako wbrew sobie atakuje taką przynętę lub próbuje ją odgonić - co na jedno wychodzi, jeśli nam tylko uda się taką rybę zaciąć
.
I moim zdaniem w pewnych sytuacjach, gdy te impulsy są z sobą sprzeczne lub gdy są zbyt nasilone, zamiast zainteresowania ryby wywołujemy u niej wręcz odwrotną reakcję. Tak jest np. z nienaturalnie (niepodobnie do uklei) chodzącymi wobkami na bolenia. Choć łowi się bolenie i na fluo i na wobki zamiatające, więc nie ma reguły i bardzo dobrze.
Wracając jednak do przełożenia ww. konkluzji na dźwięki - moim zdaniem dlatego właśnie w niektórych przypadkach grzechotka na sandacza będzie działać, a w niektorych nie - bo przy nocnym polowaniu na sandacze wobki imitują moim zdaniem co innego niż przy trollu (czytaj: wywołują zainteresowanie sandacza z innego powodu).