Napisano 02 grudzień 2008 - 17:31
I opis o który Jerzy prosiłeś
Najczęściej łowię w rzekach (na jeziorach nie mam wyników).
Rzeki małe i średnie, na dużych górskich łowiłem pstrągi raptem kilka razy. Rzeki mają na ogół podłoze muliste, torfowe lub ilaste (co ciekawe są podobne bardzo do rzek na których łowiłem w okolicy Krakowa), więc brodzenie odpada, chyba ze ktoś ma skłonności samobójcze. Są na ogół mocno zadrzewione, co niestety uniemożliwia zejście z rybą w inne miejsce i wymagania spacyfikowania w warunkach jakie są, w jakich ryba wzieła. Często miejsca jest tyle zeby wpełznać na kolanach i oddać rzut dwa (ale to są raczej wyjątkowe sytuacje, na ogół z rzutami nie ma problemu). Kolejną cechą wspólną polsko-irlandzkich miejsc gdzie łowię są dość wysokie brzegi, podniesione przez regulacje w latach +-70. Tutaj często drzew nie ma ale za to są albo pojedyncze głazy nie do obejscia za schodzącą rybą albo gąszcze z jeżyn, w których naprawdę nie jestem w stanie się poruszyć. Jednym słowem - mamy wyciętą/wydeptanę dziurę z której łowimy i ew holujemy rybę. Uciąg wody jest na ogół równy, dość spory, choć zdażają się progi spiętrzajace wodę, przy samym progu jest na ogół dojście, następne w połowie prostki. Nurt tutaj jest ekstremalnie szybki, ale zalegające pod wodą głazy mocno wodę mieszają dając rybom schronienie i jednocześnie dobrą widoczność. Bardzo utrudnia to ew hol, bowiem ryba wystarczy ze wyjdzie w górę i da się unieśc nurtowi i już jest problem. Drugi brzeg jest obficie porośnięty drzewami, korzeniami, wiszącymi w wodzie jeżynami i innymi rzeczami które zapięte ryby bardzo lubią ja jakoś mniej. Rybę niestety muszę holowac do siebie pod prąd, nie mam możliwości zejścia ponizej ryby.
Co do samych pstrągów - stacjonarne ryby to okolica 30-35cm góra, na nie spokojnie wystarczy zestaw 10lb. Od pierwszych wysokich przyborów w czerwcu - lipcu wchodzą w te rzeki zarówno łososie jak i grube pstrągi jeziorowe - kroneeny. Wypasione na jeziorowej diecie idą szybko pod prąd aby osiągnąć górny bieg rzeki nim woda się skończy. Więc łowienie jest zasadniczo na podniesionej, czyszczącej się wodzie, dodatkowo utrudniającej zadanie. Wchodzące ryby są duze, okolica 45-60paru cm. Są opowieści (można nawet zobaczyć zdjęcia a nawet spreparowane ryby) ponad 70cm. W zeszłym sezonie kiedy nie miałem akurat wędki (jedna sprzedana, druga w drodze) więc ze dwa razy byłem z premierem 10lb. Za drugim razem trafił mnie pstrąg zdrowo ponad 60. Nie za wiele mogłem z tą rybą zrobić, nieukrywam ze udało się mi ją podcholować w moją okolicę ale wtedy niestety ryba już odmówiła współpracy i poszła do domu. Dodatkowo sporadycznie jest szansa na trafienie zarówno szczupaka pod 80cm jak i łososia. Z łososiem jest tak ze często małe 60cm pare cm ryby potrafią zerwać przy braniu 0,35 fluorocarbon (zdażyło się mi to kilka razy w czasie łowienia na muchę).
Ryby lokalne mnie niezbyt interesują bo są małe, kroneeny są tylko okresowo, na nie staram się polować, niestety póki co z mizernym skutkiem. Podobne łowienie było w Polsce, gdzie jeździło się czesto upatrzoną rybę, jeżdżąc do niej kilka razy i modląc się przez pozostałe dni zeby była, zarła i nikt jej w między czasie nie sfiletował. Nie ma miejsca na powtórki.
Przynęty na które łowię to executory 5 i 7 (głównie 7, zwykłe i sdry), gumy, frisky 8cm, bullheady 6 sdry i tym podobne wynalazki z jp i usa. Do tej pory najbliższym ideału kijem jest ten od Łukasza Masiaka - cg662? czyli kompozyt, do 14lb, jedyny problem to troszkę mało mocy w ekstremalnych sytuacjach i za krótki, wolałbym ponad 7ft.
Mam nadzieję że jest to wyczerpująca odpowiedź.